Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir S. terroryzował całą wieś. Ludzie poczuli ulgę, gdy trafił do aresztu

Marcin Koziestański
Podczas rozprawy 29-letni oskarżony o usiłowanie zabójstwa prosił sędziego, by pozwolił mu wyjść z aresztu.
Podczas rozprawy 29-letni oskarżony o usiłowanie zabójstwa prosił sędziego, by pozwolił mu wyjść z aresztu. MK
Częste groźby, bójki, ataki nożem i siekierą. Mała wioska pod Opolem Lubelskim od lat żyła w strachu przez jednego z jej mieszkańców.

- Cała wieś się go bała. Ludzie chowali się za płotami, gdy przechodził ulicą. Nigdy nie było wiadomo, czy nie niesie ze sobą noża albo siekiery - mówił w czwartek 60-letni Marian Z., jeden z mieszkańców wsi Góry Kluczkowickie, w gminie Opole Lubelskie.

Przed Sądem Okręgowym w Lublinie ruszył w czwartek proces Sławomira S. 29-latek oskarżony jest o próbę zabójstwa Mariana Z. i terroryzowanie całej wsi.

Dwa lata temu Sławomir S. zaatakował nożem mieszkańca wsi. - Pociął mi całe palce w lewej ręce - pokazywał Marian Z. Sprawą zajął się wówczas Sąd Rejonowy w Opolu Lubelskim. - Zastraszał nas, bił, groził śmiercią, zniszczył sklep we wsi. Powiedział: zabije cię skur*** i wszystkich mieszkańców, którzy będą zeznawać przeciwko mnie - przytaczał poszkodowany. Niektórzy sąsiedzi ze strachu nie chcieli wówczas zeznawać przed opolskim sądem. Tych, którzy się na to zdecydowali Sławomir S. miał bić, dusić, a jednego z mężczyzn ciągać za wąsy.

Rok później Sławomir S. znów dał o sobie znać. - W marcu ubiegłego roku stałem pod sklepem, gdy nagle poczułem silne uderzenie w tył głowy. Potem S. złapał mnie za szyje i zaczął dusić. Tylko pomoc jakiegoś nieznajomego mężczyzny uratowała mi życie - relacjonował Marian Z.

60-latek postanowił tego dnia wracać okrężną drogą do domu. Idąc przez pola chciał ominąć miejsce, w którym mógł spotkać swojego kata. Na jego nieszczęście Sławomir S. jechał między polami swoim traktorem. - Nagle się zatrzymał, zeskoczył i z siekierą w ręku zaczął mnie gonić. Mam chorą nogę, więc nawet nie próbowałem uciekać - dodawał w czwartek Z.

Ze strony oskarżonego posypały się ciosy. - Najpierw chybił, potem trafił mnie w rękę, a następnie obuchem siekiery w głowę. Cały zalałem się krwią, ale zdążyłem jeszcze zadzwonić po policję - dopowiadał 60-latek.

Mundurowi po chwili zatrzymali krewkiego mieszkańca Gór Kluczkowickich. Mężczyzna do tej pory przebywa w areszcie. - Ja nikomu nie groziłem, zmyślają kur** - mówił oskarżony. - Proszę o zwolnienie mnie z aresztu. Jestem chory, nie radzę sobie w zamknięciu, jeszcze trochę i dojdzie do tragedii - przekonywał Sławomir S.

Według oskarżonego feralnego dnia nie widział się on z pokrzywdzonym. Nie miał też przy sobie siekiery. - Marian Z. sam sobie coś zrobił. To on mnie zawsze atakował, bił i wyzywał moją matkę. Jestem całkowicie niewinny - dodawał 29-latek.

Na czwartkowej rozprawie pojawiło się wielu mieszkańców wsi, którzy opowiadali jak byli terroryzowani przez Sławomira S. - Dopiero teraz, jak jest w areszcie, czujemy się bezpieczni. W końcu rodziny z dziećmi mogą spokojnie wychodzić na spacery - mówili z ulgą mieszkańcy Gór Kluczkowickich.

Przed salą rozpraw spotkaliśmy także matkę Sławomira S. - On ma upośledzenie umysłowe, ale jest niegroźny. Oskarżenia to kłamstwa, a świadkowie zostali przekupieni przez Mariana Z. - utrzymywała kobieta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sławomir S. terroryzował całą wieś. Ludzie poczuli ulgę, gdy trafił do aresztu - Kurier Lubelski

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna