Sowy z azylu

Pierwsi skrzydlaci lokatorzy trafili w to miejsce trzy miesiące temu. Dwie sowy uszatki i cztery puszczyki ulokowano w specjalnie do tego celu wybudowanej wolierze, którą ustawiono przy siedzibie Nadleśnictwa Krynki w Poczopku koło Szudziałowa. Sowy były darem od warszawskiego "Azylu dla Ptaków" i przyjechały do Puszczy Knyszyńskiej w określonym celu.
Oswojone muszą zdziczeć
- Nasze nadleśnictwo współpracuje z "Azylem", który prowadzony jest przez białostoczanina dra Andrzeja Kruszewicza. To właśnie od niego dowiedzieliśmy się, że co roku trafia tam mnóstwo rannych i chorych ptaków. Po wyleczeniu nie bardzo wiadomo, co robić ze skrzydlatymi pacjentami, którzy przyzwyczaili się do człowieka na tyle, że nie dadzą sobie rady w naturalnym środowisku. Takich ptaków nie można wypuścić na wolność, chyba że oswojone sowy podda się specjalnej kuracji, polegającej na doprowadzeniu ich do... ponownego zdziczenia. Właśnie to robimy w Poczopku - powiedział nadleśniczy Waldemar Piotr Sieradzki.
Sowy są karmione padłymi kurczakami. Dożywianie odbywa się w ten sposób, żeby ptaki nie dostrzegły, że pokarm dostarczany jest przez ludzi.
- Najczęściej karmimy sowy w dzień, bo wtedy ptaki te źle widzą - wyjaśnił nadleśniczy.
Życie na wolności
Pięć spośród sześciu przywiezionych w pierwszym transporcie sów wypuszczono już na wolność. Niedawno w wolierze umieszczono dziesięć następnych ptaków.
- Tłumaczymy, że sowy miały widocznie dosyć Warszawy, dlatego trafiły tam, gdzie jest najpiękniej, czyli do Puszczy Knyszyńskiej - dodał Waldemar Piotr Sieradzki.
W przyszłości nadleśnictwo planuje sprowadzić z "Azylu" inne gatunki drapieżników. Będą to m.in. sokoły i orły. Być może wkrótce w Puszczy Knyszyńskiej pojawią się też puchacze. Teraz sowy te można zobaczyć w nieodległej Puszczy Białowieskiej.