Robotnicy podpisali oświadczenia, że drzewa ścięli z rozpędu... Na "prośbę" wójta?

Coraz ciekawiej robi się w śledztwie dotyczącym nielegalnej wycinki kilkudziesięciu drzew jesienią ubiegłego roku na jednej z działek należących do gminy Białowieża.

Ofiarą pił i siekier padło wtedy od 20 do 30 grabów, świerków i sosen. Z naszych informacji wynika, iż robotnicy gminni, którzy brali w tym udział, na „prośbę” wójta podpisali oświadczenia, iż była zgoda na wycinkę krzaków, a drzewa wycięli... „z rozpędu”.

Sprawą w styczniu tego roku zainteresowała się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska po otrzymanym anonimie. Napisano w nim, że wycinki dokonała brygada robotników na zlecenie wójta Białowieży. RDOŚ poinformowała o tym starostwo, a to o wyjaśnienia poprosiło wójta Białowieży.

W odpowiedzi wójt zapewnił, iż robotnicy gminni wykarczowali jedynie stary pas drogowy, który zarósł krzakami. Podkreślił, że owe krzaki miały mniej niż 10 lat, a drzew w ogóle tam nie było.

Mimo tego tłumaczenia ruszyło postępowanie administracyjne i równoległe śledztwo prokuratorskie.

- Nasze postępowanie w tej sprawie zakończy się prawdopodobnie pod koniec maja - informuje Jan Andrejczuk, nowy szef hajnowskiej prokuratury. - Chodzi w nim o ustalenie osoby, która działała na szkodę gminy. Przesłuchano już w tej sprawie robotników, którzy brali udział w wycince. W tej chwili te same czynności są wykonywane wobec urzędników gminnych.

Pod nadzorem prokuratury sprawą zajmuje się bielska policja.

- Śledztwo toczy się w sprawie przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego - mówi Agnieszka Dąbrowska, oficer prasowa bielskiej policji.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że sprawa wymuszonych oświadczeń, jakie złożyli robotnicy jest znana śledczym.

Wójt Grzegorz Kasprowicz do tej kwesti nie zechciał się odnieść.