Skandal w banku! Każą spłacić staruszkowi kredyt, którego nie wziął

Dostał od banku wezwanie do zapłacenia zaległej raty pożyczki, której, jak zapewnia, nigdy nie brał. Organy ścigania mu jednak nie wierzą. Jeśli nie zapłaci, wkroczy komornik.

- Tych pieniędzy nigdy nie widziałem na oczy - twierdzi Bronisław Zych, 80-letni suwalczanin.

Pamięć ma dobrą
Pożyczkę w jednym z suwalskich banków zaciągnął trzy lata temu.
- Raty spłacam regularnie - mówi.

Tymczasem rok temu dostał zawiadomienie o tym, że jedna rata jest nie zapłacona. Zgłosił się więc do banku, aby to wyjaśnić. Okazało się, że na jego nazwisko zaciągnięte są jeszcze dwa kredyty, które do tej pory były... spłacane.

- Nie dość, że tych pożyczek nie brałem, to już na pewno nie spłacałem żadnych dodatkowych rat - denerwuje się mężczyzna. - Jestem chory i już słaby, ale problemów z pamięcią nie mam żadnych. A poza tym, przez całe swoje życie byłem uczciwym człowiekiem.

Jego podpis na umowach
Choć organy ścigania, po wniosku Zycha, wszczęły dochodzenie w tej sprawie, ale zostało ono umorzono. - Z badań grafologicznych wynika, że to ten pan złożył swój podpis na umowach z bankiem - mówi Sławomir Symonowicz, zastępca komendanta suwalskiej policji. - To jest wystarczający dowód.
Bronisław Zych z tym się nie zgadza.

- Ktoś bardzo wprawny mógł podrobić mój podpis - twierdzi. - Nie da się też wykluczyć, choć nie sądzę, aby w banku podsunięto mi jakiś dokument do podpisania.

Kto zatem spłacał za Zycha kolejne raty?

- Ze skromnych emerytur żony i mojej nie bylibyśmy tego w stanie zrobić - mówi mężczyzna. - Od śledczych dowiedzieliśmy się natomiast, że ustalenie wpłacającego jest akurat w tym banku niemożliwe.

Komendant Symonowicz zapewnia, że jeśli w sprawie pojawią się nowe okoliczności, postępowanie może być wznowione.