Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Straciła wnuczki i omal nie zginęła. Sąd ją skazał!

azda. arek
Hajnówka/Chytra. Sędzia zastosowała nadzwyczajne złagodzenie kary. Kobieta musi zapłacić 3 tysiące złotych grzywny

Zakończył się bulwersujący proces Ludmiły Orabczuk z Chytrej. W listopadzie ubiegłego roku dom Orabczuków stanął w płomieniach. Zginęły w nich dwie ich wnuczki, Julitka i Weronika. Miały tylko 7 i 4 lat.

Za nieumyślne spowodowanie pożaru przed sądem stanęła pani Ludmiła. Prokurator zarzucił jej, że nie domknęła drzwiczek od pieca. W ostatni wtorek zapadł wyrok. Skazujący!

- Sąd uznał oskarżoną za osobę niefrasobliwą i zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary - mówiła wczoraj w uzasadnieniu wyroku Marta Burzyńska, sędzia Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim Wydział Zamiejscowy w Hajnówce. - Oskarżona nie opuściła palącego się domu i gdyby jej nie wyprowadzono, zostałaby pewnie tam ze względu na dzieci. Sąd wziął pod uwagę to, iż była bardzo związana z wnuczkami.

Kobieta została ukarana karą grzywny, sąd nie obciążył jej nawet kosztami sądowymi.

Bulwersujące jest sam fakt, że pani Ludmiła w ogóle stanęła przed sądem. Wnuczki były jej oczkiem w głowie, gdy ich mama podjęła pracę, ciężar wychowania dziewczynek spadł na dziadków. Gdy wybuchł pożar, pani Ludmiła omal nie zginęła w płonącym domu. Szukała wnuczek. W ostatniej chwili mdlejącą kobietę przez okno wyciągnął sąsiad.

- My już ponieśliśmy najgorszą karę - mówił przedrozpoczęciem procesu jej mąż Bazyli, który próbując ratować rodzinę z płomieni doznał poważnych poparzeń. - Nie ma nic gorszego, niż stracić ukochane dzieci. Dom dzięki pomocy ludziom dobrej woli da się odbudować, rany jako tako się wygoiły. Ale Weroniki i Julitki nikt już nam nie zwróci. A w dodatku musimy ciągać się po sądach i jeszcze raz wszystko przeżywać, jakbyśmy byli jakimiś przestępcami.

Jednak prokurator domagał się dla pani Ludmiły roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Niby kara już z założenia nie surowa. Ale dla załamanej po stracie wnuczek najbardziej bolesne jest to, że to na nią zrzuca się winę za ich śmierć.

Pod tym kątem kara grzywny brzmi mniej okrutnie niż kara więzienia nawet w zawieszeniu.

- Co prawda materialnie korzystniejsza dla niej byłaby kara więzienia w zawieszeniu - skomentował Leszek Kudrycki, obrońca pani Ludmiły, gdy poinformowaliśmy go o wyroku. - Znając panią Ludmiłę, mało prawdopodobne jest, by popełniła jakieś wykroczenie lub przestępstwo skutkujące odwieszeniem wyroku, więc praktycznie kary tej by nie odczuła. A tak musi wydać 3 tys. zł. Nie wiem czy to powód do składania apelacji i narażania jej na dalsze cierpienie.

Podobne zdanie ma jej syn Mirosław Orabczuk, właściciel posesji zamieszkanej przez rodziców, który jako jedyny stawił się na odczytaniu wyroku.

- Jeszcze nie wiem, czy będziemy się odwoływać od tego wyroku, nie jest taki zły - skomentował. - Gdybym to ja był na miejscu mamy, to bym pewnie na niego ostatecznie przystał. Ale niech to ona decyduje. Będziemy o tym rozmawiać z rodzicami.

Bardzo możliwe, że na tym wyroku się skończy, bo także prokurator zajmujący się sprawą nie był przekonany do słuszności składania apelacji. Jeśli się okaże, że apelacji nikt nie złoży, Orabczukowie będą mogli wrócić do codzienności. Zaraz po pożarze gmina Hajnówka zorganizowała zbiórkę na rzecz odbudowy ich domu. Chętnych do pomocy nie brakowało. Dzięki nim nowy, murowany dom jest już praktycznie gotowy.

- Dziękujemy - mówią. - Postaramy się kiedyś odwdzięczyć podobną dobrocią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna