Ścieżka jest tak dziurawa, że można połamać obcasy

Pełno jest dziur w wyłożonej polbrukiem alejce wiodącej wzdłuż Czarnej Hańczy w Suwałkach.

- Władze miasta najpierw zapłaciły za wykonanie ścieżki, a teraz wyłożą kolejne pieniądze na jej naprawę - irytuje się suwalczanin Mariusz Kamiński. - Czy nie można było ułożyć tych płytek solidnie?!
Romuald Koleśnik, szef Miejskiej Dyrekcji Inwestycji, która odpowiada za inwestycję, twierdzi, że dziury zostaną "załatane" w ramach gwarancji.

- Jak tylko zejdzie śnieg, zobaczymy, co tam się dzieje - obiecuje. - Wykonawca uzupełni szczeliny albo zdemontuje płytki i ułoży je ponownie.

Ścieżka została zbudowana trzy lata temu. Korzystają z niej zarówno piesi, jak i rowerzyści. Do tej pory, do jakości nawierzchni nie było zastrzeżeń.

- A teraz można połamać obcasy - mówi Ewa Makarewicz, mieszkanka miasta. - Pomiędzy płytkami zrobiły się dziury. Na dodatek, w alejce jest wiele "dołków". Gołym okiem widać, że jakość robót nie była najlepsza.

Ludzie obawiają się, że latem na "dziurach" będą wykładać się mniej doświadczeni rowerzyści.
- Zwłaszcza dzieci, których jest tutaj bardzo dużo - dodaje Makarewicz.

Dyrektor Koleśnik przypomina, że grunt pod płytkami jest grząski.

- Pod spodem jest torf - mówi. - Podbudowa pod płytkami nie była zbyt gruba i z tego powodu mogły pojawić się jakieś nierówności.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego stan alejki budzi kontrowersje. W ub.r. bowiem remontowany był położony w sąsiedztwie most. Czyszczono także koryto przebiegającej obok ścieżki rzeki. Niewykluczone, że wykonawcy jeździli po alejce samochodami. Pod ich ciężarem grunt mógł osiąść i zrobiły się nierówności.

- W tej chwili śnieg znajduje się na ścieżce i sprawdzanie jej stanu nie ma sensu - dodaje dyr. Koleśnik. - Zrobimy to tak szybko, jak tylko pozwolą warunki pogodowe.