Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Starą omegą do stolicy

Paweł Tomkiewicz [email protected]
– To, czego obawiam się, to drożność rzek. Ruch na nich jest niewielki  możemy napotkać na różne przeszkody. Ale myślę, że sobie z nimi poradzimy – mówi Artur Tomkiewicz.
– To, czego obawiam się, to drożność rzek. Ruch na nich jest niewielki możemy napotkać na różne przeszkody. Ale myślę, że sobie z nimi poradzimy – mówi Artur Tomkiewicz. MSŻ Natangia
Żeglarz zabierze na pokład m.in. węgorze, sękacze i piłę spalinową.

Kiedy tylko puści lód, chce wypłyną z Mazur w kierunku stolicy. - Nigdy nie pokonałem całej tej trasy, ale wierzę, że się uda - mówi Artur Tomkiewicz, żeglarz z Giżycka. W ten nietypowy sposób chce zwrócić uwagę polityków na potrzebę połączenia mazurskich jezior z Kanałem Augustowskim.

Kanał jest potrzebny
Artur Tomkiewicz jest właścicielem Mazurskiej Szkoły Żeglarstwa Natangia. Pływanie jest pasją jego życia.
Jak przyznaje, bardzo ważne dla Mazur jest połączenie jeziora Niegocin ze Śniardwami, czyli żeglarskiej stolicy Polski z największym jeziorem w kraju. A taką możliwość daje właśnie budowa drogi wodnej z Giżycka przez Orzysz, Ełk aż do Kanału Augustowskiego.

Szlak pozwoli także dopłynąć z Mazur na Litwę i Białoruś, a także znacznie szybciej niż obecnie - do Bałtyku. A to wpłynie na rozwój nie tylko turystyki, ale i gospodarki w regionie.
- Jestem gorącym zwolennikiem tego projektu. Ale jak zawsze powtarzam - nie za wszelką cenę. Jeśli okaże się, że z jakichś względów będzie on niemożliwy do zrealizowania, to lepiej zrezygnować. Ale trzeba próbować - mówi Artur Tomkiewicz.

Spośród 22 wariantów przebiegu szlaku dwa mają największe szanse na realizację. Jeden liczy ok. 40 km, drugi jest nieco krótszy. Koszt jego powstania szacowany jest od 470 do 570 mln zł, a prace mogą zająć budowniczym około trzech lat.

Żeglarz postanowił włączyć się w promocję projektu. Chce wypłynąć z Giżycka i popłynąć do Warszawy na spotkanie z politykami. Jak przyznaje, nie będzie to łatwa wyprawa.

Najpierw jeziorami, dalej Pisą, Narwią i Wisłą

W rejs Artur Tomkiewicz zamierza wypłynąć w drugiej połowie marca.
Trasa rejsu z mazurskich jezior będzie wiodła rzekami Pisą, Narwią, a następnie Wisłą aż do Warszawy. Przy sprzyjających warunkach jej pokonanie powinno zająć około tygodnia.
- Będziemy płynąć omegą z 1956 roku. Jacht został wyremontowany i odrestaurowany - wyjaśnia Artur Tomkiewicz.

Jak przyznaje pomysłodawca wyprawy, wybór jachtu nie jest przypadkowy. Jest on pewnym symbolem. Klasa omega jest nieolimpijską Polską klasą narodową.
Giżycczaninowi w wyprawie do stolicy prawdopodobnie będzie towarzyszył jeszcze jeden żeglarz. Co planują zabrać na pokład? Na pewno znajdą się mazurskie przysmaki, czyli węgorze i sękacze, a także projekt nowej drogi wodnej łączącej Niegocin z Kanałem Augustowskim. To wszystko przekażą na spotkaniu politykom.

Na wyposażeniu łodzi znajdzie się też m.in. piła motorowa i silnik spalinowy.
- Stan naszych rzek pozostawia wiele do życzenia. Spodziewamy się, że na naszej drodze możemy napotkać np. powalone drzewa, które zmuszą nad do zatrzymania się. Na szczęście omega jest wąska i ma małe zanurzenie, dlatego nie spodziewamy się większych problemów - wyjaśnia właściciel Mazurskiej Szkoły Żeglarstwa.

Po spotkaniu z politykami obaj żeglarze planują rejs powrotny do Giżycka.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna