To wyrok prawomocny. Łotysz Martins K. spędzi w więzieniu 11 lat. Sąd odwoławczy nie miał wątpliwości co do jego winy i na resztę życia odebrał mu prawo jazdy.
- Zabiłeś całą rodzinę, zabiłeś też nas - krzyczeli na pierwszym procesie zrozpaczeni krewni rodziny, która zginęła tragicznie w wypadku samochodowym na drodze nr 8. Dokładnie rok temu Robert, Ewa J. oraz ich 17-letni syn Daniel wracali wieczorem do domu. Byli zaledwie kilometr od celu, gdy w tył ich hondy uderzył rozpędzony tir. Wszyscy zginęli na miejscu.
Apelacja była bezzasadna
Wczoraj na sali Sądu Okręgowego w Białymstoku nie było już takich emocji. Z wyjątkiem prokuratora i mediów nie pojawił się nikt z pokrzywdzonych. Wyroku sądu nie wysłuchał też nieobecny oskarżony. Tymczasem we wtorek sąd odrzucił wszystkie argumenty jego obrońcy, sugerującego w apelacji, że na skutki wypadku miało wpływ zachowanie samej rodziny J. Wymieniał między innymi niezapięte pasy czy brak zasygnalizowania skrętu w lewo.
Sędzia Wiesław Oksiuta uznał te zarzuty jako za całkowicie bezpodstawne i utrzymał wyrok sądu niższej instancji. - Pokrzywdzeni znali drogę do domu, nie byli zaskoczeni nagłym skrętem w lewo, a kierowca był przygotowany do manewru - tłumaczył powołując się przy tym na opinie biegłych z zakresu techniki samochodowej, którzy wykluczyli, aby osobówka była niesprawna. - To oskarżony ponosi wyłączną odpowiedzialność za spowodowanie wypadku.
Zdaniem sądu ciąg zdarzeń, które doprowadziły do tragedii, należy upatrywać jeszcze w dniu poprzedzającym wypadek. Oskarżony 50-latek przekroczył polską granicę i ok. północy zatrzymał się na stacji paliwowej kilkanaście kilometrów za Białymstokiem. Na 20 godzin przed wypadkiem kilkakrotnie spożywał alkohol. Pił w nocy, pił nad ranem i przed samym zdarzeniem... Prócz zamroczenia (w chwili zatrzymania Łotysz miał 2 promile alkoholu we krwi), orientacji nie ułatwiały warunki na drodze: ciemność i wilgotna jezdnia.
11 lat więzienia to niemal maksymalna kara, jaką sąd mógł wymierzyć za spowodowanie śmiertelnego wypadku w tym stanie (groziło mu 12 lat). Zdaniem sądu, choć surowa, kara jest sprawiedliwa. - Wyraża stanowisko braku tolerancji dla tego rodzaju przestępstw - podsumował krótko sędzia.
Martins K. do tej pory przebywał w białostockim areszcie śledczym. Po uprawomocnieniu się wyroku rozpocznie się prawdopodobnie procedura przeniesienia go do zakładu karnego na Łotwie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?