Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spał w hotelu z soli

Archiwum prywatne
Z solnych bloczków zbudowane są nie tylko ściany hotelu, ale i wszystkie meble: łóżka, stoły, krzesła.
Z solnych bloczków zbudowane są nie tylko ściany hotelu, ale i wszystkie meble: łóżka, stoły, krzesła. Archiwum prywatne
Nocował w niezwykłych miejscach. W namiocie rozbitym na pękającym lodowcu trudno było mu zmrużyć oko, ale już w hotelu zbudowanym z soli, mimo braku ogrzewania, spało się nieźle. Mariusz Lewicki o swoich ekstremalnych noclegach opowiada Urszuli Krutul.

Spałeś w hotelu, który w całości zbudowany jest z soli.

- Tak! W Boliwii. Byłem tam dwa razy - w 2004 roku i 2007 roku. To hotel zbudowany na samym salarze Uyuni, czyli największym solnisku na świecie. Solnisko ma 150 kilometrów długości i ponad 100 km szerokości. Kiedyś to było jezioro, ale wyschło. Pozostała gruba warstwa soli, tak gruba, że można po niej chodzić i jeździć. Cały czas jest tam wydobywana sól spożywcza, ale to mały biznes. Większe pieniądze są z turystyki. Na samym salarze powstał więc hotel... Na jego obrzeżach zaś ciągle powstają kolejne, bo przyjeżdża tam coraz więcej turystów.

I nie mieszczą się w jednym hotelu...

- Dokładnie. Jako budulca hoteli używa się bloczków z soli. Są one przerażająco białe. Tak białe, że można oślepnąć od patrzenia na nie. Jeżeli ktoś chodzi przez cały dzień bez okularów zabezpieczających, to na pewno spali sobie rogówki.
Ciekawe jest to, że z solnych bloczków zbudowane są nie tylko ściany takiego hotelu, ale i wszystkie meble: łóżka, stoły, krzesła. Wszystko, co jest potrzebne w hotelu. Oprócz, oczywiście, toalety. Plus na łóżkach z soli kładzie się normalne materace, bo bez tego się nie da spać.

A jak się śpi w takim słonym hotelu?

- Jest wygodnie, ale zimno. W hotelach z soli nie ma ogrzewania, a są one położone na dosyć dużej wysokości. Są jednak sposoby, żeby sobie z tym poradzić. Coraz więcej z tych hoteli ma już baterie słoneczne. W ciągu dnia bowiem świeci tam bardzo mocne słońce. I dzięki temu w nocy jest w nich elektryczność. Zawsze można też poprosić obsługę o gumową butelkę z gorącą wodą, żeby ją sobie włożyć do łóżka. Do tego gruba pierzyna, koce i jest ciepło.

Lizałeś sól, z której zbudowany jest hotel?

- (śmiech) Samego hotelu nie lizałem, ale próbowałem tej soli. Jest bardzo słona, ale nie różni się jakoś zbytnio smakiem od takiej normalnej, której używamy w kuchni.

A turyści, którzy tam przybywają, nie mają takiego odruchu jak w Wieliczce, żeby polizać ściany?

- Pewnie niektórzy tak, chociaż sam nie widziałem takiej sytuacji. Wgłębień na ścianach też nie widać (śmiech). Ale ze względu na higienę lepiej tych ścian nie lizać.

Ile kosztuje przyjemność przespania się w solnym hotelu?

- Kiedyś to było około 10 dolarów za noc. Teraz pewnie jest drożej, ale nie sadzę, żeby znacznie. Boliwia jest najbiedniejszym krajem Ameryki Południowej. I ceny też są najniższe, a konkurencja ogromna, bo ludzie nie mają pracy. Ci, którzy pracują w turystyce mają bardzo dużą konkurencję i ceny nie mogą iść za bardzo w górę. Do takiego hotelu można pojechać w trakcie jednodniowej wycieczki, ale ogromna większość ludzi wybiera się tam na trzydniowe wycieczki. Wtedy zwiedzają całą okolicę, dojeżdżają aż do granicy z Chile. Tam jest czerwone i zielone jezioro, wulkany, różnokształtne skały, gorące źródła, gejzery. Naprawdę jest co oglądać przez te trzy dni.

A jak ty trafiłeś do tego hotelu?

- Kiedy wyjeżdżałem z Polski, jeszcze nie wiedziałem, że będę tam spał. Nie miałem zaplanowanej podróży w takich szczegółach. Ale jak się jedzie do Boliwii, to niemożliwe, żeby człowiek się o tym nie dowiedział. Solne hotele to jedna z największych atrakcji tego kraju.

Zamierzasz tam wrócić?

- Tak. We wrześniu jadę tam z wycieczką. Jestem pilotem i zabieram ze sobą do Boliwii grupę turystów.

Podczas swoich licznych wypraw nocowałeś też w innych niezwykłych miejscach...

- Chyba najwięcej wspomnień mam z własnego namiotu. Rozbijałem go i w dżungli, i w wysokich górach - na wysokości 5,5 tysiąca metrów. Zdarzyło mi się też nocować na lodowcu, który pode mną pękał...

Było to ryzykowne?

- Z jednej strony wiadomo, że te szczeliny, które się tworzą są bardzo cienkie i się w nie nie wpadnie. Ale z drugiej - świadomość, że śpisz na pękającym lodzie nie pozwala zasnąć, wytrąca z równowagi. Jak już myślałem, że zasypiam, to coś pękało i w głąb spadały drobiny lodu. Słychać było jakby okruchy szkła spadały i obijały się o ściany. Lodowiec cały czas pracuje, cały czas się przesuwa, płynie.

Z lodowcami kojarzy mi się jeszcze jedna noc w Peru. Słychać było taki huk, że myślałem, że nadchodzi burza. Wychodziłem na zewnątrz namiotu i nie było śladu zbliżającej się burzy. Następnego dnia zorientowałem się, że to nie była żadna burza. W pobliżu był lodowiec, który spływał z gór. I odrywające się od niego bryły spadały z takim hukiem, że człowiek myślał, że idzie burza. Od tamtej pory rozpoznaję już ten dźwięk.

Czy do nocowania na lodowcach trzeba się specjalnie przygotować?

- Trzeba mieć bardzo dobry sprzęt, przede wszystkim gruby materac, który odizoluje od lodu. Nawet najcieplejszy śpiwór puchowy nic nie da, jak położymy się na cienkim materacu i od spodu będzie ciągnęło. Ważne jest też to, aby do namiotu wejść kiedy jeszcze świeci słońce. I póki jeszcze jest ciepło. Później, jak słońce zajdzie, robi się od razu zimno, temperatura spada poniżej zera i jak człowiek zdąży zmarznąć i wejdzie do śpiwora, to już jest za późno, już się nie ogrzeje. Śpiwór jest jak termos - jak włożymy tam coś gorącego, to trzyma ciepło. A jak zimnego - trzyma zimno. Jak człowiek jest zmarznięty i wejdzie do śpiwora, to nie ma ratunku, marznie całą noc.

A sam namiot - jaki musi być?

- Namiot musi być czterosezonowy, bardzo wytrzymały na wiatr. Czasami jednak i taki namiot nie wystarcza. Miałem takie sytuacje w Patagonii, że musiałem się zwijać w środku nocy, bo nagle zaczynał wiać tak silny wiatr, że byłem przekonany, że namiot zaraz będzie połamany. Mimo, że był dobry i wytrzymały, to go zwijałem, co też wymaga - przy silnym wietrze - ogromnej wprawy, bo wszystko trzeba cały czas trzymać. Nad każdym ruchem trzeba chwilę pomyśleć, żeby czegoś nie puścić, bo pofrunie i koniec. Tamtej nocy w Patagonii, jak już się poskładałem, skuliłem się za krzakiem i czekałem aż nastanie dzień, żebym mógł pójść dalej. Nie było innego wyjścia, bo przy takim wietrze nawet mój dobry namiot byłby połamany.

Kiedy rozkłada się namiot na lodowcu, trzeba pamiętać, że w lodowiec ciężko wbić śledzie, właściwie nie da się tego zrobić. Dlatego namiot zabierany na takie wyprawy musi być wolnostojący - taki, który stoi nieprzytwierdzony do podłoża. Jak człowiek wejdzie do tego namiotu i coś tam włoży, to sam jest obciążnikiem.

Miałeś okazję też spać na dzikich, niezamieszkałych wyspach.

- To był archipelag San Blas, który składa się z 365 wysp. Mieszkańcy Panamy mówią, że mają jedną wyspę na każdy dzień roku. Tylko kilka z tych 365 wysp jest zamieszkałych. I to są akurat te wyspy brudne, bez zieleni, stoją na nich tylko posklecane domki. Jest tam bardzo biednie i nie jest to miejsce atrakcyjne turystycznie. Natomiast ogromna większość tych niezamieszkałych wysp to niewielkie wysepki porośnięte drzewami palmowymi. I one wyglądają bosko, dookoła biały piaseczek, lazurowa woda... Strasznie chciałem rozbić tam mój namiot. Ale z tymi Indianami ciężko było się dogadać. Oni mają zasadę, że turyści śpią tylko na zamieszkałych wyspach, a w ciągu dnia robią jedynie wycieczki na te bezludne. W końcu jednak udało mi się załatwić kilka noclegów na niezamieszkałej wyspie. Wykupiłem wycieczkę, popłynąłem tam i zostałem na trzy noce. Ta wyspa była niewielka - w ciągu pół godziny obiegłem ją dookoła. Było pięknie. Były gady, iguany, mnóstwo kokosów - zabawiałem się rozbijaniem tych kokosów i wyjadaniem z nich miąższu.

Czyli taki Robinson Cruzoe?

- Trochę tak, ale jednak nie do końca, bo byłem blisko cywilizacji i miałem wszystko, co potrzebne.

Miałeś też okazję spać w domkach zawieszonych na drzewach...

- Taki domek znajduje się w sercu brazylijskiej dżungli - 35 kilometrów od Manaus. Jest częścią największego tego typu hotelu na świecie - Ariau Amazon Towers. Jak podpowiada nazwa, ten luksusowy kompleks położony jest nad samą Amazonką. Goście mają do dyspozycji ponad 7 kilometrów rozwieszonych między drzewami drewnianych kładek. Nocowali tam między innymi: Bill Gates, Roman Polański, Jacques Cousteau, król Maroka, rodziny królewskie Hiszpanii i Szwecji. Ja w Ariau Amazon Towers miałem okazję nocować w trakcie wycieczki, której byłem pilotem. Mój domek był klimatyzowany i świetnie wyposażony. To było dziwne uczucie - znajdować się w sercu amazońskiej dżungli, a mimo to mieć na wyciągnięcie ręki wszystkie zdobycze cywilizacji, łącznie z prywatnym basenem. Dzięki temu mogłem chłodzić się w wodzie i jednocześnie wypatrywać egzotycznych ptaków, które żyją w koronach drzew.

Ale mimo możliwości nocowania w hotelach wiszących na drzewach czy też zbudowanych z soli, wolisz spać w namiocie?

- Zawsze preferowałem namiot. Po pierwsze daje wolność, bo można go rozbić gdzie się chce, a po drugie daje spokój - możliwość obcowanie z naturą, przyrodą. Ja zawsze lubiłem oderwać się od hałasu, zgiełku, bo jestem samotnikiem. Z jednej strony w pracy pilota wycieczek muszę być bardzo przyjacielski i łatwo nawiązuję kontakty, ale jeżeli mogę skorzystać z samotności, to jest mi dobrze. Dlatego wybierałem się nieraz w góry na dwa tygodnie i przez ten czas nikogo nie spotykałem. Co dla wielu ludzi byłoby problemem - przez dwa tygodnie nie mieć się do kogo odezwać. Ale ja nie tęsknię za ludźmi.

Na który koniec świata teraz się wybierasz?

- We wrześniu jadę z grupą turystów na salar boliwijski. Mam też prywatne plany podróżnicze - od dawna chcę odwiedzić Filipiny... I pewnie się tam wybiorę.
Na mojej liście jest też Kenia z Tanzanią, Uzbekistan i Iran. Muszę tam szybko pojechać, dopóki masowa turystyka się tam nie rozwinie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna