Samosąd - o tym coraz częściej mówią taksówkarze, choć wolelibyśmy go uniknąć. W naszym środowisku wrze - powiedział nam wczoraj Janusz Warpechowski, kierowca taksówki, przewodniczący zarządu regionu związku zawodowego taksówkarzy. To reakcja środowiska na wczorajszy napad na kierowcę taksówki w Białymstoku.
Cały czas narażeni na atak
Mężczyzna nie miał szans, żeby się obronić. Zaatakowało go czterech napastników. Takie sytuacje zdarzają się o wiele częściej, nawet 2-3 razy w tygodniu - alarmują taksówkarze. Kierowcy z reguły ustępują przed atakiem agresywnych klientów. Wolą zrezygnować z kilkunastu złotych za kurs niż ryzykować życie lub zdrowie.
- Klienci zdarzają się bardzo różni. Są często pijani, pod wpływem narkotyków, czy po prostu agresywni - tłumaczy Jerzy Sokół, prezes korporacji Express Taxi, gdzie pracuje pobity wczoraj taksówkarz.
Kierowcy mają już dość! Pracują po kilkanaście godzin, są przemęczeni i ciągle narażeni na niespodziewany atak.
Każdy wozi coś do obrony
Większość taksówkarzy chce bronić się sama. Wożą w samochodach pałki, miotacze gazu, paralizatory. Jak opowiadają, najlepszą obroną były elektryczne maty, które wkładali pod pokrowce siedzeń i w razie zagrożenia "pieścili" napastnika prądem. Potem jednak je wycofano, bo stanowiły zagrożenie np. dla osób z zastawką serca.
Czy mogą bronić się nie narażając się na pobyt w więzieniu?
- Każda sprawa dotycząca ochrony koniecznej jest bardzo indywidualna - tłumaczy Adam Kozub, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. - Można się bronić nawet przy pomocy pałki, jeżeli jest sytuacja bezpośredniego narażenia zdrowia lub życia poszkodowanego. Nie można mówić o obronie koniecznej, jeśli np. taksówkarz wybiegłby za napastnikami i zaatakował ich po pościgu.
Taksówkarze twierdzą, że muszą liczyć sami na siebie i będą się bronić.
Wyroki na napastników są zbyt niskie
- Co z tego, że policja złapała sprawców poprzedniego napadu na taksówkarza, skoro wyrok w ich sprawie był śmieszny - mówi oburzony Jerzy Sokół.
Chodzi o brutalny napad dwóch nastolatków w 2008 r. Dusili oni taksówkarza linką, bili po głowie metalową rurką. Ze względu na swój młody wiek i dotychczasowy brak kary dostali zaledwie 4,5 i 5 lat więzienia, i to dopiero w sądzie apelacyjnym po odwołaniu prokuratury.
Taksówkarze boją się, że i w przypadku ostatniego napadu skończy się podobnie. Dlatego chcą spotkać się w tym tygodniu, by zdecydować, co dalej będą robić.
- Będę wnioskował o to, żeby w sytuacji zagrożenia życia używać wszystkich możliwych środków obrony - powiedział Janusz Warpechowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?