Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To mogła być zemsta

Helena Wysocka
Ten samochód należał do funkcjonariusza "drogówki”. Został podpalony w niedzielę w nocy. Policjant oszacował swoje straty na 15 tysięcy złotych. Nie wykluczone, że była to zemsta przemytników.
Ten samochód należał do funkcjonariusza "drogówki”. Został podpalony w niedzielę w nocy. Policjant oszacował swoje straty na 15 tysięcy złotych. Nie wykluczone, że była to zemsta przemytników.
Suwałki. To były porachunki, nikt nie ma wątpliwości. Tej samej nocy i o tej samej porze spłonęły trzy auta, należące do policjantów lub ich rodzin.

W ostatnich latach przestępcy tylko raz posunęli się do bardziej drastycznego czynu. Podpalili funkcjonariuszowi mieszkanie, w którym znajdowało się małe dziecko. Zginęło.

Mogła być zemsta

W minioną niedzielę nieznani wciąż sprawcy podpalili trzy auta, stojące na przyblokowych parkingach w różnych rejonach miasta. Ogień podłożyli o tej samej porze, trzydzieści minut po północy. Stąd podejrzenie, że w akcji udział brały co najmniej cztery osoby.

Zniszczyli samochód należący do funkcjonariusza "drogówki". Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że pracuje w resorcie od kilku lat. Należy do grona najlepszych. A to może oznaczać, że mało pobłażliwych. Właścicielem drugiego, podpalonego auta jest ojciec policjanta. Też z "drogówki". Na komendzie jest on postrzegany jako "służbista".

Kolejny wóz należał do krewnej innego funkcjonariusza. Z dymem miał też pójść samochód, którym jeździ emerytowany policjant. Ten może mówić o dużym szczęściu. Prawdopodobnie przypadkowy przechodzeń spłoszył podpalacza. Sprawca zdążył tylko oblać auto benzyną. Na podłożenie ognia zabrakło już czasu.

Komendant wojewódzki powołał specjalną grupę - najlepszych fachowców z białostockiej i suwalskiej sekcji kryminalnej, która od pięciu dni nie robi nic innego, tylko próbuje rozgryźć zagadkę. Za wszelką cenę chce ustalić nazwiska podpalaczy. Mundurowi sprawdzają każdy trop. Jeden z nich prowadzi do przemytników.

Policjanci z drogówki coraz częściej zatrzymują auta z kontrabandą. Mają wspólne ze Strażą Graniczną patrole. Przemytnicy tracą dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych. Czy ten trop jest właściwy, nie wiadomo. Śledztwo objęte jest wielką tajemnicą. Wiemy tylko, że analizowane są postępowania, w których udział brali poszkodowani policjanci.

- Sprawdzamy wszystko - mówi lakonicznie Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy podlaskiej policji. - Bierzemy również pod uwagę, że mogła to być zemsta.
Siekiera w dachu

Tragedia, do której doszło na początku lat 90. wstrząsnęła całym miastem. Na jednym z osiedli sprawca podpalił mieszkanie, w którym znajdowało się kilkuletnie dziecko. Nie udało się go uratować. Lokal należał do policjanta, który niedługo potem zrezygnował ze służby.

Z prowadzonego przez suwalskie organy ścigania śledztwa wynikało, że w grę może wchodzić zemsta. Funkcjonariusz zajmował się m.in. sprawą kradzionych samochodów. W tym przypadku też chodzi o duże pieniądze. Czy ta teza była prawdziwa, nie wiadomo. Podpalacz nie został bowiem zatrzymany.

W ostatnich latach zaatakowali policjanta jeszcze raz. Nieustalony do tej pory sprawca w dach samochodu funkcjonariusza wbił... siekierę. Zrobił to na parkingu, tuż przed suwalską komendą. Do dzisiaj nie poniósł za to kary. Dlaczego? Nie został zatrzymany. Podobnie zresztą, jak chuligani z Przerośli. Tamtejszy dzielnicowy nieraz skarżył się swoim przełożonym, że niszczą mu auto. W nocy oblewają je farbą.

- Tego typu przypadki zdarzają się raczej rzadko - mówi Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.

Ugryzła w palec

W podobnym tonie wypowiada się Krzysztof Kapusta, oficer prasowy suwalskiej komendy. Rozmówca twierdzi, że policjanci najczęściej narażeni są na wyzwiska, groźby i ciosy podczas interwencji.

- Dzieje się tak w wielu przypadkach - dodaje. - Zwłaszcza, jeśli zatrzymywane przez nas osoby znajdują się pod wpływem alkoholu.

Ale wówczas, jeśli funkcjonariusze tylko chcą, sprawcy mogą być ukarani. Nie są bowiem anonimowi.

I tak się stało z kobietą, która ugryzła policjanta w palec. Karę poniósł też suwalczanin, który zapowiedział, że zgwałci mundurowemu żonę.

Podobnie było z innym suwalczaninem. Ten w radiowozie straszył funkcjonariusza, że go zabije.

Na ławie oskarżonych zasiedli też ci, którzy na swojej posesji pokopali stróża porządku. Przed suwalskim sądem musiał tłumaczyć się również biznesmen, który stwierdził, że "policjanci, to barany".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna