Sierpień. 34-latek, po małżeńskiej kłótni, stanął nad brzegiem Narwi. Groził samobójstwem. Był pobudzony i agresywny. W ręku miał nóż. Przyjechali policyjni negocjatorzy. Przekonali go, by odpuścił. Żyje.
Dzień później. Białystok. Młody mężczyzna kilka godzin siedział w oknie wieżowca przy ul. Waszyngtona, między 7. i 8. piętrem. Na wszelki wypadek strażacy rozłożyli przed klatką skokochron. Po długich negocjacjach, białostoczanin zszedł z parapetu.
Cudem przeżył 53-latek, który powiesił się na klatce schodowej bloku na os. Wysoki Stoczek. Uratowano go po resuscytacji.
Tylko od stycznia do lipca br. w woj. podlaskim doszło do 196 takich prób samobójczych. Ale aż 96 osób zmarło. 18 w powiecie ełckim. Na 38 prób.
- W części przypadków to długo noszony w sobie zamiar wynikający z depresji - mówi dr Wiesław Rutkiewicz, zastępca dyrektora szpitala psychiatrycznego w Choroszczy. - Ale znaczna liczba samobójców podejmuje działanie impulsywnie, z rodzajem obojętności co do skutków.
- Stres, niedojrzałość, przytłoczenie problemami z pozoru bez wyjścia, chęć wymuszenia na bliskich swych oczekiwań, lub zwrócenie na siebie uwagi - wymienia przyczyny psycholog Wiesława Gołąbek.
Specjaliści przytaczają statystyki. Większość samobójców w woj. podlaskim to mężczyźni - aż 80 procent. Impuls do odebrania sobie życia potęgują narkotyki, dopalacze czy alkohol.
- Utrudniają one kontrolę, zarządzanie swoimi emocjami - dodaje psycholog.
Tak było w przypadku mężczyzny, który zabarykadował się w jednym z mazurskich salonów gier. Groził, że zabije się nożem. Był pod wpływem substancji psychoaktywnych. Prawdopodobnie właśnie dopalaczy.
Okazało się, że pięć lat siedział w więzieniu. - Wyszedł dwa miesiące przed tą akcją - wspomina mazurski policjant, Krzysztof (chce pozostać anonimowy). Ma na koncie 10 takich negocjacji. Wszystkie zakończone sukcesem.
- Naszym zadaniem jest obniżenie napięcia, wyciszenie człowieka, przekonanie, żeby nie robił sobie krzywdy - mówi.
Czasem negocjatorem może zostać każdy. Także zwykły policjant. Tak było w Ełku pod koniec lipca. Do dyżurnego policji zadzwonił w nocy 49-latek. Powiedział, że połknął duże ilości tabletek. Nie chciał zdradzić adresu. Oficer blisko 20 minut spokojnie rozmawiał z nim, nie pozwalając mu zasnąć. Na podstawie szczątkowych informacji, odgadł adres. Wysłał patrol. Mężczyzna był już wtedy nieprzytomny. W ostatniej chwili udało się go uratować.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?