- Moim najgroźniejszym konkurentem był zawodnik gospodarzy, który zaczął rywalizację od 175 kilogramów. Początkowo chciałem rozpocząć od 170, ale postanowiłem dorównać mu, bo w razie takiego samego rezultatu byłem od niego lżejszy i zająłbym wyższe miejsce - opowiada Marek Czajkowski.
Obaj najpoważniejsi kandydaci do złotego medalu zaliczyli podejścia i praktycznie znaleźli się poza zasięgiem konkurentów. Rywal Polaka zarządził ciężar 191 kilogramów, co było atakiem na rekord świata.
- Chcąc nie chcąc musiałem mu dorównać, bo dźwiganie mniejszego ciężaru nie miało sensu. Obaj spaliliśmy po dwie próby i wydawało się, że mam złoto. Organizatorzy poinformowali jednak, że w związku z atakiem na rekord świata mamy po jeszcze jednej próbie. Znów nie udało się, chociaż przyznam, że rywalowi zabrakło dużo mniej do sukcesu niż mi - dodaje Czajkowski.
Marek Czajkowski: Teraz pora na odpoczynek
Sukces w Anglii był dla Podlasianina pieczęcią na bardzo udanym sezonie, w którym wywalczył m.in mistrzostwo Polski strongman oraz zajął drugie miejsce na Pucharze Świata w Chinach.
- Cieszę się nie tylko z sukcesów, ale i z tego, że omijały mnie poważniejsze kontuzje. Teraz pora na odpoczynek, a potem na przygotowania do kolejnego sezonu. Pierwsze starty planuję na kwiecień lub maj przyszłego roku - kończy Marek Czajkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?