Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed 1 listopada odorał bruzdę na polu przed cmentarzem, na którym wierni zostawiali auta

azda
azda
Boćki. Właściciel działki przy cmentarzu miał dość parkujących na niej aut. Tuż przed 1 listopada pożyczył ciągnik i wyorał bruzdę oddzielającą ją od drogi. Przyjeżdżający byli oburzeni...

Gdyby zaorał całe pole, to rozumiem, po prostu je uprawia, ale widać, że zrobił tylko bruzdę po to, żeby ludzie nie wjeżdżali - mówi jedna z wiernych, którą spotkaliśmy przy cmentarzu. - Nie rozumiem po co, przecież nawet jeśli by ktoś tu wjechał, to przecież nic to w oraniu nie przeszkadza. I tak nic tu nie rośnie.

Właściciel działki sam do nas zadzwonił, by opowiedzieć, co zrobił i dlaczego. Jest nim Piotr Łobasiuk, radny powiatowy, który pochodzi z Bociek, ale już w nich nie mieszka. Pola przy cmentarzu też nie uprawia, tylko oddał je w dzierżawę. A żeby wyorać na nim bruzdę, musiał nawet pożyczyć ciągnik.

Dlaczego to zrobił?

Miałem dość ciągłego zaśmiecania mojej działki - mówi Łobasiuk. - Już w lutym pisałem do proboszczów obu wyznań i do wójta, że nie zgadzam się na to, żeby na mojej działce parkowały samochody i stał kontener na śmieci. A skoro żaden z nich nie chciał sytuacji uporządkować, postanowiłem zrobić to, co zrobiłem. Miałem do tego prawo.

Co ciekawe, pola tuż przed dniem Wszystkich Świętych nie chciał wyorać jej dzierżawca, radny gminy Boćki będący w opozycji do wójta. W końcu to on obrabia to pole. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że nie chciał robić na złość ludziom i duchowieństwu. A właściciel nie miał oporów.

- Znam go dobrze i zawsze szanowałem - mówi Stanisław Derehajło, wójt Bociek. - Jego postępowanie jest dla mnie niezrozumiałe. Owszem, kiedyś skarżył się, że kontener na śmieci stoi częściowo na jego działce i że wysypuj ą się na nią śmieci. Ale szybko to naprawiliśmy. Firma sprzątająca przestawiła kontener i posprzątała śmieci. Czego więcej chce, nie wiem.

Księża apelowali do wiernych, by nie wjeżdżali na pole Łobasiuka. Ale ludzie jak to ludzie, skoro nic tam nie rosło, to z niej od lat korzystali i śmiecili.

- Kiedyś przyjechałem na cmentarz i gdy wjechałem na swoje pole, pani sprzedająca znicze powiedziała, że to miejsce jest wykupione... Przez kilkanaście lat nic z tym nie robiłem. Ale mam dosyć. Księża i gmina powinni się tym zająć - mówi Łobasiuk. - A oni nawet nie zadzwonią i nie poproszą, by ludzie mogli na pole wjeżdżać.

Kiedyś proboszcz katolickiej parafii zaproponował Łobasiukowi odkupienie pasa działki wzdłuż drogi, a ten się nież zgodził.

- Gdybym ten pasek odsprzedał, moja działka byłaby wąska i nie mógłbym na niej w przyszłości się pobudować - tłumaczy.

Sam z kolei proponował, by parafia i gmina wykupiły od niego pas gruntu wzdłuż muru cmentarza i dalej aż do drogi na pobliskim osiedlu.

- Wówczas byłby dodatkowy dojazd do cmentarza i miejsce na parkingi - tłumaczy Łobasiuk.

Ale ksiądz, z którym rozmawiał, stwierdził, że na realizację takiej inwestycji trzeba byłoby długo czekać. Wójta chyba nawet nikt nie pytał... I jakoś dalszego ciągu rozmów nie było.

- Mogą jeszcze dogadać się z właścicielem pola po drugiej stronie drogi - dodaje Łobasiuk. - Za jego polem jest działka gminna, wystarczy się zamienić. Czemu tam nikt nie wjeżdża?

Każda ze stron zapewnia, że ma wolę porozumienia, ale czeka na ofertę. Może przy kolejnych świętach zasiądą do wspólnego stołu i coś ustalą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna