MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strach przed sądem pchnął podejrzanego do samobójstwa

(bisu, uk)
Proces nie mógł się rozpocząć, gdyż podejrzany zatruł się lekami.
Proces nie mógł się rozpocząć, gdyż podejrzany zatruł się lekami.
Proces w sprawie morderstwa nie mógł się rozpocząć.

Oskarżony o zabicie swojej konkubiny Antoni B. nie stanął w czwartek przed sądem. Zatruł się bowiem lekami. Dopiero kiedy wyjdzie ze śpiączki, będzie wiadomo, czy próbował popełnić samobójstwo, czy tylko chciał opóźnić rozpoczęcie procesu.

Do zdarzenia doszło w sierpniu ub.r. w Sokółce. Śledczy twierdzą, że mężczyzna wkradł się nocą do domu konkubiny i zadał jej kilkanaście ciosów nożem. Dźgał ją w okolicach twarzy, po szyi, klatce piersiowej i brzuchu. Prawdopodobny powód? Kobieta chciała odejść od Antoniego B. Podejrzany podczas śledztwa najpierw przyznał się do winy. Jednak później zmienił zeznania. Stwierdził, że nie chciał nikogo zabić, a "jedynie" zranić. Za zabójstwo grozi mu kara pozbawienia wolności od 8 do 25 lat, a nawet dożywocie.

Próba samobójcza lub gra na czas
W czwartek w tej sprawie miało rozpocząć się postępowanie przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. Jednak tuż przed rozpoczęciem rozprawy sąd otrzymał informację, że Antoni B., który miał być doprowadzony z aresztu, jest w szpitalu. Trafił tam zaraz po porannym apelu. Wstępna diagnoza lekarska to podejrzenie zatrucia lekami.

Mężczyzna był nieprzytomny. Nie było z nim żadnego kontaktu. Dlatego też lekarze nie mogli przeprowadzić wywiadu i wydać zaświadczenia, że aresztant doprowadził się do takiego stanu celowo. Gdyby sąd otrzymał taki dokument, proces mógłby ruszyć pod nieobecność oskarżonego. Niestety, bez zaświadczenia sąd musiał odroczyć rozprawę do początku kwietnia. Nie wiadomo, czy Antoni B. chciał popełnić samobójstwo. Być może próbował tylko opóźnić proces.

Areszt do sprawdzenia
Jak powiedzieli nam nieoficjalnie pracownicy więziennictwa, bardzo często zdarza się, że aresztanci, którzy czekają na rozpoczęcie sprawy w sądzie, celowo starają się ją opóźnić. W przypadku okaleczenia lub zatrucia trafiają - zamiast do sądu - do szpitalnego łóżka.

Bardzo możliwe, że było tak również w tym przypadku. Zwłaszcza że, jak twierdzą pracownicy penitencjarni, jeżeli osoba osadzona w areszcie czy zakładzie karnym naprawdę chce popełnić samobójstwo, to w końcu to zrobi i nikt nie jest w stanie jej powstrzymać.

Sąd ani areszt nie informują oficjalnie, skąd Antoni B. miał leki. Tłumaczą to tajemnicą lekarską. Bardzo możliwe, że był leczony w związku z wystąpieniem u niego stanów depresyjnych. W tej sprawie wszczęto postępowanie wyjaśniające w areszcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna