Skandal! Jedynie tak można określić finał pogrzebu na cmentarzu parafialnym w Grajewie. Pochówek opóźnił się kilka godzin, ponieważ zatrudniony przez rodzinę zmarłego grabarz był kompletnie pijany i nie zdążył wykopać grobu! Na chwiejnych nogach zrobił to przy żałobnikach.
Wypił, bo miał gości
W czwartek ok. godz. 15 kondukt żałobny dotarł na cmentarz. W miejscu, gdzie powinien być wykopany grób, stał pijany grabarz.
- Facet ledwo trzymał się na nogach - mówi Jarosław Sikorski, właściciel zakładu pogrzebowego "Arka". - Idą ludzie, ksiądz z trumną, a ten może dwie łopaty wbił. Grób powinien być wykopany już dwie, trzy godziny wcześniej. Pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego. Ten człowiek nie powinien już pracować.
Żałobnicy o zdarzeniu natychmiast powiadomili policję.
- Badanie alkomatem wykazało prawie dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu - mówi sierż. Ewa Jabłońska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Grajewie.
Z relacji świadków dowiedzieliśmy się, że mężczyzna zaczął kopać grób w obecności żałobników, którzy z niedowierzaniem kręcili głowami. Niektórzy płakali. Trumna stała tuż obok. Emocje były tak silne, że uczestnicy ceremonii sami chcieli wymierzyć sprawiedliwość grabarzowi. Na szczęście, górę wziął zdrowy rozsądek i do rękoczynów nie doszło.
Grabarz broni się, że wszystkiemu winna jest... pomyłka. Twierdzi, że pomyliły mu się dni.
- Myślałem, że pogrzeb jest w piątek - powiedział nam mężczyzna, który prowadzi jednoosobową firmę zajmującą się właśnie kopaniem grobów. - Miałem wcześniej gości i rzeczywiście byłem po kieliszku. Wiem, że nie powinienem tego robić. Co poradzić, taka praca. Rodzinę zmarłego przeprosiłem. Nawet kwiatki ułożyłem. Mam nauczkę na przyszłość.
Kosztowna pomyłka
Klienci grabarza, a także użytkownicy forum www.wspolczesna.pl twierdzą, że to nie pierwszy raz, gdy grabarz w pracy pojawiał się pod "wpływem".
- Od samego początku było ustalone, że ceremonia pogrzebowa odbędzie się w czwartek. W środę, gdy razem z rodziną oglądaliśmy miejsce pochówku, ten człowiek również był pod wpływem alkoholu - dodaje Sikorski.
51-letniego grabarza za czwartkowe zdarzenie spotka kara.
- Mężczyźnie grozi areszt lub grzywna - informuje sierż. Ewa Jabłońska.
Dotkliwsza dla grajewianina może okazać się jednak utrata dobrego imienia i zaufania klientów, a co za tym idzie pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?