Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sokółka. Karetka jechała 40 minut. Nie zdążyła. Kobieta nie żyje

Julia Szypulska, E. Bochenko
Karetka miała do pokonania ponad 26 km.
Karetka miała do pokonania ponad 26 km. Archiwum
To dramat, niestety zdarza się raz na jakiś czas - mówi Mirosław Tarasiuk, zastępca dyrektora pogotowia.

Do tragicznego zdarzenia doszło 13 czerwca w Sokółce. Agnieszka Sienkiewicz odwiedziła wieczorem sąsiadkę - starszą, ale pełną wigoru panią. W pewnym momencie staruszka zasłabła. Pani Agnieszka zadzwoniła po pomoc pod 112. Pierwszy telefon wykonała o godz. 19.40, potem dwa ponaglające i ostatni do sokólskiego ambulatorium. Kazano jej czekać. Kobieta czuła się bezradna. - Moja sąsiadka słabła z minuty na minutę, a pomoc nie nadchodziła - opowiada Agnieszka Sienkiewicz.

Nadeszła dopiero 40 minut od pierwszego wezwania. Przyjechał zespół ratowniczy z Krynek. Niestety nie było wśród nich lekarza.

- Było już za późno. Ci chłopcy widząc stan agonalny sąsiadki wezwali zespół z lekarzem, który dotarł do nas z Dąbrowy Białostockiej dopiero o godz. 21. Oni sami natychmiast podjęli czynności ratownicze - relacjonuje kobieta. - Widziałam, że robili, co mogli. Niestety nie udało się przywrócić czynności życiowych. Lekarz, który pojawił się na miejscu stwierdził zgon.

Przeczytaj też Wołkusz. Słup blokuje środek drogi. "Jak tu większą furą wjechać?"

Pani Agnieszka nie ma pretensji do ratowników. Uważa jednak, że coś w systemie ratownictwa działa nie tak jak trzeba. Gdyby pomoc przyszła w ciągu pierwszych minut, jej sąsiadka miałaby szansę przeżyć.

Agnieszka Sienkiewicz jest wstrząśnięta okolicznościami, w jakich zmarła jej sąsiadka.

Dlaczego staruszka musiała tak długo czekać na karetkę?

- W Sokółce znajdują się dwa zespoły ratownicze - jeden specjalistyczny, drugi - podstawowy. W tamtym czasie oba były zajęte. Trudno żebyśmy je odwoływali - tłumaczy Mirosław Tarasiuk, zastępca dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Białymstoku. - Często wyjazdy trwają długo, bo pacjentów z zawałem czy też udarem nie wiezie się do Sokółki tylko do Białegostoku. W sytuacji gdy zespoły na miejscu były zajęte, wysłano najbliższy wolny, który akurat był w Krynkach.

Karetka miała do pokonania ponad 26 km.

W powiecie sokólskim pracuje w sumie pięć zespołów ratowniczych. Oprócz wymienionych są także w Suchowoli i Dąbrowie Białostockiej. Dla porównania, powiat moniecki obsługują tylko dwie karetki.

- Czasem jest tak, że nie ma wezwań, a czasem karetki wyjeżdżają jedna za drugą. Tak właśnie było tego dnia - mówi Mirosław Tarasiuk. - Raz na jakiś czas zdarza się sytuacja, że pomoc nie dojedzie na czas. Takich sytuacji nie da się uniknąć. Chyba, żeby karetek było dwa razy więcej.

Przedstawiciele wojewody, który odpowiada m. in. za rozmieszczenie zespołów ratowniczych, nie dają na to większych szans. - Nie mieliśmy sygnałów, żeby na terenie pow. sokólskiego była pilna potrzeba postawienia dodatkowej karetki - informuje Anna Idźkowska, rzeczniczka wojewody podlaskiego. - Natomiast na początku czerwca na zlecenie ministerstwa zdrowia odbył się pilotaż programu, który ma przeanalizować czasy dojazdu karetek i wskazać, gdzie potrzeba ich więcej. Czekamy na wyniki analizy.

Zobacz też Białystok. Pijany przyjechał rowerem do komisariatu sprawdzić stan trzeźwości

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna