Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedział zamknięty w pokoju. Musiał wysłuchiwać wyzwisk i pogróżek

(hel)
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Archiwum podlaskiej policji
Sejneńscy policjanci, zamiast podjąć interwencję domową, poradzili mi, żebym zamknął się w pokoju i siedział cicho, to nic mi się nie stanie - skarży się Jarosław K. - Innym razem usłyszałem, że są zajęci.

Andrzej Wiźlański, naczelnik wydziału prewencji komendy nie wierzy w te oskarżenia.

- Zainteresowany powinien złożyć oficjalną skargę, wtedy przeprowadzimy postępowanie wyjaśniające - zachęca.

Sypały się pogróżki
Jarosław K. zwracał się o pomoc do funkcjonariuszy w minionym roku.

- Mieszkałem wówczas pod jednym dachem z byłą żoną, dorosłym synem i córką - opowiada. - Niemal codziennie w domu były alkoholowe libacje. I to przez całe noce. Tymczasem jestem osobą schorowaną i potrzebuję spokoju. Nie mówiąc już o tym, że czułem się zagrożony. Pod moim adresem bowiem sypały się wyzwiska i pogróżki. A raz zostałem zaatakowany przez syna i trafiłem do szpitala. W innym przypadku żona groziła, że zabije mnie siekierą. Mówiła to z taką furią, że przestraszyłem się tych pogróżek.

Nasz Czytelnik prosił o pomoc policję co najmniej kilka razy w miesiącu.

- Miałem chyba pecha - dodaje. - Albo mundurowi nie mieli czasu, albo dzielnicowy był na urlopie, albo mówił wprost: nie będę ci wychowywał dzieci. A nawet jak już policyjny patrol przyjechał, to i tak nie podejmował interwencji. Funkcjonariuszom nie przeszkadzało, że wszędzie leżały puste butelki, a biesiadujących słychać było na połowę wsi.

Jarosław K mówi też, że dzielnicowy odradzał mu składanie skarg na swoją rodzinę twierdząc, że tylko kobiety mogą być ofiarami przemocy domowej.

- A ja nie chcę być kobietą - irytuje się rozmówca. - Uważam, że policjanci powinni chronić każdego, bez względu na płeć, czy wiek.

Najszybsi w województwie
Andrzej Wiźlański sugeruje, że opisywane przez naszego Czytelnika sytuacje nie miały miejsca.

- Nasi funkcjonariusze, pod względem czasu podjęcia interwencji są najlepsi w województwie - zapewnia naczelnik. - W ciągu kilkunastu minut po tym, jak otrzymamy telefon jesteśmy na miejscu. Nawet wtedy, gdy patrol jest w innej części miasta czy wsi. Tych przypadków nie znam, ale nie sądzę, aby policjanci ignorowali wezwanie.

Naczelnik zachęca Jarosława K. do złożenia skargi na funkcjonariuszy.

- Jeśli ten pan czuje się pokrzywdzony, to powinien opisać sytuację i przesłać dokument do komendanta - dodaje. - Na pewno przeanalizujemy całą sytuację, a jeśli były jakieś niedociągnięcia, choć nie chce mi się w nie wierzyć, to winni poniosą konsekwencje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna