Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teraz pobiegnie dookoła świata

Ireneusz Sewastianowicz [email protected]
Piotr Kuryło w okolicach Augustowa trenuje przed wyprawą wokół ziemskiego globu. Przy okazji testuje swój rower, który posłuży mu jako amfibia i dach nad głową. W trakcie maratonu biegacz będzie skazany wyłącznie na siebie.
Piotr Kuryło w okolicach Augustowa trenuje przed wyprawą wokół ziemskiego globu. Przy okazji testuje swój rower, który posłuży mu jako amfibia i dach nad głową. W trakcie maratonu biegacz będzie skazany wyłącznie na siebie.
Augustów. Rodzina od dawna mówi, żebym dał spokój z tymi szaleńczymi wyprawami i buty zawiesił na kołku. Obiecałem, że to będzie już ostatni raz. Spróbuję dotrzymać słowa.

Jestem biegaczem i pielgrzymem - tłumaczył Piotr Kuryło w komisariacie koło Norymbergi. Początkowo nikt nie chciał uwierzyć, że na własnych nogach przemierza on szlak sanktuariów - od portugalskiej Fatimy, poprzez francuskie Lourdes, do podaugustowskiej Studzienicznej.

Gdy okazało się, że jest to prawda, mieszkaniec Pruskiej Wielkiej musiał wzbraniać się przed światłami jupiterów i podsuwanymi pod nos mikrofonami.
- Muszę biec, bo nie zdążę w terminie - tłumaczył. Dziennikarzy nie przekonał i stracił w Niemczech sporo czasu, ale w Studzienicznej koło Augustowa pojawił się z dokładnością co do kilku minut.

Przebiegnie 20 tysięcy kilometrów, przewiosłuje - kolejny tysiąc
Takiego wyczynu jeszcze nikt nie ma na koncie. Piotr Kuryło - maratończyk z Pruskiej Wielkiej w gminie Augustów, postanowił, że na własnych nogach okrąży kulę ziemską. W ciągu roku planuje przebiec 20 tys. km. Kajakiem, który zabiera ze sobą, zamierza pokonywać przeszkody wodne. To w sumie tysiąc kilometrów wiosłowania!

- Niestety, po Atlantyku czy Pacyfiku nie da się biegać, a i kajak raczej by nie wytrzymał - śmieje się 38-letni Kuryło. - Tu więc niezbędny będzie statek. Najwyżej potrenuję trochę na pokładzie.

Do wyprawy swojego życia Kuryło przygotowywał się od lat. Wreszcie nabrała ona realnych kształtów.

- Jestem w dobrej formie i nie boję się wyzwań - twierdzi. - Jeśli nie stanie się nic niespodziewanego, to za rok wrócę do domu.

Biegacz zamierza dziennie pokonywać około 70 km. Zacznie od biegu przez Europę. Już w czerwcu wystartuje z augustowskiego rynku. Polskę pokona wszerz, następnie odwiedzi Niemcy, Belgię i Francję. Później ruszy na południe kontynentu. Chce być w Madrycie i Lizbonie. Dalej - wyprawa statkiem do Nowego Jorku, a tam kolejny etap zmagań się z własnymi słabościami... Przebiegnie Stany Zjednoczone, kajakiem przepłynie Missisipi. Po drodze musi sforsować również Góry Skaliste, które odstraszają nawet amatorów ekstremalnych wypraw. Potem znów statek i Władywostok, a następnie Irkuck, Nowosybirsk, Omsk, czyli prawie cała Syberia.

- Bajkał przepłynę kajakiem - planuje maratończyk.

Rower jak amfibia
Kuryło przez cały czas będzie ciągnął za sobą trzykołowy wózek z bagażem. Na nim znajdzie się ważący prawie 20 kg kajak, który specjalnie dla niego wyprodukowała firma Ślepsk z Augustowa, główny sponsor wyprawy. Wózek w razie potrzeby zamieni się w amfibię i w hotelowy pokój.

- Może i niewygodny, ale zdarzało mi się już spać w gorszych warunkach - śmieje się maratończyk. - W sumie wyjdzie, że ciągnę z siedemdziesiąt kilogramów... Nie jest to mało, ale inaczej się nie da. Będę spał w kajaku, wiózł w nim bagaż i prowiant. Jakoś sobie poradzę. Przecież to tylko 20 tysięcy kilometrów...

Polskę przebiegł wzdłuż i wszerz
- Od zawsze - tak odpowiada Piotr Kuryło na pytanie, jak długo już biega. Tą pasją zaraził się od starszych braci. - A później już nie mogłem żyć bez codziennych kilometrów w nogach- śmieje się.

Pochodzi z Suwalszczyzny, ale część jego rodziny mieszka na Śląsku. Skończył górniczą zawodówkę w Jastrzębiu i wiele razy zjeżdżał pod ziemię. Uznał jednak, że nie jest to zajęcie dla niego.

Później próbował sił w różnych zawodach. Nie stronił też od działalności społecznej. Był m.in. sołtysem Pruskiej Wielkiej. Od wielu lat jest żonaty, ma dwie córki.

- Też próbują biegać. Trudno, żeby było inaczej - uważa.

Maratończyk od dawna zadziwia swoimi wyczynami. Głośno jest o nim przynajmniej od kilku lat. Polskę przebiegł już wszerz i wzdłuż. Nieraz zmagał się z kiepską pogodą, z dokuczliwym zimnem i z własnymi słabościami.

Jednak nigdy nie spoczywa na laurach. Oprócz wspomnianej już wyprawy szlakiem maryjnych sanktuariów Europy, podejmował się również wielu innych wyzwań. Biegał np. do... Aten, żeby wystartować w tamtejszym supermaratonie. Przy okazji odwiedził m.in. Watykan i Monte Cassino. Odnosił sukcesy w całodobowych ściganiach, gdy należało bez odpoczynku pokonać przynajmniej 220 kilometrów.

Obiecał i może dotrzyma
Żona i córki Kuryły zazwyczaj wykazywały wiele zrozumienia dla jego pasji. Czasem jednak buntowały się i mówiły, że może szkoda zdrowia, że czas skończyć z tym wiecznym bieganiem.

- Obiecałem, że wyprawa dookoła świata będzie już moją ostatnią, moim biegiem życia - mówi maratończyk. - Pokonam kulę ziemską i powieszę buty na kołku. Obiecałem, to chyba dotrzymam słowa? - zastanawia się Piotr Kuryło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna