Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raport rzecznika praw dziecka poruszył miejscowych urzędników

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Ponad trzy miesiące od wizyty w Suwałkach Marek Michalak sporządził swój raport. Jest on bardzo krytycznych zarówno w stosunku do sądu, jak i suwalskich urzędników.
Ponad trzy miesiące od wizyty w Suwałkach Marek Michalak sporządził swój raport. Jest on bardzo krytycznych zarówno w stosunku do sądu, jak i suwalskich urzędników. T. Kubaszewski
Tak ostrego w swojej wymowie raportu nikt się nie spodziewał.

W Suwałkach wszystko zostało już praktycznie ustalone - generalnie nie ma winnych, a jeśli już, to sąd i zdymisjonowana niedługo po tragedii kierowniczka Miejskiego Centrum Interwencji Kryzysowej. A tu się nagle okazało, że problem jest znacznie szerszy. I nie da się nad tym przejść do porządku dnia. Jeśli Marek Michalak, rzecznik praw dziecka ma rację, to w Suwałkach powinno polecieć znacznie więcej głów, a cały Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej wymaga gruntownej reformy.

Od konferencji prasowej M. Michalaka, podczas której przedstawił swój raport dotyczący samobójstwa 17-latka w podlegającym MOPS-owi centrum interwencji kryzysowej, mija tydzień. Oficjalnie nikt do tej pory głosu w tej sprawie nie zabrał. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że raport bardzo poruszył suwalskich urzędników. Szczególnie tych z MOPS-u. Bo zarzucono im, że w takich sytuacjach, jak ta z rodziną 17-letniego Sebastiana, w ogóle nie potrafią sobie poradzić. A właściwie - nie chcą. Bo nie zatrudniają odpowiednich specjalistów i nie reagują na prośby choćby o psychologiczne wsparcie. Ba, nikt nie potrafił nawet udzielić Sebastianowi pierwszej pomocy medycznej.

Rzecznik krytykuje też pracownika suwalskiego pogotowia opiekuńczo-wychowawczego, który chciał chłopca zabrać do tej placówki pod nieobecność matki. Nikogo nie zainteresował stan psychiczny 17-latka, ani to, że wzburzony młody człowiek zamknął się w pokoju.

Poważnym zarzutem stawianych przez rzecznika jest też bezduszność różnych osób. Michalak twierdzi, że potrzebująca pomocy rodzina traktowana była przedmiotowo. Rzecznik nie ma żadnej wątpliwości, że tej tragedii można było uniknąć.
- Zawinili ludzie - mówi.

Trwają dwa śledztwa

Nie wiadomo na razie, jak do tej sprawy odniesie się sąd, którego działania Michalak także skrytykował. Trudno jednak spodziewać się w tym przypadku jakichś drastycznych decyzji. Sędziowie są wszak niezawiśli i rzadko się ich rozlicza.

Ale odpowiedzialność suwalskich urzędników już łatwiej wyegzekwować. Prezydent Czesław Renkiewicz zapowiedział, że w tej sprawie zabierze głos na początku przyszłego miesiąca. Do tego czasu chce się zapoznać z całym raportem rzecznika praw dziecka. Czeka też zapewne, co z tą sprawą zrobi prokuratura. A ta swoją ostateczną decyzję zapowiada na koniec tego miesiąca.

Czy ktoś usłyszy prokuratorskie zarzuty, czy sprawa zostanie umorzona, na razie nie wiadomo. Nie powinno być jednak specjalnego zdziwienia, gdy śledczy odstąpią od oskarżenia kogokolwiek. Bo co innego społeczne poczucie sprawiedliwości, a co innego - przekucie tego na konkretne dowody. Ale poza odpowiedzialnością karną, istnieje też odpowiedzialność służbowa. W przeszłości zdarzały się postępowania kończone umorzeniem, ale też prokuratorską sugestią kierowaną do różnych instytucji o wyciągnięciu wniosków dyscyplinarnych.

W sprawie potencjalnych nieprawidłowości w MOPS-ie, które mogły mieć wpływ na styczniową tragedię, prowadzone jest jeszcze jedno postępowanie. Zostało wznowione po interwencji posła Jarosław Zielińskiego.

To dawna sprawa, bo sprzed dwóch lat. Pracownicy MOPS-u donieśli wówczas prokuraturze m.in. o tym, że w ich placówce brakuje odpowiednich specjalistów, że obowiązujący regulamin nie sprzyja niesieniu pomocy osobom potrzebującym, a poza tym - że dyrektor Maria Metelska zatrudnia swoją rodzinę.

Dwa lata temu prokuratura nie znalazła podstaw do wszczęcia postępowania. Kiedy śledczy raz jeszcze temu wszystkiemu się przyjrzeli, doszli do wniosku, że parę kwestii należy ponownie wyjaśnić. To postępowanie wciąż trwa i nie wiadomo, kiedy oraz czym się zakończy.

Jedynego podpisanego z imienia i nazwiska pod listem do prokuratury pracownika dyr. Metelska podała do sądu. Poczuła się bowiem zniesławiona. Sprawa ciągnie się do dzisiaj. Za pierwszym razem sąd uznał winę pracownika, ale odstąpił od wymierzenia kary. Po odwołaniach sąd wyższej instancji odesłał wszystko do ponownego rozpatrzenia. Kolejny wyrok zapadł w ubiegłym tygodniu. Tym razem sąd uznał pracownika MOPS za niewinnego. Na razie nie wiadomo, czy dyrektor Metelska od tego rozstrzygnięcia się odwoła, czy też nie.

Mają problemy z ludzkim podejściem

Zaraz po samobójstwie 17-latka opozycyjny radny Grzegorz Gorlo domagał się rozwiązania MOPS-u i stworzenie tej instytucji od początku.
- Tę strukturę drąży rak - mówił. - Chore tkanki należy wyciąć.

Zarzuty o tym, że pracownicy MOPS-u miewają problemy z ludzkim podejściem do niektórych spraw pojawiały się już wcześniej. Opisywaliśmy na przykład historię dobrego i kochającego ojca, któremu groziło odebranie dzieci. Powód? Rodzina nie miała gdzie mieszkać i zbyt długo przebywała w centrum interwencji. MOPS wystąpił do sądu o sprawdzenie władzy rodzicielskiej. Na szczęście sprawą zajął się mądry kurator, który nie zauważył, by w rodzinie działo się cokolwiek złego.

- Gdyby było inaczej, u nas mogło dojść do podobnej tragedii - kwituje ojciec.
Zbliża się czas podejmowania decyzji

Po pierwszych reakcjach suwalskich urzędników, zaraz po samobójstwie Sebastiana, można było odnieść wrażenie, że w stosunku do kierownictwa MOPS-u władze są bardzo tolerancyjne. Podkreślały fakt, iż instytucja ta była często kontrolowana i nigdy większych zastrzeżeń nie było. Tyle, że nikt nigdy nie przyjrzał się ośrodkowi tak, jak rzecznik praw dziecka. I nigdy nie doszło do takiej tragedii.

Ani razu, przynajmniej oficjalnie, w tej sprawie głosu nie zabrała sama dyrektor Metelska. W mediach wypowiada się jej zastępczyni. Nie wiadomo, czym to tłumaczyć. Nie ma jednak wątpliwości, że za pracę całej instytucji, za to, co w niej funkcjonuje dobrze, a co źle, za stworzone mechanizmy odpowiada nie zastępca, lecz szef.

Prezydent Czesław Renkiewicz zapowiadał, że po przeanalizowaniu wszystkich materiałów podejmie odpowiednie decyzje. Rozstrzygnięć kadrowych również nie wykluczał. Ten czas się nieuchronnie zbliża.

Rzecznik praw dziecka zarzuca różnym instytucjom, że tak naprawdę nie są przygotowane do niesienia ludziom skutecznej pomocy. I to musi się zmienić w pierwszej kolejności. Po to, by za jakiś czas nie doszło do kolejnej tragedii.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna