MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skarby Rogowskiej Kępy

(a)
Wśród trudno dostępnych bagien i moczarów, pomiędzy odnogami Narwi leży ogromna wyspa zwana Rogowską Kępą. Otacza ją bezkresny obszar wód i las falującej na wietrze niczym morze trzciny. Przy samotnej mogile w ziemię zapadły się olbrzymie głazy. Skarbów strzegł tam niejaki Judryk.

- Przekazywana z pokolenia na pokolenie legenda głosi, że na najwyższym wzniesieniu tej wyspy stało kiedyś potężne zamczysko broniące dostępu do południowo-wschodnich rubieży Mazowsza - opowiada Janusz Koronkiewicz, zbieracz regionalnych podań i baśni. - Zarządzał nim możny pan, a zarazem srogi rycerz zwany Siekierko-Rzędą. Podobno dzięki konszachtom diabelskim miał on pełny skarbiec złota. Skąpił go jednak na budowę kościoła.
Na trzy dni do lasu
Pewnego razu, gdy nagabywały go o to niewiasty mieszkające na zamku, Siekierko wygonił je na trzy dni do lasu. W tym czasie mężczyźni urządzili sobie pijacką biesiadę. W nocy zerwała się straszna burza z piorunami, od których wybuchł pożar. Spłonęły budynki, zginęli biesiadnicy. Kobiety ocalały i zamieszkały w osadzie nazwanej potem Babinem.
Po tym strasznym pożarze zaczęto opowiadać, że na zgliszczach zamczyska ukazuje się dziwna postać. Cała czarna, kudłata, oczy błyszczą jej ogniem, miała dwa różki koźlęce, u ramion niewielkie skrzydła jak u nietoperza, nogi zakończone końskimi kopytami, a u zadka - krowi ogon. Złośliwi dopatrywali się w tej postaci podobieństwa do byłego pana zamczyska, inni mówili, że wcielił się w niego fałszywy diabeł zwany Judrykiem. W dzień pilnował on skarbów ukrytych w lochach zamku, w nocy przybierał postać małej myszy, która wciskała się do chat i lubiła spać w babskich łóżkach.
Całe lustro popękało
Pod koniec panowania króla Zygmunta Augusta traktem tykocińskim z Knyszyna do Krakowa jechał sam mistrz Jan Twardowski. Jak się dowiedziały o tym kobiety z okolicznych zaścianków, zleciały się i dalej prosić, aby za pomocą swojego czarodziejskiego lustra straszliwego diabła Judryka z Kępy Rogowskiej przepędził.
Krzywił się Twardowski, cmokał i opierał twierdząc, że diabeł to nie bazyliszek. Do działania przekonała go dopiero piękna szlachcianka. Na Kępie Rogowskiej, naprzeciw otworu prowadzącego do lochu, ustawił lustro, a do dziury, aby wywabić diabła, cisnął kapelusz. Judryk nie był w ciemię bity: coś w lochu huknęło, pojawił się kapelusz pełen złotych dukatów, który tak stuknął w lustro, aż całe popękało.
Rzucili się ludzie po złoto, ale pan Twardowski krzyczał: "Nie ruszać, nie ruszać! Kto po diabelskie pieniądze rękę wyciąga, ten zaprzedaje duszę diabłu i w męce skona!" Dukaty były tak gorące, że kapelusz zaczął dymić i trzeba było go wodą święconą zlać, aby nie spłonął. Kiedy monety trochę ostygły, mistrz szybko je do torby wrzucił i w dalszą drogę ruszył, wraz z pękniętym lustrem, które zostawił w kościele w Węgrowie na pamiątkę.
- Czy to właśnie zaraz potem w karczmie "Rzym" ów sławny cyrograf o oddaniu duszy diabła mistrz Twardowski podpisał, tego już dziś ustalić nie sposób - kończy opowieść Janusz Koronkiewicz. - A z ostatnio zasłyszanych wieści wynika, że duch szlachcica, czy też diabeł Judryk, wyrzekł się swoich skarbów na Rogowskiej Kępie, przeniósł do Narwiańskiego Parku Narodowego oraz że bawi często w Kruszewie, aby nadzorować kiszenie najsmaczniejszych na świecie ogórków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna