Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szukają przodków

Dorota Biziuk [email protected]
Do Towarzystwa Genealogicznego Ziemi Sokólskiej dołączyła Darlene Dowhaniuk z Kanady. – Matka mojego męża urodziła się w Osmołowszczyźnie koło Dąbrowy, zatem moja wizyta na Ziemi Dąbrowskiej nie jest przypadkowa – wyjaśnia Darlene.
Do Towarzystwa Genealogicznego Ziemi Sokólskiej dołączyła Darlene Dowhaniuk z Kanady. – Matka mojego męża urodziła się w Osmołowszczyźnie koło Dąbrowy, zatem moja wizyta na Ziemi Dąbrowskiej nie jest przypadkowa – wyjaśnia Darlene.
Dla jednych jest pasjonującą wyprawą w głąb historii, inni widzą w niej sposób na poznanie rodzinnych tajemnic. Genealogią - bo właśnie o niej mowa - interesują się zarówno młodsi, jak i starsi.

Ponoć zdecydowana większość Europejczyków może wywieść swój rodowód od Karola Wielkiego, z kolei znaczna część mieszkańców Polski ma wśród swoich przodków potomków Mieszka I. Znawcy tematu twierdzą, że nie ma bardziej pasjonującego zajęcia, niż odkrywanie zagadek genealogicznych. Tezę tę potwierdzają członkowie właśnie założonego Towarzystwa Genealogicznego Ziemi Sokólskiej im. Waleriana Bujnowskiego.

Jedna wielka rodzina

- Historią interesowałem się od zawsze, ale nigdy nie przypuszczałem, że stanę się wielkim entuzjastą poznawania rodzinnych dziejów - mówi Daniel Bućko, prezes Towarzystwa Genealogicznego. - Drogę do rodowodu wskazali mi dziadkowie i tak rozpoczęła się moją przygodą z genealogią. Szukałem osób związanych z naszą rodziną, ale nie tylko. Z biegiem czasu nawiązałem kontakt z ludźmi, których przodkowie mieszkali lub mieszkają na Ziemi Sokólskiej.

Daniel pochodzi z Dąbrowy Białostockiej. Od kilku lat mieszka w Krakowie, gdzie skończył studia. Teraz pracuje w bankowości. To właśnie z jego inicjatywy założono Towarzystwo Genealogiczne Ziemi Sokólskiej. W jej gronie znaleźli się mieszkańcy różnych zakątków Polski, Kanady, Stanów Zjednoczonych i Francji. Wszyscy w jakimś stopniu są związani z Ziemią Sokólską. .
- Interesując się genealogią, odkryłem, że przed I wojną światową prawie każda rodzina mieszkająca na tych terenach wysyłała kogoś na emigrację za Wielką Wodę. Dzięki temu jesteśmy teraz jedną wielką rodziną - podkreśla Daniel Bućko.

Żeby wnuki wiedziały, skąd ich ród

Do dokumentów na temat przedwojennej emigracji z Ziemi Dąbrowskiej do Ameryki Północnej dotarł Antoni Modzelewski z Białegostoku.

- Umożliwił mi to mój kolega z Warszawy, który ma wejście do archiwów amerykańskich. Te dokumenty to niesłychanie ciekawa lektura. Każdy emigrant musiał wypełnić kartę, na której wpisywał swoje dane personalne, kolor oczu, cel podróży i adres docelowy - wylicza Antoni Modzelewski.

Mężczyzna zaczął zajmować się genealogią dwa lata temu. Stało się to za sprawą jego wnuka.
- To był zbieg okoliczności. Otóż wnuk zobaczył stare zdjęcia i zapytał, kto na nich jest. Byłem zdziwiony, że nie rozpoznał... mnie i mojej żony. Te zdarzenie dało mi do myślenia. Postanowiłem opracować dokładne drzewo genealogiczne naszej rodziny. Wszystko po to, żeby moje wnuki wiedziały coś na temat swoich przodków - tłumaczy białostoczanin.

Teraz pan Antoni poświęca temu tematowi każdą wolną chwilę. Jako emeryt nie powinien narzekać na brak czasu, jednak w praktyce jest zupełnie inaczej.

- Genealogia to taka dziedzina, która potrafi zawładnąć całym naszym życiem. Wiem coś o tym. Żeby
zebrać istotne informacje o rodzinie Modzelewskich, musiałem odwiedzić wiele miejsc, przeprowadzić niezliczoną ilość wywiadów - wyjaśnia białostoczanin. - Powoli stałem się niewolnikiem genealogii.
Ale nie narzekam.

Dociekliwość to podstawa

W jednym z archiwów Antoni Modzelewski natrafił na informację, że jego przodek w 1814 roku mieszkał w Szawalewszczyźnie w okolicach Dąbrowy Białostockiej. Po dłuższych poszukiwaniach dowiedział się, że dawno temu owa Szawalewszczyzna sąsiadowała z poddąbrowską wsią Hamulka.

- Skontaktowałem się z Janem Kułakiem, który w Hamulce prowadzi gospodarstwo agroturystyczne. Okazało się, że on również jest genealogiem - amatorem. I szybko znaleźliśmy wspólny temat - mówi pan Antoni.

To właśnie do gospodarstwa Jana Kułaka zjechali kilka dni temu wszyscy założyciele Towarzystwa Genealogicznego Ziemi Sokólskiej.

- Wtedy byłem tutaj po raz pierwszy, ale mam nadzieję, że nie ostatni - podkreśla Antoni Modzelewski. - Czeka mnie jeszcze sporo roboty w odkrywaniu rodzinnych historii. Moja dociekliwość w szukaniu przodków zaowocowała tym, że stworzyłem drzewo genealogiczne z siedmioma pokoleniami Modzelewskich! A to dopiero początek tej pasjonującej pracy...

Dom z historią

Wielką miłośniczką genealogii jest też Iwona Wiśniewska z Kurył koło Sokółki.
- Zawsze żałowałam, że nie skorzystałam z ogromnego potencjału wspomnień moich dziadków. To, co bezpowrotnie straciłem, zrozumiałam dopiero po ich śmierci. Wtedy zaczęłam spisywać rodzinne dzieje

- wyjaśnia Iwona Wiśniewska. - Tym, co robię zainteresowałam też mojego syna Michała, który obecnie jest studentem historii na uniwersytecie w Toruniu.

Kobieta przyznaje, że tworzenie drzewa genealogicznego to zajęcie nie tylko dla kogoś, kto już jest na emeryturze:

- Owszem, starsi ludzie dysponują znacznie większym zasobem wiedzy. Ale genealogia daje pole do popisu dla wszystkich. Żaden wiek nie jest tutaj ograniczeniem. Czasami poszukiwania przodków przypominają rozwiązywanie zawiłej zagadki kryminalnej. Uważam, że to fascynująca przygoda - dodaje nasza rozmówczyni.

Rodzina pani Iwony mieszka w zabytkowym domu z 1926 r. Jej przodkowie pojawili się w Kuryłach znacznie wcześniej, bo w XVIII wieku. Historię tego domu i rodu gospodyni opowiada wszystkim gościom, którzy zaglądają do tej podsokólskiej wsi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna