Suwałki Blues Festival. Na festiwal bluesowy brakuje pół miliona złotych

Czesław Renkiewicz, prezydent miasta, ujawnił, że za występ światowej gwiazdy, jaką jest Beck, trzeba by zapłacić więcej niż wynosi miejska dotacja do festiwalu. A to 500 tys. zł.

Sprawę wywołał radny Zdzisław Przełomiec. Zaniepokojony doniesieniami medialnymi pytał, czy tegoroczny festiwal - sztandarowa i znana w całym kraju impreza, w ogóle się odbędzie. Skąd to pytanie? Jak informowaliśmy, zamieszania narobiła dyrektor Suwalskiego Ośrodka Kultury, a jednocześnie posłanka PO Bożena Kamińska. Bo na początku grudnia, z własnej inicjatywy, zakomunikowała podczas konferencji prasowej, że w tym roku festiwal otrzyma rekordową, 2-milionową dotację.

- Wszyscy byliśmy zadowoleni, ale okazała się to radość przedwczesna - mówił prezydent.

Jednak od razu po takiej informacji zaczęło się poszukiwanie gwiazd naprawdę światowego formatu. Bo tego do tej pory suwalskiemu festiwalowi brakowało. We wszystkich dotychczasowych edycjach, oprócz muzycznych emerytów, wystąpiło praktycznie tylko dwóch wykonawców będących wciąż na światowym topie - Joe Bonamassa i Glenn Hughes. B.

Kamińska mówiła nam nawet, że rozmowy z Beckiem są bardzo zaawansowane. Teraz, najprawdopodobniej, trzeba będzie z tego zrezygnować. Jak pisaliśmy, z 2-milionowej dotacji nic nie wyszło. Okazało się, że optymizm pani dyrektor wziął się jedynie ze wstępnej oceny projektu. Ostateczna była już zupełnie inna.

Prezydent przyznaję, że na pół roku przed festiwalem dysponuje on kwotą 500 tys. zł zapisaną w budżecie Suwałk. To zdecydowanie za mało. Władze miasta uważają, że kwota powinna być dwukrotnie wyższa, czyli na poziomie ubiegłorocznego budżetu imprezy. Nie wiadomo jednak, skąd to wziąć. Może SOK zacznie poszukiwać zaniedbywanych wcześniej sponsorów, a może coś dołoży marszałek województwa. Jest jednak niemal pewne, że na tegorocznej imprezie gwiazdy naprawdę światowego formatu raczej się nie pojawią.