Choć liczba wypadków w rolnictwie maleje u nas z roku na rok, byłe województwo łomżyńskie dalej przoduje w czarnych statystykach - wynika z danych oddziału KRUS w Zambrowie. W ubiegłym roku doszło u nas do pięciu wypadków śmiertelnych. Ze średnią 16,4 pod względem wypłaconych odszkodowań w przeliczeniu na tysiąc ubezpieczonych, wybijamy się nie tylko ponad średnią krajową, ale i przodujące wśród województw w tej niechlubnej dziedzinie warmińsko-mazurskie.
Winne głównie upadki
Wielu wypadków zapewne dałoby się uniknąć. W ubiegłym roku najczęstszą przyczyną wypłaty odszkodowań na naszym terenie były wypadki z powodu potknięcia się osób.
- Upadki z wysokości, potknięcia o próg, poślizgnięcia na oblodzonych schodach, na nieodśnieżonej drodze - wylicza Marek Milewski z zambrowskiego oddziału KRUS.
Właśnie z powodu upadków wypłacono przeszło 40 proc. z 665 zeszłorocznych odszkodowań. Na kolejnych miejscach znalazły się uderzenia i przygniecenia przez zwierzęta oraz pochwycenia i uderzenia przez części ruchome maszyn. Te ostatnie dwukrotnie kończyły się w ostatnim czasie śmiercią młodych mężczyzn: 28-latek został wciągnięty do środka prasy zwijającej, 36-latkowi prasa wciągnęła lewą rękę. Dwóch rolników zginęło w wyniku przygniecenia przez drzewo: jeden podczas wycinki, drugi podczas ładowania drzewa na wóz. Zmarł również 44-latek, który zasłabł i upadł zaledwie dwa kroki po zejściu z ciągnika. Wcześniej mężczyzna przez kilka godzin pracował na polu.
Niełatwe mleczarstwo
Tak dużą liczbę wypadków w rejonie zambrowskim (w terminologii KRUS: obszar mniej więcej pokrywający się z byłym woj. łomżyńskim) Milewski tłumaczy intensywną hodowlą bydła w naszych stronach.
- To niebezpieczny kierunek - podkreśla. - Stała praca ze zwierzętami, a trzeba im jeszcze zapewnić, w zależności od wielkości gospodarstwa, kilkadziesiąt czy kilkaset ton paszy rocznie.
Do wypadków najczęściej dochodzi w średnich gospodarstwach, liczących od 20 do 50 krów. Najczęściej nie są one tak zautomatyzowane, jak te największe, nie posiadają hal udojowych. Wiele prac rolnik musi więc wykonać sam. Z drugiej strony spędza on znacznie więcej czasu ze zwierzętami, a więc w strefie zagrożenia, niż kolega posiadający krów kilka. Stąd tak ważne jest stosowanie się do zasad bezpieczeństwa, o czym systematycznie przypominają pracownicy KRUS oraz Państwowej Inspekcji Pracy.
Po pierwsze: rozwaga
- W tym roku przeprowadziliśmy już dziesięć szkoleń dla rolników i sześć dla dzieci - informuje Milewski. - Kolejny raz KRUS zorganizował konkurs plastyczny dla dzieci "Bezpiecznie na wsi - powiedz stop upadkom".
Z prelekcjami propagującymi bezpieczne praktyki w gospodarstwie rolnych do szkół udali się już także inspektorzy z Inspekcji Pracy.
- Tłumaczymy dzieciom, czego nie powinny robić - mówi Bartłomiej Królik, główny specjalista z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Białymstoku. - Co roku prowadzimy też akcję "Żniwa mogą być bezpieczne".
Od kilku lat KRUS nie prowadzi w prawdzie ewidencji wypadków wśród dzieci i młodzieży, wiadomo, że się zdarzają. Nierzadko są one efektem lekkomyślności, także dorosłych. Przewożenie kilkulatków na dyszlu czy załadowanej słomą przyczepie do bezpiecznych nie należy. A wciąż się zdarza.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?