Psy trzeba umieć ułożyć

Królują amstaffy, choć one, jak na razie, nie znajdują się na liście 11 najgroźniejszych ras, opracowanej przez MSWiA. W Łomży właściciele mają jednak i psy ras dużo agresywniejszych, m.in. dogi argentyńskie, rottweilery i owczarki kaukaskie.

To zgubna moda

- Psy, które wyglądają na agresywne, pociągają przede wszystkim nastolatki. To dziewczęta i chłopcy chcą nimi zaszpanować na osiedlach - twierdzi Bożena Jarząbek, kierownik schroniska "Arka" w Łomży.

Kilka amstaffów rocznie trafia też pod opiekę schroniska. Ze względu na dużą popularność, szybko znajdują jednak nowy dom.
- Tymczasem wychować takiego psa jest naprawdę trudno. One nie znoszą obecności innych zwierząt, są w stanie zagryźć drugiego psa. Muszą mieć nad sobą twardą rękę, a nastolatki nie potrafią ich właściwie ułożyć - tłumaczy Jarząbek.

Stąd pogryzienia i mandaty dla właścicieli nie należą do rzadkości.

Złapać na gorącym uczynku

Najwięcej groźnych psów widać na polach przy ul. Przykoszarowej i w okolicach kościoła pw. Bożego Ciała.

- Lubię chodzić tam na spacery, ale czasem rezygnuję, bo już z daleka widać, że psy biegają bez kagańców. A łagodnie nie wyglądają - opowiada Karol Gniazdowski z Łomży.
Straż miejska i policja są jednak bezradni.

- Oczywiście, wiemy, że właściciele wypuszczają psy bez należytych zabezpieczeń, bez smyczy i kagańca. Ale trzeba ich złapać na gorącym uczynku. A kiedy strażnik czy policjant patroluje ulice, wtedy wszyscy zapinają psy - komentuje Zbigniew Gadziński, zastępca komendanta łomżyńskiej straży miejskiej.

Moda na groźne psy przybiera na sile nie tylko w Łomży. Dlatego MSWiA chce rozszerzyć listę 11 najgroźniejszych ras do 30 - w tym ująć w niej amstaffa. Aby posiadać psa z listy, niezbędne jest m.in. zezwolenie od psychologa i szkolenie.