Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robisz ząbki? Czas za mąż

Dorota Biziuk [email protected]
Sokółczanka Maria Radecka przyjechała na kulinarny festiwal w Kruszynianach razem ze swoją córką Elżbietą. Młodsza z pań startowała w konkursie na czebureki, starsza przygotowała kołduny. W swoich kategoriach obie zajęły drugie miejsce.
Sokółczanka Maria Radecka przyjechała na kulinarny festiwal w Kruszynianach razem ze swoją córką Elżbietą. Młodsza z pań startowała w konkursie na czebureki, starsza przygotowała kołduny. W swoich kategoriach obie zajęły drugie miejsce.
Żeby zrobić tatarskie kołduny, trzeba mieć zarówno wiedzę, jak i doświadczenie. Kiedy pieróg znajdzie się już na talerzu, trzeba umieć go odpowiednio zjeść. Bo najważniejszy jest rosołek, który wyciekł z mięsnego farszu. Jeżeli kołdun zostanie źle rozgryziony, wtedy ominie nas niezwykłe doznanie smakowe...

Marszałek Piłsudski porównał kiedyś Polskę do obwarzanka, w którym "kresy są urodzajne, a w centrum - nic". Dziś jego powiedzenie o urodzajnych kresach można odnieść do bogactwa smaków, jakie króluje na wschodnich rubieżach Rzeczpospolitej. Wizyta na Podlasiu to spotkanie z różnymi tradycjami kulinarnymi. Wśród nich jest kuchnia tatarska ze swoimi kołdunami, pierekaczewnikami i czeburekami.

Ponoć tatarskie rarytasy najlepiej smakują na Tatarskim Szlaku. Nie mogło być zatem lepszego miejsca na zorganizowanie Festiwalu Kuchni Tatarskiej jak Kruszyniany koło Krynek. Tatarzy trafili do tej wsi dawno temu, za sprawą króla Jana III Sobieskiego. Od tamtej pory Kruszyniany kojarzone są ze społecznością tatarską, chociaż obecnie reprezentuje ją zaledwie kilka osób. Znacznie więcej Tatarów można tutaj spotkać podczas Świąt Muzułmańskich - Bajramów oraz na imprezach organizowanych przez miejscowe gospodarstwo agroturystyczne "Tatarska Jurta", które prowadzi rodzina Bogdanowiczów.

U nich piątek jest niedzielą

W ostatnią niedzielę maja do Kruszynian przyjechali uczestnicy I Ogólnopolskiego Festiwalu Kuchni Tatarskiej. Na taki pomysł promowania tatarskich specjałów kulinarnych wpadła Dżenneta Bogdanowicz.

- Kiedy osiem lat temu zaczynałam działalność agroturystyczną, o naszych potrawach mało kto słyszał. Nawet w tatarskich domach coraz rzadziej przygotowywało się kołduny i inne tego typu smakołyki. Inaczej było w czasach mojego dzieciństwa. Wtedy w każdy świąteczny piątek - bo u Tatarów piątek jest niedzielą - objadaliśmy się mięsnymi pierogami - przypomina mieszkanka Kruszynian.

Każdy znawca tematu wie, że tatarskie dania są bardzo pracochłonne. Właśnie dlatego coraz mniejsze grono osób przygotowuje te specjały.

- W "Tatarskiej Jurcie" zaczeliśmy serwować to, czym kiedyś delektowali się Tatarzy. W naszym menu nie brakuje potraw bajramowych, takich jak kołduny, czebureki, pierekaczewniki i listkowce. Mamy również mniej wymyślne dania. To babka ziemniaczana oraz pyzy po tatarsku - wylicza właścicielka gospodarstwa agroturystycznego.

Lata promocji zrobiły swoje. Specjały rodem z "Tatarskiej Jurty" sprzedają się jak przysłowiowe świeże bułeczki. Dodatkowa korzyść jest taka, że Podlasie, a po nim cała Polska rozsmakowała się w daniach o tatarskim rodowodzie.

Pierś zamiast kotleta

Osoby, które wystartowały w Festiwalu Kuchni Tatarskiej miały za zadanie przygotować kołduny lub czebureki. Pod nazwą jednej i drugiej potrawy kryją się pierogi. Tradycyjne kołduny są nadziewane wołowiną bądź jagnięciną. Z kolei farsz do czebureków przyrządza się z drobiu, wołowiny, białego sera lub grzybów.

- W naszej kuchni nie używany wieprzowiny. Zamiast kotleta schabowego jemy smażoną pierś z kurczaka - wyjaśnia Dżenneta Bogdanowicz.

Najbardziej znaną potrawą kuchni tatarskiej bez wątpienia są kołduny. Nie mogło ich zatem zabraknąć na kulinarnym festiwalu w Kruszynianach.

- Według mnie, najlepsze kołduny wychodzą z jagnięciny. Taką potrawę postanowiłem przygotować na ten konkurs. Jestem tutaj również po to, żeby udowodnić, że najlepsi kucharze to mężczyźni - wyjaśnia Adam Szczęsnowicz z Sokółki.

W kołdunach równie ważne jak farsz, są ząbki.
- To ręczna i bardzo precyzyjna robota. Kiedyś w tatarskich rodzinach mówiło się, że dziewczyna może wyjść za mąż dopiero wtedy, kiedy nauczy się robić... ząbki na pierogach - przypomina Emilia Murawska z Białegostoku.

Jedzenie kołdunów to prawdziwy rytuał. Pierożek trzeba położyć na łyżce, a następnie nadgryźć jego końcówkę. Jeżeli jest mały, wtedy trzeba go zjeść w całości. Najważniejsze jest to, co znajduje się w środku kołduna, czyli rosołek, który wyciekł z mięsnego farszu.

Doświadczenie czyni mistrzem

- Mamy taką rodzinną tradycję, że uczymy się robić pierogi od najmłodszych lat. Chociaż przygotowałam już niezliczoną ilość kołdunów, dopiero teraz zdecydowałam się wystartować w konkursie kulinarnym. Pomyślałam, że skoro mam takie doświadczenie, warto powalczyć o zwycięstwo - mówi Rozalia Bogdanowicz z Białegostoku.

W przypadku pani Rozalii prawdziwe okazało się powiedzenie, że "doświadczenie czyni mistrza". Kobieta wygrała kołdunowy konkurs w Kruszynianach.

Kulinarne popisy uczestników festynu oglądał Tarek Elfawakhry z okolic niemieckiego Dusseldorfu.
- W naszym domu też robimy kołduny. Ich przygotowanie wygląda identycznie jak tutaj. Ponieważ moja mama jest Tatarką, a ojciec Egipcjaninem, więc w naszej kuchni nie brakuje egzotycznych potraw. Wszystkim polecam machszi, czyli egipskie gołąbki zawijane w liście winogron - podkreślił Tarek, który podczas festynu kibicował swojemu kuzynowi Aleksandrowi Popławskiemu z Suwałk.

Pamiętać o obyczajach

Wśród uczestników kulinarnego festiwalu byli nie tylko Tatarzy.
- Znalazłyśmy się tutaj, bo lubimy kuchnię tatarską i Tatarów - wyjaśniają Joanna Sidz i Danuta Kukawka z Białegostoku. Na konkursowe zmagania kobiety przygotowały czebureki z mięsem indyczym.
Pomysłodawczyni festiwalu przyznaje, że cieszy ją, kiedy słyszy, że tatarskie potrawy są przyrządzane nie tylko w tatarskich domach.

- Teraz nasza kuchnia jest coraz bardziej popularna. To dobry znak na przyszłość i gwarancja, że tatarskie tradycje kulinarne nie pozwolą o sobie zapomnieć - podkreśla Dżenneta Bogdanowicz.
Ale tradycje kulinarne nie są jedyną rzeczą, o której starają się pamiętać podlascy Tatarzy.

- Jeszcze kilkanaście lat temu przywiązywaliśmy ogromną wagę do tego, żeby w naszym środowisku nie było mieszanych małżeństw. Obecnie czasy się zmieniły, a wraz z nimi zapanowały nowe porządki. Owszem, najlepiej byłoby, żeby muzułmanin miał żonę muzułmankę, ale często życie pisze inne scenariusze. Teraz nikt nie robi już z tego żadnej sensacji - tłumaczy Eugenia Radkiewicz z Bohonik koło Sokółki.

- Zdajemy sobie sprawę z tego, jak trudno jest spotkać swoją drugą połowę, dlatego pod tym względem staliśmy się bardziej tolerancyjni - potwierdza Dżenneta Bogdanowicz z Kruszynian koło Krynek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna