Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezydent Bronisław Komorowski to swój chłop. Poznaj nowego prezydenta

Magdalena Kleban [email protected]
Dom prezydenta-elekta niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jedynie dodatki: kamienne ptaki, ogromne kamienie wyróżniają go spośród innych.
Dom prezydenta-elekta niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jedynie dodatki: kamienne ptaki, ogromne kamienie wyróżniają go spośród innych.
Bolesław Jurkun już pół roku temu próbował podpytać swojego sąsiada z Budy Ruskiej czy zamierza startować na tego prezydenta RP.
Dom prezydenta-elekta niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jedynie dodatki: kamienne ptaki, ogromne kamienie wyróżniają go spośród innych.
Dom prezydenta-elekta niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jedynie dodatki: kamienne ptaki, ogromne kamienie wyróżniają go spośród innych.

Dom prezydenta-elekta niczym szczególnym się nie wyróżnia. Jedynie dodatki: kamienne ptaki, ogromne kamienie wyróżniają go spośród innych.

Ale on tylko pokręcił wtedy trochę nosem, że raczej nie, bo strasznie ciężko byłoby mu pożegnać się z tym miejscem na Suwalszczyźnie. I proszę sześć miesięcy nie minęło, a wszystko u nas się zmieniło. - I dobrze, bo to dobry człowiek jest - mówi sołtys Jurkun.

Największe oblężenie Buda Ruska przeżywała dotąd na św. Anny w lipcu, kiedy do Komorowskich zjeżdżały prawdziwe tłumy gości. Teraz, po wygraniu wyborów prezydenckich, pewnie już tak często przyjeżdżać nie będą mogli. W końcu w przypadku prezydenta RP na zorganizowanie wszystkiego potrzeba więcej zachodu, bo to i "borowiki" i kalendarz spotkań...

Do Bolesława Jurkuna, dumnego sołtysa wsi Buda Ruska (gmina Krasnopol, powiat Sejny), ta prawda jeszcze nie do końca dociera. Mowa w końcu o jednym z jego lepszych kompanów do łowienia ryb, a w dodatku człowieku na ryby "nie zachłannym". Po każdym połowie najwyżej dwie-trzy rybki brał dla siebie. Już było mu dosyć.

Z tego samego powodu, choć zupełnie inne motywy jej przyświecają, żałować będzie i jego żona Daniela.
- Normalnie to ja muszę wiosłować, kiedy mąż siatki zarzuca - przyznaje. - Dlatego zawsze jak Komorowscy dzwonili i zapowiadali się, że już jadą, ja też wiedziałam, że przynajmniej na ryby iść nie będę musiała.
A pan Bolesław aż kraśnieje na te słowa żony. I od razu smakowitą anegdotkę z łowieniem ryb z prezydentem-elektem Polski sobie przypomina:

- Bo nam najlepiej rozmawiało się na łódce, o polityce, ale i o kobietach czasami, no wiadomo, jak to między mężczyznami - opowiada. - Kiedyś go nawet jakiś dziennikarz o te wędkowanie pytał: "pan prądem czy wędką" a on na to: "Nie, ja jako motor na łódce". Bo i prawda - on tylko wiosłuje - aż zanosi się śmiechem na to wspomnienie.

I to właśnie na którymś z kolei połowów pan Bolesław zapytał sąsiada o te kandydowanie.
- To było jeszcze dawno, długo przed katastrofą smoleńską - wspomina. - I on mi wówczas powiedział, że raczej nie będzie, bo szkoda mu tę Budę Ruską zostawiać, tak powiedział! No ale potem, wiadomo, decyzja została podjęta i szast prast, pół roku i już prezydentem został.

W Budzie Ruskiej na sąsiada nikt złego słowa nie powie. A w gminie, gdzie było głosowanie, Bronisław Komorowski prawie 75 proc. głosów dostał. Ludzie postawili przy nim "krzyżyk", choć niektórzy księża otwarcie namawiali na tego drugiego kandydata.

- To swój chłop jest, dobry człowiek, będzie się starał to wszystko łączyć do kupy jako prezydent, ale czy poradzi tym wszystkim trudno powiedzieć - kiwa głową sołtys. - Ale i kampania była ostra strasznie. Ja to sobie myślę, że Tusk to w ogóle by przegrał w tych wyborach.

Wpadli z wizytą i tak już zostało
Buda Ruska to urokliwa wieś na Suwalszczyźnie, tuż przy granicy z Litwą. Zresztą niedaleko stąd, jeszcze przed wojną, swój majątek mieli tu przodkowie prezydenta-elekta.

Ale w Budzie szlachta raczej nie mieszkała, przynajmniej nie od niej swoją nazwę wzięła ta wieś. Kiedyś większość stanowili tu staroobrzędowcy (ortodoksyjny odłam prawosławia, przyp.red.). Duża ich część w czasie zawieruchy wojennej trafiła za wschodnią granicę. Zostali nieliczni, do dziś kilka rodzin tu mieszka. Na kilku chatach widać też jeszcze ślady ich pierwszych właścicieli. No i została nazwa.

Ale to nie to zdecydowało, że Komorowscy kupili tu dom przed kilkunastoma już laty. Najpierw trafił tu ich przyjaciel, do którego Bronisław Komorowski przyjeżdżał z wizytą. I tak się tym miejscem zachwycił, że wspólnie z żoną kupili niewielki domek na skraju wsi, na lekkim wzniesieniu. Ich piątka dzieci była jeszcze mała, a ze zdjęć widać, że i sam Komorowski nawet włosów przyprószonych siwizną nie miał.

Kupili więc sobie ten domek. Żaden tam murowany, ot zwykła chatka drewniana, spośród innych wyróżnia ją jedynie przybita na drzwiach tablica z nazwą jednej z największych ulic warszawskich, jest i parę ogromnych kamieni przywiezionych z lasu w prezencie na 50-te urodziny prezydenta. Za to widok z okien rozciąga się przepiękny.

Zresztą nie tylko ich te widoki zachwyciły. Na 31 gospodarstw jakie są teraz w Budzie Ruskiej, może z połowa to już przyjezdni, najczęściej z Warszawy.

Miejscowych to dziwi niezmiennie.
- Bo my tu nic nie widzim! Nic specjalnego w tej całej "Suwalszczyźnie", co oni tu widzą? - zastanawia się spotkany miejscowy chłop.

Jednak teraz to ludzi - i tych przyjezdnych i miejscowych - najbardziej chyba dziwi, że do domu tak ważnej osobistości (w końcu kiedy tu pierwszy raz przyjechał, był już wiceministrem obrony) prowadzi zwykła, piaszczysta droga. No bo jak to - niby w rządzie, a nie załatwił sobie do tej pory asfaltu?

- Kiedy to naprawdę normalne ludzie są. Pan Komorowski cztery razy na weselu naszych dzieci już był. Tylko za piątym razem przyjechać nie mógł, bo w styczniu je wyprawialiśmy, a wyjątkowo sroga zima była - przyznaje Daniela Jurkun, żona sołtysa.

I kogo w tej Budzie Ruskiej nie spotkasz i o Komorowskich nie spytasz: to słowa "normalny, zwyczajny" przez wszystkie przypadki odmieniają.

Bronisław Komorowski to wiadomo: ryby, ale też polowania (choć w czasie kampanii zadeklarował, że już wyłącznie fotograficzne), odwiedziny przyjaciół (niedaleko swoją posiadłość ma i inny poseł PO Janusz Palikot), pani Anna zaś wszystkim kojarzy się jako... zwyczajna kobieta, która najbardziej lubiła siedzieć przy domu i zajmować się ogródkiem. Wiecznie tam sadziła, przesadzała swoje ukochane kwiatki.

- Tu mieszkają naprawdę cudowni ludzie - tak o Podlaskiem, a Suwalszczyźnie w szczególności mówiła niedawno Anna Komorowska. - Uważam, za wielkie szczęście, że mam tutaj swoją chałupę, tu jest inny klimat, czas przyjaźnie płynie dla człowieka, a jaka przyroda!

Miejscowym też bardzo podoba się, że cała rodzina taka religijna: co niedzielę chodzą do kościoła, w Wielkanoc to wszyscy święcili pokarmy w miejscowym kościele. I jeszcze to, że "żyją po prostemu": żadnych fotokomórek, dziwactw, nawet telewizora nie mają.

- Połączyła nas pasja do łowienia ryb, a i pewnie trochę to, że nasze rodziny takie liczne, my w końcu ośmiorga dzieci się doczekaliśmy - nie bez dumy wymienia pan Bolesław. - Wiem jedno - to swój chłop jest! I strasznie sobie to miejsce upodobał. Czasami to nawet opowiadał, że po nocy mu się śniło, że tu przyjeżdża. Bo i pewnie w tej Warszawie ciągle to samo i to samo, nie ma się co dziwić.

Startował, aby wygrać
Także przyszła Pierwsza Dama nie od razu przyzwyczaiła się do myśli, że jej mąż może zostać najważniejszą osobą w państwie. - Jak wychodziłam za mąż, to owszem wiedziałam że ma zainteresowania polityczne, ale wtedy to szybciej mogłam go sobie wyobrazić w więzieniu niż Pałacu Prezydenckim - przyznała w czasie swojej niedawnej wizyty w Białymstoku. - Jednak kiedy w końcu ogłosił swój start, to w końcu po to by wgrać.

Dla ich rodziny to prawdziwa rewolucja. Po przeprowadzce będzie musiała na nowo zorganizować życie rodziny. - Zawsze mam takie podejście: szukaj dobrych stron w życiu. Znalezienie czasu, żeby obejść imieniny, urodziny każdego z osobna graniczy u nas z cudem, dlatego uprościliśmy to sobie jest hurt majowy - kiedy sześciu solenizantów. To wymaga rzeczywiście dużej elastyczności i dziesiątki telefonów, żeby to cało towarzystwo się spotkało.

I tylko nie wiadomo, czy równie często jak dotąd znajdą czas na swoje ukochane miejsce: Budę Ruską.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna