Szkoła w Monkiniach. Trzy klasy mogą ocaleć

Bój o szkołę trwał wiele miesięcy. Opisywaliśmy to na naszych łamach. Decyzję podjęły gminne władze ze względów oszczędnościowych. Nowinka ubiegała się bowiem o pożyczkę z budżetu państwa na preferencyjnych warunkach.

Gminne władze twierdziły, że tego typu oszczędności zażądało ministerstwo finansów. Poseł Jarosław Zieliński, który sprawą się zainteresował, mówił jednak, że takiego ultimatum nie było. Gminne władze mogły wykazać oszczędności w innych dziedzinach. Działalności szkoły nie musiały ograniczać.

Trzeba będzie dowozić

Zdecydowanie protestowali rodzice uczniów z klas IV-VI. Bo od września będą musieli dowozić swoje dzieci do szkoły w Nowince. W niektórych przypadkach do przejechania będzie nawet kilkanaście kilometrów w jedną stronę. I tak przez pięć dni w tygodniu. W sprawie ograniczania działalności szkoły w Monkiniach do klas I-III poseł Zieliński interweniował m.in. u wojewody podlaskiego. Teraz okazało się, że interwencja ta była skuteczna.

Jedna matka nie dostała

Kilka dni temu służby wojewody skierowały do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku skargę. Domagają się uchylenia uchwały radnych z Nowinki w sprawie przekształcenia szkoły. Powód?

Zgodnie z przepisami, o każdym tego typu przekształceniu wszyscy zainteresowani, w tym rodzice, powinni być powiadomieni co najmniej pół roku przed wejściem decyzji w życie. Tymczasem okazało się, że jedna z matek dziecka uczącego się w Monkiniach powiadomienia nie otrzymała. Wprawdzie było ono do niej wysyłane, ale potwierdzenia odbioru nie ma.

Zdaniem prawników wojewody, to wystarczający powód, by całą uchwałę unieważnić.
Ostatecznie stanowisko w tej kwestii zajmie sąd administracyjny. Kiedy to nastąpi, nie wiadomo.
Gminne władze zapowiadają, że do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia będą robiły swoje. Od 1 września w Monkiniach szkoły sześcioklasowej więc nie będzie. Jest bowiem bardzo mało prawdopodobne, aby prawomocny wyrok zapadł jeszcze w sierpniu.