Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratowali ludzi i zwierzęta

Urszula Bisz
Podlascy strażacy zabezpieczali wał koło Sandomierza
Podlascy strażacy zabezpieczali wał koło Sandomierza Jerzy Górski, JRG 2 Białystok
Gdy wielka woda zalała mieszkańców południowej Polski, poszkodowani nie byli pozostawieni samym sobie. Bardzo szybko przyjechali m.in. podlascy strażacy, którzy pomogli im chronić dobytki. Tam, gdzie nie było to możliwe, ewakuowali ludzi i zwierzęta.

Intensywne opady deszczu były naszym przeciwnikiem. Nawet w tych miejscach, gdzie rzeka nie wylała, teren był bardzo podmokły - opowiadał po powrocie z okolic Sandomierza bryg. Jerzy Górski, dowódca Kompanii Gaśniczej Centralnego Odwodu Operacyjnego w Białymstoku. - Pierwsze chwile, gdy zajechaliśmy, były wręcz straszne. Nikt się nie spodziewał, że opady deszczu będą tak wielkie.

Grupa ponad 50 strażaków z Białegostoku, Hajnówki, Moniek, Zambrowa, Kolna i Łomży została skierowana do zabezpieczania wału przeciwpowodziowego w miejscowości Otoki, ok. 30 km od Sandomierza. Mimo że musieli bronić wału o długości zaledwie 1,5 km, było to wielkie wyzwanie. W ciągu zaledwie doby dwukrotnie omal nie zsunął się on pod ciężarem powodzi. Woda z Wisły sięgała szczytu wału, mimo że miał on od 5 do 8 metrów.

Strażacy mieli pełne ręce roboty, ale w każdej z tych dramatycznych chwil mogli liczyć na pomoc okolicznych mieszkańców.

Nie liczyły się wiek ani płeć
- Nie było podziału na wiek, na płeć. Wszyscy razem pracowali. Kto mógł, kto był w stanie, ten pomagał. Ludzie walczyli o swoje domostwa. Nikt się nie oszczędzał - mówi Górski. - I udało się! Jest ta satysfakcja, że nasza wspólna ciężka praca nie poszła na marne.

Wielka woda nie zalała Otoki i okolicznych miejscowości. Nic dziwnego, że mieszkańcy byli wdzięczni podlaskim strażakom. Dziękowali za uratowanie dobytków i życia.

- Myślę, że gdybyśmy tam kiedyś jeszcze zajechali, przywitaliby nas z otwartymi rękami - uśmiecha się brygadier Górski. - Można powiedzieć, że w tych wyjątkowych chwilach nawiązały się między nami relacje wręcz przyjacielskie.

Z o wiele większym dystansem spotkała się inna grupa podlaskich strażaków, która prowadziła ewakuację w okolicach m.in. Bochni i Szczucina.

- Gdy pojawiliśmy się na miejscu, poszła plotka, że będziemy tam wysadzać wały, dlatego mieszkańcy nie byli do nas zbyt dobrze nastawieni - wyjaśnia bryg. Maciej Bolek, dowódca Kompanii Ewakuacyjnej. - Przekonało ich to, że jesteśmy z Białegostoku. Wytłumaczyłem, że do wysadzania wałów nie przyjeżdżalibyśmy z tak daleka.

Buhaje płynęły na łodziach
Poza ewakuacją ludzi 17 podlaskich strażaków działających na terenie województwa małopolskiego transportowało łodziami na bezpieczny grunt zwierzęta. Największy problem mieli, gdy musieli zająć się stadem buhajów. Zagonienie ich na wojskowe łodzie było wielkim ryzykiem. W związku z tym strażacy sprowadzili weterynarza, który uśpił zwierzęta. Na łodziach musiały się one znaleźć już oszołomione, ale jeszcze nie śpiące. Była to więc, wbrew pozorom, skomplikowana akcja ratunkowa.

O wiele spokojniejsza okazała się ewakuacja... drobiu.

- Strażacy z Siemiatycz zdjęli z drzewa trzy kury i koguta, i umieścili je na dziobie łodzi. Obłożyli kapokami i zapomnieli o nich, bo ptaki siedziały tam bardzo cicho - opowiada bryg. Bolek. - Przypomnieli sobie dopiero pod koniec dnia. Okazało się, że w podzięce kury zostawiły jajko.

W ciągu minionych dwóch tygodni podlascy strażacy odwiedzili wszystkie województwa, w których była potrzebna pomoc. Część z nich zresztą nadal pracuje na zagrożonych wodą terenach.

My też możemy pomóc. Pieniądze można przesłać na konto: 93 1160 2202 0000 0001 6233 5614 z dopiskiem "Powódź 2010" lub wpłacić w kasie PCK. Pomożemy też wysyłając SMS-a o treści "Pomagam" pod nr 72 052 (2,44 zł z VAT).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna