MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tłum wie lepiej

Magdalena Kleban [email protected]
Jest sukces!

Polska, srebrna 10 złotowa moneta (w sklepie NBP kosztuje 68 zł, na wolnym rynku Bóg wie ile) została uznana za najpiękniejszą na świecie. Romantyczny wizerunek grającego na fortepianie Krzysztofa Komedy, wybitnego pianisty i kompozytora jazzowego, zyskał uznanie specjalistów numizmatyki.

Obchodów wybuchu Powstania Warszawskiego i ogłoszenia najpierw raportu Millera i rosyjskiej na niego odpowiedzi - za takowe już trudno uznać.

Choć z drugiej strony tradycji stało się zadość. Na Cmentarzu Powązkowskim jedni dostali kwiaty, oklaski - inni gwizdy i wyzwiska.

Taki na przykład Antoni Macierewicz wydawał się być bardzo zadowolony z przebiegu uroczystości poświęconych pamięci uczestników Powstania. Zwłaszcza, że anonimowy tłum, który przyglądał się złożeniu kwiatów - jego, pomimo odnotowanego przez media spóźnienia - przywitał oklaskami, a wręcz owacją (podobnie jak i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego). Natomiast jednego z ostatnich żyjących żołnierzy tych walk - Władysława Bartoszewskiego - jak zwykle już w ostatnich latach, buczeniem i gwizdami. Tak sobie myślę, że może w tym przypadku okolicznością obciążającą stało się to, że wygwizdany rzeczywiście brał udział w powstańczych walkach? Trudno w końcu dzisiejszym 30-, 40-, a nawet i 50- latkom wdawać się w jakąkolwiek sensowną dyskusję na temat poświęcenia, odwagi i bohaterstwa z człowiekiem, który tego wszystkiego doświadczył na własnej skórze.

Lepiej sobie pobuczeć. I to w możliwie największym tłumie, najlepiej tak gęstym, żeby koledzy z pracy nie zauważyli.

Doprawdy, niezbadane są wyroki "prawdziwych patriotów". Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że tak się już do tej formy i takiej klasy dyskursu politycznego przyzwyczailiśmy, że właściwie poza standardowymi komentarzami - sprawa rozeszła się bez większego echa. Jakby w opinii tych wszystkich autorytetów i tak byłby to głos wołającego na puszczy. Tylko, że tak jak kłamstwo powtarzane tysiąc razy w końcu staje się prawdą, tak chamstwo - w końcu może stać się i regułą.

Chowanie głowy w piasek, koniunkturalizm, bądź zajmowanie głosu tylko w tematach bezpiecznych to zdaje się kolejny z syndromów naszych czasów. O ile nasi lokalni politycy zażarcie walczą między sobą o lepsze miejsca na listach wyborczych, to kiedy przychodzi do prawdziwych deklaracji - stają się jakby bardziej nieśmiali. A może odpowiedź jest bardziej prosta - nasi przedstawiciele traktują nas jako dobrodusznych idiotów nie zdolnych do własnego myślenia. Zadziwiający jest ten brak wiary we własnych wyborców. Tak sobie jednak myślę, że fajnie byłoby jednak kiedyś usłyszeć, co tak naprawdę myślą nasi reprezentanci w parlamencie, radach miejskich, wojewódzkich.

Ale przecież prawda liczy się chyba najmniej. Ostatnio wszyscy wałkują raporty dwóch komisji: polskiej "millerowskiej" i rosyjskiego MAK-u. Dane niby te same (Rosjanie ciągle tylko nie ujawniają zapisów z wieży w Smoleńsku), a interpretacje odmienne. I wszyscy się głowią, w czym nasz raport jest lepszy od rosyjskiego, albo gdzie popełniliśmy błąd. Tak jakby nie chodziło już o ustalenie tego, co rzeczywiście stało na smoleńskim lotnisku, ale wykazanie, że to My jesteśmy lepsi od Nich.

To mam propozycję - zbierzmy te dwie komisje specjalistów i postawmy ich naprzeciwko siebie na boisku piłkarskim, a może hali do gry siatkówki (w tym sporcie Polacy uznawani są za mistrzów kibicowania), albo nawet polu do paintballa i niech gra rozstrzygnie. Sędziów powołamy z USA, Europy i Chin, itp. I dowiemy się kto ma rację, będzie to szybciej i pewnie taniej, od tego niekończącego się dysputu jakiego jesteśmy teraz świadkami. A wnioski pewnie porównywalne.

Tylko załatwmy to szybko - może wtedy nasi specjaliści zajmą się tym, jak takich wypadków, czy tragedii wojskowej CASY uniknąć w przyszłości. A przy okazji, byłaby to też niezła rozrywka, taka rozgrzewka przed finałami Euro. Przyda się ona teraz zwłaszcza tym, którzy już ostatnie włosy na głowie potracili z powodu szaleńczego galopu franka szwajcarskiego w górę.

Ale żeby nie było już tak ponuro i pesymistycznie, znalazłam jedną pozytywną rzecz jaka na pewno wynika z powodu szaleństwa szwajcarskiej waluty - trwałość świętej instytucji małżeństwa.

To, co socjolodzy i historycy ocenią w przyszłości w pełni już dzisiaj można stwierdzić na przykładzie wielu małżeństw: mocny frank i niska cena mieszkań łączy silniej niż najpiękniejsze przysięgi i deklaracje małżeńskie. Młode, z kilkuletnim stażem, pary nie mają innego wyjścia jak się teraz dogadać. W najbliższym czasie na rozwód ich z pewnością nie będzie stać, a kredyt jeszcze długo będzie znacznie przewyższał cenę mieszkania. Także: Kochajmy się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna