- Rozumiem, zabiłem dziewczynę. Zdarzyło się, jest mi przykro. Ale ta sprawa w sądzie jest jakaś tragiczna. Napiszę do Strasburga - mówił Andrzej D. na czwartkowej rozprawie.
Czytaj więcej: Zaścianki. Śmiertelnie potrącił 34-letnią kobietę i odjechał. Proces nie może ruszyć
W I instancji usłyszał wyrok 13 lat więzienia i dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Ma też rodzinie Marty S. zapłacić 50 tys. zł zadośćuczynienia. Obrońca Andrzeja D., doprowadzonego na salę rozpraw z aresztu, chce modyfikacji wyroku do 7 lat więzienia, a kwoty zadośćuczynienia do 10 tys. zł. Co za tym przemawia?
- Ma niespełna 30 lat. Jedną trzecią życia miałby spędzić w izolacji? - pytał obrońca.
- A co ja mam powiedzieć? Straciłam córkę. Wnuczka dostała świadectwo ze średnią powyżej „pięciu”. Idzie na cmentarz pochwalić się mamie. Obie płaczemy - odpowiedziała zbulwersowana postawą oskarżonego mama zmarłej 34-latki.
Obserwuj nas na Twitterze:
Follow https://twitter.com/wspolczesnaBądź na bieżąco. POLUB NAS na Facebooku:
Adwokat D. wnosił ewentualnie o uchylenie wyroku i cofnięcie sprawy do ponownego rozpoznania. Jednym z argumentów jest to, że pierwszy sąd popełnił błąd, oddalając wniosek obrony o skonfrontowanie opinii biegłego medyka sądowego i z zakresu techniki motoryzacyjnej. Chodziło o sprawdzenie, czy ciało Marty S. nie zostało przesunięte - docelowo wyjaśnić gdzie doszło do wypadku i z jaką prędkością jechał kierowca toyoty. Andrzej D. sugerował bowiem, że do zdarzenia mogła się przyczynić sama ofiara, bo wtargnęła na przejście lub nie szła po nim.
- W tej sprawie nie było żadnych okoliczności łagodzących - mówił pełnomocnik rodziny Marty S. Wnosił o zaostrzenie kary do 15 lat więzienia. - Oskarżony zbiegł z miejsca wypadku. Nie przejął się. Poszedł na stację benzynową po piwo. Został zatrzymany w trakcie spożywania alkoholu.
Ma także już na koncie trzy wyroki za jazdę po pijanemu, a tragicznego, 26 lutego 2015 r., kiedy doszło do wypadku, już miał zakaz prowadzenia pojazdów. Andrzej D. jechał wtedy z kolegą do Grabówki - właśnie po trunki i papierosy. Około godziny 20, w Zaściankach, z impetem uderzył na pasach w 34-letnią Martę S. Kobieta zmarła na miejscu. Osierociła córeczkę.
Kierowca był pijany. Miał około 1,7 promila w organizmie. Nie zatrzymał się, by pomóc kobiecie. Pił dalej, a potem próbował ukryć zniszczone elementy auta. Pomagał mu ojciec (Mirosław D.) i wspomniany kolega (Paweł S.). Zdaniem sądu I instancji, mężczyźni chcieli spalić „dowody” w ognisku. Za utrudnianie śledztwa zostali skazani na kary w zawieszeniu. Z wyrokiem nie zgodził się obrońca Mirosława D. Wnosi o złagodzenie kary, bo mężczyzna nie działał z egoistycznych pobudek. Chciał chronić syna. Wyrok 13 lipca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?