MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rośliny rozbroją bombę

NIKI
Stanisław Fedyk, pomysłodawca projektu przyznaje, że na początku nikt nie wierzył w pozytywny efekt działania oczyszczalni.- Wszyscy pukali się w czoło, pytając czy aby na pewno roślinki zjedzą brudy - wspomina S. Fedyk.
Stanisław Fedyk, pomysłodawca projektu przyznaje, że na początku nikt nie wierzył w pozytywny efekt działania oczyszczalni.- Wszyscy pukali się w czoło, pytając czy aby na pewno roślinki zjedzą brudy - wspomina S. Fedyk. NIKI
EŁK. Czy to możliwe, aby zbiornik porośnięty trzciną mógł uchronić nas przed klęską ekologiczną? Okazuje się, że tak. Miasto wprowadza w życie nowatorski pomysł - buduje przy ełckim wysypisku śmieci oczyszczalnię roślinną. Dzięki temu nie dojdzie do zatrucia Jeziora Ełckiego.

- To ekologiczny eksperyment na skalę kraju. Jeszcze nikt nie wykorzystywał oczyszczalni roślinnej do zneutralizowania tak dużej ilości zanieczyszczeń - mówi Andrzej Semeńczuk, naczelnik Wydziału Mienia Komunalnego Urzędu Miasta w Ełku. - Musieliśmy podjąć jakieś kroki. Stan wysypiska śmieci jest taki, że grozi nam klęska ekologiczna.
Tykająca bomba
Zbiornik, do którego spływają od 20 lat nieczystości z wysypiska śmieci, jest już przepełniony po brzegi. Znajduje się tam 100 tysięcy metrów sześciennych trujących substancji. Niebawem zaczęłoby się z niego przelewać.
- Te ścieki wyglądają jak smoła, zawierają w sobie całą tablicę Mendelejewa - mówi A. Semeńczuk.
Istniało realne ryzyko, że trujące ścieki wylałyby się ze zbiornika i rowami melioracyjnymi trafiłyby najpierw do jeziora Sunowo, a potem do Jeziora Ełckiego. To oznaczałoby prawdziwą katastrofę. W akwenach zamarłoby życie. Cofnąłby się kosztowny, wieloletni proces napowietrzenia Jeziora Ełckiego, przynoszący coraz lepsze efekty.
Kilka lat przygotowań
- Mieliśmy do wyboru: albo opróżnić zbiornik wrzucając nieczystości do kanalizacji sanitarnej, albo zbudować eksperymentalną oczyszczalnię trzcinową - mówi naczelnik. - Szybko jednak przeliczyliśmy, że dziennie do kanalizacji można byłoby zrzucić jedynie 100 metrów sześciennych zanieczyszczeń. Pozbycie się ich wszystkich potrwałoby prawie cztery lata.
Miasto zdecydowało się na drugie rozwiązanie - budowę oczyszczalni. Pomysłodawcą projektu jest jeden z pracowników Urzędu Miasta, Stanisław Fedyk.
- Zbudowaliśmy już wcześniej dwa małe zbiorniki, gdzie rośnie trzcina. To przyniosło pozytywny skutek. Teraz jednak przyszedł czas na etap końcowy, który ma zażegnać niebezpieczeństwo jakichkolwiek przecieków - mówi inspektor S. Fedyk.
Roślinki zjedzą cały brud
Jak wygląda ekologiczna oczyszczalnia? Obok wysypiska wykopano ponad półhektarowy rów. Specjalnym systemem rur doprowadzane są tu nieczystości z przepełniającego się zbiornika. Rów obsadzony jest bardzo gęsto trzcinami.
- System działania oczyszczalni jest prosty. Układ korzeni trzcin ma ogromne zdolności absorpcyjne związków metali ciężkich. Tu odbywa się biologiczne oczyszczanie - mówi S. Fedyk. - Poza tym, na tak dużej powierzchni ubywa wody poprzez odparowywanie.
Już widać pozytywny skutek działania biologicznej oczyszczalni. Lustro wody w zbiorniku obniżyło się o pięć centymetrów.
Zbiornik z trzciną kosztował miasto 8,5 tys. zł.
- Gdyby trzeba było szukać innego rozwiązania, na przykład opróżniać zbiornik wywożąc nieczystości beczkowozami, pochłonęłoby to grube miliony - dodaje S. Fedyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna