Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psycholog Marcin Florkowski: Biedne, bogate dzieci

Dr Marcin Florkowski, psycholog
Jakie niebezpieczeństwa czyhają na dzieci żyjące w dostatku?

Czy dzieci bogatych rodziców żyją w raju? A może stają się rozwydrzone, kapryśne, nieodporne na stres i nastawione tyko na czerpanie przyjemności?
Gdybyśmy mogli wybierać, czy chcemy urodzić się w rodzinie ubogiej czy zamożnej, pewnie wybralibyśmy to drugie. Badania psychologów potwierdzają, że dzieci z bogatych domów generalnie funkcjonują sprawniej pod wieloma względami. Na przykład zamożni rodzice częściej rozmawiają ze swoimi dziećmi. Oblicza się, że czterolatek z zamożnego domu słyszał już przynajmniej kilkaset tysięcy słów więcej niż jego ubogi rówieśnik. Przekłada się to na rozwój dziecka (np. znajomość słów, zdolność wypowiadania się.) Niektóre badania pokazują, że bogate dzieci mają nieco bardziej złożony sposób myślenia i są bardziej spostrzegawcze.

Życie bogatych dzieci jest lepsze na pewno pod względem ekonomicznym. Bill Gates serio twierdził swego czasu: "Nie mam zamiaru pomagać moim dzieciom w karierze, muszą same nauczyć się pokonywać trudności i radzić sobie w życiu. Na pewno nie dostaną ode mnie więcej niż 5 milionów dolarów kapitału na początek…"

Posiadanie bogatych rodziców ma jednak swoje mankamenty. Henrich Boll, laureat literackiej Nagrody Nobla, twierdził wręcz, że powinno się zakładać ochronki dla bogatych dzieci. Jakie kłopoty może przysporzyć dziecku posiadanie zamożnych rodziców?

Deprywacja jest względna

Większość rodziców zdaje sobie sprawę z tego, że zaspokajanie wszystkich kaprysów dziecka prowadzi do wychowawczej tragedii. Dziecku trzeba się czasem sprzeciwić tak, aby nauczyło się ono potem samo odmawiać sobie niektórych przyjemności, znosić niepowodzenia i godzić się z tym, że nie zawsze jest tak, jak tego chce.

Tu ułatwioną sprawę mają biedni rodzice. Na przykład gdy dziecko z biednego domu prosi o nowego laptopa, z oczywistych względów go nie dostanie, a rodzice bez trudu, racjonalnie to uzasadnią. Psycholodzy nazywają taki stan deprywacją - dziecko czegoś chce, ale odkrywa, że są obiektywne, niemożliwe do ominięcia przeszkody, aby to dostać. Musi się z tym pogodzić, co prowadzi do dojrzewania emocjonalnego.
Inaczej jest jeśli rodzice mogą kupić dziecku laptopa, ale sprzeciwiają się, bo nie chcą ulegać jego kaprysom. Dziecku może się wydawać, że rodzice są złośliwi lub mają złą wolę. Psycholodzy taki stan nazywają frustracją - dziecko też czegoś nie dostaje, ale na przeszkodzie stoi niezrozumiały dla niego opór rodziców.

Niestety, tak jak deprywacja (w rozsądnych granicach) prowadzi do dojrzewania, tak frustracja prowadzi do agresji, wrogości, gniewu i chęci odwetu, a czasem do apatii.

Paradoksalnie, bogatym rodzicom trudniej jest znaleźć granicę między rozkapryszaniem, a bezsensownym zakazywaniem przyjemności. Ostatecznie bogate dzieci, choć dostają więcej, mogą czuć się bardziej sfrustrowane albo są bardziej rozkapryszone.

Dawniej było lepiej…

Jakiś czas temu głośno było o człowieku, który w młodości odziedziczył kamienicę wartą kilka milionów euro. Po sprzedaniu jej nie musiał pracować, mógł żyć tylko z kapitału. Chciał jednak zasmakować życia, więc zaczął podróżować, kupował cenne przedmioty i w końcu roztrwonił cały majątek.
Oto inne niebezpieczeństwo wychowywania się w dostatku: gdy dzieci muszą zacząć radzić sobie same, mogą mieć trudność w osiągnięciu takiego poziomu zamożności jak ich rodzice. A zmniejszenie zamożności jest bardzo przykre. Jeśli więc bogate dzieci nie stają się bogatymi dorosłymi, będą czuć się nieszczęśliwe i rozczarowane życiem.

Pojawia się tu problem, dotykający wszystkie dzieci, które posiadają utalentowanych rodziców.

Uczeń nie przerósł mistrza

Naturalną koleją rzeczy jest to, że uczeń przerasta mistrza, a dziecko radzi sobie lepiej niż jego rodzic, a przynajmniej mu dorównuje. Tak powinno być. I tak często jest, nasza cywilizacja dlatego się rozwija. Jeśli jednak rodzic jest nieprzeciętny, dziecku będzie trudno go zdystansować. A ponieważ rodzic jest równocześnie jednym z pierwszych obiektów porównywania się, to taki układ może rodzić kompleksy. To "problem syna Einsteina". Najstarszy syn Einsteina oszalał…

Chciwość

"Gdy zmieniałam pościel w pokoju mojego dziesięcioletniego syna, z poszewki wysypało się niemal 10.000 złotych. Syn od miesiąca podbierał nam gotówkę, czego nie zauważyliśmy, i chował ją w poduszce. Zupełnie nie wiem, dlaczego coś takiego robił… Te pieniądze wcale nie były mu potrzebne…"
Badania na całym świecie pokazują, że niezależnie od poziomu zamożności bardziej nieszczęśliwe są te osoby, które przywiązują do pieniędzy największe znaczenie. Gdy rodzice nadmiernie skupiają się na zamożności, dzieci będą się tym "zarażać", a to obniży ich poczucie szczęścia w przyszłości, nastawiając materialistycznie do życia.

Uspokajające jest to, że eksperymenty psychologów pokazują, iż dzieci z zamożnych domów przeważnie mają mniej emocjonujący stosunek do pieniędzy niż ich biedniejsi rówieśnicy.

Większość niebezpieczeństw wychowawczych, które tu opisano daje się ominąć, a bogate dzieci wyrastają na szczęśliwych dorosłych.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna