Do zdarzenia, które doprowadzi Andrzeja B. na ławę oskarżonych, doszło w połowie grudnia ub.r. Wówczas mieszkaniec Sejn spadł z wysokich, betonowych schodów. Rodzina wezwała karetkę pogotowia, ale lekarz nie udzielił pomocy mężczyźnie. Uznał, że ten jest pijany i powinien trafić na izbę wytrzeźwień, a nie do szpitala. Wezwał nawet policję, która jednak nie podjęła interwencji.
Kolejnego dnia rodzina pokrzywdzonego, którego stan zdrowia pogarszał się, znowu wezwała karetkę. Ratownicy zabrali sejnianina na izbę przyjęć szpitala, lecz dyżurujący tam Andrzej B. uznał, że hospitalizacja jest zbędna i odesłał pacjenta do domu. Dopiero trzeciego dnia po wypadku mężczyzna trafił do szpitala. Jednak był już w tak krytycznym stanie, że trafił na oddział intensywnej terapii. Kilka tygodni później zmarł, a wdowa zawiadomiła sejneńską prokuraturę. Ta powołała biegłego, który stwierdził, że lekarz powinien zlecić wykonanie diagnostyki, m.in. tomografii komputerowej, która wykazałaby krwiak w głowie pacjenta, ale tego nie zrobił. Stąd zarzut o narażenie na utratę życia. Być może nie jedyny, gdyż śledczy prowadzą kolejną sprawę: Andrzej B. miał nie zająć się właściwie pacjentem chorym na serce.
Lekarz nie przyznaje się do winy. Wdowę, która o tragedii opowiadała dziennikarzom, chciał ścigać o zniesławienie, jednak organy ścigania odmówiły wszczęcia postępowania w tej sprawie.
Akta oskarżenia przeciwko Andrzejowi B. trafił do sądu w lipcu br. Do tej pory wokanda nie była wyznaczana, ponieważ sejneński sąd chciał wyłączyć się z tej sprawy. Wniosek ten został jednak rozpatrzony negatywnie.
Magazyn Informacyjny 6.09.2018
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?