Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa >> Z Markiem Sawickim, ministrem rolnictwa rozmawia Barbara Kociakowska

Redakcja
Teraz mamy zupełnie inną wieś Eksport produktów spożywczych przynosi dodatni bilans > Osiem lat temu Polska przystąpiła do Unii Europejskiej, jak Pan ocenia zmiany, które zaszły na wsi w tym okresie? Czy polscy rolnicy wykorzystali swoją szansę i możliwości, które się przed nimi otworzyły? - To już inna wieś. Zmiany zachodzą nieustannie. Po okresie zmian ustrojowych i podjęciu decyzji o akcesji do Unii Europejskiej na tereny wiejskie i do przetwórstwa rolno-spożywczego napłynęły znaczne fundusze z budżetu krajowego i unijnego. Polscy rolnicy i przedsiębiorcy z branży spożywczej maksymalnie wykorzystali dostępne dla nich pieniądze pochodzące z programów przedakcesyjnych Phare i SAPARD. Warto pamiętać, że w okresie 2003-2010 wydatki na wsparcie rolnictwa, rynków rolnych i rozwoju wsi wzrosły w Polsce 5-krotnie. W 2003 r. wynosiły one nieco ponad 4 mld zł, natomiast w 2010 r. skala wsparcia (łącznie z wydatkami na Wspólną Politykę Rybołówstwa) wzrosła do około 22 mld zł, z dominującym udziałem funduszy UE. Łącznie, w okresie 2004-2010 wsparcie z funduszy krajowych i unijnych wyniosło ponad 117 mld zł. Dzięki temu zmodernizowane zostały nie tylko gospodarstwa rolne, ale i zakłady przetwórcze. Wysiłek rolników i przedsiębiorców doprowadził do tego, że eksport naszych produktów rolno-spożywczych od lat przynosi, jako jedna z nielicznych grup towarowych, dodatni bilans handlowy. Za rok ubiegły wyniósł on 3 mld euro, a sprzedaż tych produktów to w ujęciu wartościowym ponad 15 mld euro. Innymi słowy zbliżamy się do poziomu, w którym jedna trzecia naszej produkcji rolnej eksportowana jest za granicę. Warto też odnotować stały wzrost udziału eksportu towarów rolno-spożywczych w eksporcie ogółem (z 8,4 proc. w 2003 r. do 11,1 proc. w 2011 r.). > Polskie rolnictwo się zmienia, następuje koncentracja, ale ciągle mamy jeszcze mnóstwo małych gospodarstw - socjalnych. Czy tempo tej koncentracji jest zadowalające? - Zmiany zachodzą ewolucyjnie. W rolnictwie rewolucje nie są dobre. Zmiany najlepiej obrazuje porównanie danych ze spisów rolnych. Według danych Powszechnego Spisu Rolnego z 2010 r. liczba gospodarstw o powierzchni powyżej 1 ha użytków rolnych wyniosła 1583 tys. i w porównaniu do poprzedniego spisu w 2002 r. zmniejszyła się o 373 tys., czyli o 19,1 proc. Największy spadek liczby gospodarstw rolnych (o 22,7 proc. w porównaniu do 2002 r.) odnotowano wśród gospodarstw najmniejszych, o powierzchni od 1 do 5 ha użytków rolnych. Znacząco wzrosła liczba gospodarstw największych. W grupie obszarowej użytków rolnych 30-50 ha wzrost ten wynosił 11 proc., a w grupie powyżej 50 ha - 28,8 proc. Warto podkreślić, że gospodarstwa małe (1-5 ha) odgrywają relatywnie niewielką rolę w sensie produkcyjnym, jednakże pełnią ważną rolę w realizacji funkcji środowiskowych i społecznych. Gospodarstwa te, z uwagi na ich ograniczone możliwości inwestycyjne, charakteryzują się niską opłacalnością produkcji, dlatego też większość z nich produkuje wyłącznie na własne potrzeby. Poprawie uległa również struktura gospodarstw rolnych. Udział gospodarstw najmniejszych w ogólnej liczbie gospodarstw o powierzchni powyżej 1 ha użytków rolnych, zmniejszył się z 58,6 proc. w 2002 r. do 56 proc. w 2010 r. W porównaniu do poprzedniego spisu, wzrósł udział gospodarstw największych, choć nadal pozostaje on niewielki. Odsetek gospodarstw o powierzchni powyżej 20 ha zwiększył się z 5,9 proc. w 2002 r. do 7,6 proc. w 2010 r., w tym gospodarstw powyżej 50 ha, odpowiednio z 1 do 1,6 proc. Gospodarstwa największe pełnią przede wszystkim funkcje produkcyjne, a ich najważniejszymi wyzwaniami w najbliższym czasie będzie dalsza poprawa konkurencyjności, wzrost innowacyjności i dostosowanie prowadzonej produkcji do wymogów środowiskowych i dobrostanu zwierząt. Wyniki spisu z 2010 r. wskazują również, że średnia wielkość gospodarstwa rolnego w grupie gospodarstw o powierzchni powyżej 1 ha wyniosła 9,5 ha użytków rolnych, co oznacza jej zwiększenie o 13,1 proc. w stosunku do 2002 r. Porównanie zmian średniej wielkości gospodarstwa na przestrzeni ostatnich lat pokazuje jednak, że proces przekształceń struktury obszarowej jest procesem powolnym, ale istotnym z punktu widzenia efektywności prowadzonej działalności rolniczej i możliwości konkurowania polskich gospodarstw na jednolitym rynku. Szansą dla mniejszych gospodarstw są grupy producenckie, czy też inne formy współpracy. Rolnicy muszą jednak uświadomić sobie, że celem działania grupy jest produkcja towaru wysokiej jakości. Współczesne rynki potrzebują wysokiej jakości produktu jednorodnego i zarazem powtarzalnego. Jeśli tego nie ma, nie liczy się żaden producent. Szukamy nowych rynków zbytu. Otwierają się rynki Chin, Singapuru i Japonii. Tam musi jechać duża partia powtarzalnego i wysokiej jakości towaru. Dlatego w perspektywie, już dziś trzeba myśleć o tworzeniu zrzeszenia grup producenckich, które będą produkować towar wysokiej jakości, w dużych partiach, o takich samych parametrach. I tu upatruję przeszkodę w tworzeniu grup, tu widzę strach przed odpowiedzialnością za jakość. Ale to nie zmienia faktu, że taki kierunek zmian jest konieczny. > Czy zapisy rozwiązywania umów dzierżawy wynikające z "Ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami rolnymi Skarbu Państwa" przyczyni się do wzrostu powierzchni gospodarstw rodzinnych? Czy wiadomo już ile ziemi trafi w ten sposób do rolników i kiedy mogłyby się odbyć pierwsze przetargi. - Nowelizację ustawy przeprowadzono pod koniec ubiegłego roku. Zmiany będą dotyczyć szczególnie tych umów dzierżaw, których powierzchnia jest większa niż 429 ha, bowiem zgodnie z ustawą wyłączenia, które będą mogły mieć miejsce po akceptacji dzierżawcy, nie mogą spowodować obniżenia powierzchni dzierżawionej poniżej 300 ha. Jeśli chodzi o dokonywanie wyłączeń, agencja w ciągu sześciu miesięcy zaproponuje dotychczasowemu dzierżawcy, który podlega zapisom ustawowym, wyłączenie 30 proc. W przypadku zgody dzierżawcy, wówczas w zależności od tego, jak długo trwa jego umowa dzierżawy, ma czas na podjęcie decyzji o wykupie pozostałej części, tj. od 2 do 6 lat. Jeżeli się nie zgodzi, to jego umowa dzierżawy trwa do końca, a po wygaśnięciu wraca do zasobu własności rolnej Skarbu Państwa. W toku prac legislacyjnych Senat wprowadził poprawkę, która daje możliwość odłożenia w czasie wyłączenia u tych dzierżawców, którzy korzystają z unijnych programów pomocowych, aby nie musieli w wyniku wyłączeń ponosić konsekwencji finansowych. W takim przypadku wyłączenia te będą następowały po zakończeniu okresu korzystania z pomocy unijnych. Trudno zatem odpowiedzieć w tej chwili precyzyjnie, kiedy będą miały miejsce pierwsze przetargi. Zwracam uwagę, że największy zasób posiadamy w województwach: zachodnio-pomorskim, wielkopolskim, kujawsko-pomorskim i dolnośląskim, a najmniejszy w Małopolsce, Świętokrzyskiem czy na Podkarpaciu. Według szacunków, w wyniku wyłączeń do rozdysponowania będzie około 100 tys. ha. Według stanu na koniec 2011 r. w zasobie Własności Rolnej Skarbu Państwa pozostało ok. 1,96 mln ha, z tego prawie 1,47 mln ha (75 proc. powierzchni zasobu) znajduje się w dzierżawie. Największe powierzchnie w dzierżawie są zlokalizowane w województwach: zachodniopomorskim, wielkopolskim, dolnośląskim i warmińsko-mazurskim. Do rozdysponowania pozostaje nieco ponad 310 tys. ha, w postaci ok. 500 tys. działek. > Ostatnio dużo emocji wzbudza sprawa GMO. Jaki jest Pana stosunek do żywności modyfikowanej genetycznie? - Uważam, że jeżeli mamy być rzeczywiście Unią Europejską - solidarną, nowoczesną i konkurencyjną, to wszystkich powinny obowiązywać jednakowe zasady i mechanizmy funkcjonowania. Zakazowi upraw powinien towarzyszyć zakaz importu pasz i żywności wytworzonej z użyciem GMO. Zwracam też uwagę na to, że zgodnie z obowiązującymi regulacjami prawnymi dotyczącymi podziału obowiązków odpowiedzialność za całokształt spraw związanych z GMO leży po stronie resortu środowiska. W latach 2009-2011 trwały sejmowe prace nad projektem ustawy Prawo o organizmach genetycznie zmodyfikowanych, ale nie udało się osiągnąć porozumienia i uchwalić tej ustawy. W mojej ocenie, najlepszym rozwiązaniem byłoby ustanowienie zakazu stosowania materiału siewnego odmian genetycznie zmodyfikowanych, a nie zakazu rejestracji odmian genetycznie zmodyfikowanych oraz zakazu wprowadzania do obrotu materiału siewnego odmian genetycznie zmodyfikowanych. Rozwiązanie to byłoby nie tylko podobne do rozwiązań zastosowanych w innych państwach członkowskich UE, ale również wychodziłby naprzeciw oczekiwaniom władz samorządowych, opowiadających się za wprowadzeniem na podległych im terytoriach zakazu uprawy roślin zmodyfikowanych genetycznie, a nie zakazu rejestracji odmian oraz obrotu materiałem siewnym takich odmian. Wykorzystując obecne możliwości prawne, w oparciu o art. 57 ust. 8 Ustawy o nasiennictwie, przygotowany został projekt rozporządzenia MRiRW w sprawie zakazu stosowania materiału siewnego odmian genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy MON 810, który 16 marca br. został skierowany do konsultacji społecznych. Rozporządzenie to będzie jednak mogło wejść w życie po uprzednim uzyskaniu zgody Komisji Europejskiej. > Na polskiej wsi już rozpoczął się proces wielkich zmian - m.in. rolnicy płacić będą podatek dochodowy. Czy rolnicy są już gotowi na tego typu rozwiązania (chociażby prowadzenie rachunkowości), bo na razie widać, że bardzo się ich boją. - Doświadczenia związane z korzystaniem z unijnych pieniędzy dowodzą, że polscy rolnicy dobrze sobie radzą z wypełnianiem wniosków i skutecznie wykorzystują wszystkie dostępne dla nich fundusze. Mówiliśmy o tym na początku naszej rozmowy. Dlatego nie mam obaw co do tego, że rolnicy poradzą sobie również z podatkiem dochodowym. Prace nad nim trwają. Zmiany na pewno będą następowały stopniowo. W pierwszej kolejności dotyczyć one będą największych gospodarstw. Dobrym momentem na wprowadzenie tych zmian byłaby kolejna perspektywa finansowa czyli początek roku 2014. > Czy już wiadomo jakie będą dalsze losy KRUS? - Stoję na stanowisku, że cały nasz system emerytalny wymaga przebudowy. Ciągle mówimy o KRUS, a tymczasem to do ZUS kierowane są największe fundusze budżetowe. Jesteśmy na etapie dyskusji nad nowymi rozwiązaniami dotyczącymi całego systemu emerytalnego w Polsce. Poczekajmy na zakończenie tej dyskusji. > Skrytykował Pan przedstawiony przez UE projekt Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2014-2020. Co należałoby w nim zmienić? - Rozmawiamy w roku okrągłego jubileuszu funkcjonowania Wspólnej Polityki Rolnej. Właśnie mija 50 lat od jej wprowadzenia, a prace nad jej założeniami rozpoczęły się już w 1957 r. U podstaw unijnej polityki rolnej znalazło się dążenie do zapewnienia odpowiedniej ilości produktów żywnościowych dla konsumentów Wspólnoty przy zachowaniu właściwych proporcji pomiędzy ceną żywności i dochodami rolników. Uznano, że podstawową jednostką produkcyjną w rolnictwie jest gospodarstwo rodzinne. Zwrócono też uwagę na fakt, że rolnictwo jest szczególnym sektorem unijnej gospodarki, który ma zapewnić samowystarczalność w zakresie produktów rolnych. Dlatego też polityka rolna wymaga osobnych regulacji prawnych. Dziś, czasem mam wrażenie, że niektórzy zapominają o tym właśnie. Rolnictwo jest - i pozostanie - w znacznym stopniu uzależnione od warunków pogodowych. Mimo najlepszej pracy i włożonego wysiłku rolnik nigdy nie będzie miał pewności co do ostatecznych plonów. Proszę zwrócić uwagę na ubiegłoroczne żniwa. To były jedne z najtrudniejszych na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat, to były żniwa plonów kradzionych naturze. Mając bogate doświadczenia z okresu przedakcesyjnego i już po akcesji wiem, że najlepszym uczczeniem WPR byłaby jej głęboka i odpowiedzialna reforma. Mając jednolity rynek, musimy dbać o równe warunki konkurencji, a tymczasem największym czynnikiem je zakłócającym są płatności bezpośrednie. Musimy uczynić co w naszej mocy, aby opierały się one na jednolitych dla wszystkich warunkach wynikających z obiektywnych kryteriów, a nie z kraju pochodzenia. Ponadto nowa WPR powinna być jak najprostsza i zrozumiała zarówno dla rolników, jak i konsumentów. Tymczasem proponuje się cały komponent zazielenienia WPR. Nie stać nas, nas jako Unii Europejskiej, jako europejskiego rolnictwa na godzenie się na konserwowanie WPR, najstarszej ze wspólnotowych polityk. Nie zgadzam się na płacenie za gotowość do produkcji. To wyeliminuje europejskie rolnictwo ze światowego rynku. Nowa WPR musi stawiać na innowacyjność, na rozwój, na konkurencję. Na przykładzie Polski najlepiej widać, jak wiele można osiągnąć utrzymując zrównoważony podział środków pomiędzy I i II filarem Wspólnej Polityki Rolnej. To gwarantuje i wsparcie rolniczych dochodów i pobudza działania prorozwojowe. Musimy pamiętać, że rosnące wymagania ochrony środowiska, dobrostanu zwierząt kosztują, ale czy tylko rolnik ma za nie płacić? Nie można też bezkarnie stosować środki chemiczne zwiększające plony. Zresztą konsumenci coraz częściej poszukują żywności ekologicznej, produkowanej w sposób tradycyjny, bez konserwantów. Wymaga to większych nakładów pracy, też tej zmechanizowanej, ale opartej na najnowszych osiągnięciach technicznych, technologicznych, na badaniach naukowych. Wszystko to sprawia, że wobec wyzwań musimy znaleźć jak najbardziej efektywne rozwiązania.Aby rolnictwo europejskie było silne, już teraz musimy podejmować konkretne rozwiązania. Mówiąc o europejskim rolnictwie warto mieć na uwadze, że tylko na tyle będzie ono silne, na ile silne będzie jego najsłabsze ogniwo. Dlatego też musimy w nowej WPR wyeliminować wszystko to, co różnicuje warunki wsparcia w poszczególnych krajach. Różnice i tak będą, ale będą one wynikały z różnych warunków gospodarowania zależnych m.in. od jakości gleb, warunków klimatycznych itp.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna