Od tygodnia możemy zauważyć, że liczba raportowanych zakażeń koronawirusem przestała rosnąć. Liczba wykonywanych testów z kolei spadła. Czy to znaczy, że mniej pacjentów zakaża się?
Zobacz też: Koronawirus - Białystok i woj. podlaskie - RAPORT
Przychodnie POZ
Dr Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarz rodzinny z Białegostoku, zauważa drastyczny spadek liczby zgłaszających się pacjentów. Zmiana nastąpiła w tym tygodniu.
- Dziś mam umówionych zaledwie 19 pacjentów, a wczoraj zleciłam tylko 2 testy na koronawirusa – przyznaje dr Zabielska-Cieciuch. - W ubiegłym tygodniu z kolei kierowaliśmy na wymazy średnio po 20 osób dziennie.
Dr Zabielska-Ciechuch uważa, że spadek liczby pacjentów jest efektem tego, że ludzie pozostają w domach i mniej kontaktują się ze sobą, zaś dzieci nie chodzą do szkół. Spostrzeżenia te potwierdza Włodzimierz Bołtruczuk, lekarz rodzinny z przychodni w Trzciannem.
- Rzeczywiście liczba pacjentów spada. To efekt izolacji społecznej – mówi Włodzimierz Bołtruczuk. – Ale jest też druga strona medalu. Nie wszyscy pacjenci zgłaszają się do nas ze swoimi objawami.
Jak przyznaje Bołtruczuk, pacjenci dzwonią, opowiadają o swoich objawach i po pogłębionym wywiadzie wychodzi na to, że kwalifikują się na wymazy pod kątem koronawirusa. Część pacjentów nie chce jednak testów.
- Inni pacjenci z kolei, wiedząc, że mamy obowiązek skierowania na testy w przypadku wystąpienia określonych objawów, nie zgłaszają się do nas.
Jak mówi Włodzimierz Bołtruczuk, takie osoby zwykle leczą się w domu doraźnie i biorą urlopy w pracy, aby uniknąć zwolnienia:
- Uważam, że te 10 dni zwolnienia nie jest wielką ceną za bezpieczeństwo zdrowia naszego i innych. Jeśli będziemy pod kontrolą lekarza rodzinnego, to w razie pogorszenia, możemy być szybko skierowani do szpitala. No i ważne jest też, aby nie zakażać innych.
Szpitale
- Rzeczywiście możemy zauważyć mniejsze obłożenie na SORze – mówi Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzecznik prasowa USK w Białymstoku. - Natomiast, jeśli chodzi o różnice w ilości pacjentów w klinikach chorób zakaźnych, to nie widzę tu istotnej zmiany.
Także lekarze ze szpitala w Bielsku Podlaskim zauważyli, że liczba hospitalizacji na oddziale covidowym zmalała.
- Od początku tygodnia statystyki spadły. Mamy kilkanaście osób mniej na oddziale covidowym – mówi Patrycja Sarnacka, zastępca dyrektora ds. organizacji, jakości i bezpieczeństwa opieki w bielskim szpitalu. – Trudno powiedzieć, czym to jest spowodowane. Myślę, że nie powinniśmy wzbudzać w sobie nadmiernego huraoptymizmu. Zobaczymy, jak będzie dalej.
Patrycja Sarnacka przypuszcza, że wpływ na spadek ilości pacjentów może mieć wprowadzenie zdalnego nauczania w szkołach i silniejsze obostrzenia wprowadzone przez rząd.
- Miejmy nadzieję, że ludzie, którzy pozostają w domach, nie boją się pójść do lekarza po diagnostykę. Dużo mówi się ostatnio o tym, że szpitale są obłożone, że ci, którzy tam trafiają, ciężko chorują. To może odstraszać. Bo jeśli tak jest, że ludzie są zakażeni, mają objawy, ale nie zgłaszają się do lekarzy, to już niedługo możemy mieć falę pacjentów z gorszym przebiegiem COVID-19.
Koronawirus – nowe objawy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?