Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trenuje przed jednym z najtrudniejszych wyścigów psich zaprzęgów

Wojtek Mierzwiński
Wkrótce Dariusza Morsztyna i jego psy czeka przeprawa promem do Sztokholmu, a potem 500 kilometrów biegu rozłożonego na siedem etapów
Wkrótce Dariusza Morsztyna i jego psy czeka przeprawa promem do Sztokholmu, a potem 500 kilometrów biegu rozłożonego na siedem etapów
Nikogo w Ściborkach pod Gołdapią i okolicy nie dziwi już widok psiego zaprzęgu, uwiązanego do specjalnych sań, którym gna po leśnych duktach opatulony niczym Eskimos mężczyzna.

To Dariusz Morsztyn, mazurski maszer, który od kilku lat mieszka z żoną i dziećmi w Ściborkach i hoduje psy haski i malamuty. Teraz może tutejszych zaskakiwać jedynie tym, że już od kilku miesięcy jeździ nieco częściej, nawet późną nocą.
Morsztyn trenuje. Za niecały miesiąc, jako jedyny maszer z Polski, wybiera się z 10 swoimi najlepszymi psami na trzeci pod względem trudności wyścig psich zaprzęgów na świecie - Finnmarkslopet.

Chcę żyć według swoich zasad,własnym rytmem

Zresztą, to że postanowił zmierzyć się z mrozem sięgającym w północnej Norwegii minus 40 stopni Celsjusza i dystansem 500 kilometrów też właściwie nie powinno dziwić. Choć Dariusz Morsztyn nie uważa siebie za dziwaka czy oryginała, to przyznaje że nawet bliscy patrzyli czasem na jego wyczyny z rezerwą.

- Tak było, kiedy parę ładnych lat temu za 500 dolarów, czyli pół mojej rocznej nauczycielskiej pensji, kupiłem pierwszego psa. Choć mama nie chciała mi tego dać do zrozumienia, ja jednak czułem, że zastanawia się nad sensem takiego wydatku. Zresztą za rok dokupiłem kolejnego psa, za równie duże pieniądze.

Podejrzewam, że sporo osób pukało się wtedy w głowę - przyznaje Dariusz Morsztyn. - Ja myślę jednak, że każdy człowiek powinien realizować swoje marzenia, pasje, żyć swoim rytmem, według swoich własnych zasad, spełniać się.
Maszer nie zszokował więc otoczenia tym, że założył Republikę Ściborską, takie państwo ze słupem granicznym, za którym nie wolno pić alkoholu, palić nikotyny, przeklinać, jeść mięsa.

Trzeba pokonać stres na starcie i wpaść w rytm wyścigu
Teraz maszer ze Ściborek ma około 40 psów zaprzęgowych. Ostatnio z 11 najlepszymi jeździ, by 10 zabrać niebawem na prom i pojechać z nimi do Finnmarku - krainy w północnej Norwegii. Finnmarkslopet to nazwa najdłuższego wyścigu psich zaprzęgów w Europie i najbardziej na północ zlokalizowanego wyścigu w świecie.

- Na wyprawę ruszam z Piotrem Bagińskim, na przełomie lutego i marca. Jeszcze nie wiemy, kogo dokooptujemy do załogi, ale na pewno dołączy do nas trzecia osoba. Będziemy podróżować promem. Mam nadzieję, że psy dobrze zniosą podróż, że morze nie będzie mocno kołysało. O siebie się nie martwię - zaznacza Morsztyn.

Maszer wie już, czego się spodziewać w dalekiej Norwegii, zaledwie 50 kilometrów na południe od Nord Kapp, uznawanego za najzimniejsze miejsce w Europie. Wie, bo w 2008 roku brał już udział w tamtejszym ekstremalnym wyścigu. Nie ukończył go, bo zgubił trasę w burzy śnieżnej.

- Wiem, że będzie duża adrenalina i niesamowita atmosfera na starcie w Alcie, niewielkiej miejscowości, z której ruszy około stu maszerów i tysiąc psów. Każdy ma swój numerek i startuje co minutę, wokół 200 wolontariuszy. Po kilku minutach człowiek wpada w rytm i psy już go niosą jak po lodzie - mówi Dariusz Morsztyn.

W burzy śnieżnej szlak z minuty na minutę może przestać istnieć

Najwięcej trudności sprawi dystans - 500 kilometrów, niskie temperatury i to, że trasę wyznaczają jedynie wbite w śnieg tyczki. Jeśli dodać do tego, że większą część wyścigu pokonuje się nocą, bo wtedy jest zimniej i psy lepiej pracują oraz to, że może przydarzyć się zamieć śnieżna, która rok temu zatrzymała Morsztyna, wtedy można sobie wyobrazić dlaczego Finnmarkslopet jest uznawany za najtrudniejszy po Iditarod i Yukon Quest wyścigiem psich zaprzęgów na świecie.

- W burzy śnieżnej szlak po prostu znika, przestaje istnieć, trzeba jechać na ślepo. Dlatego nie marzę nawet o wygraniu tych zawodów, ale sukcesem będzie, jeśli ukończę wyścig - stawia poprzeczkę Morsztyn. - Moje szansę z pewnością byłyby większe, gdybym mógł choć kilka razy potrenować z moimi psami tam na miejscu, w Norwegii. Wiem już, że kupię im wysokoenergetyczną karmę, a na miejscu asekuracyjnie dokupię tę, którą biorą ze sobą skandynawscy maszerzy - z łososiem.

Jak mówi Morsztyn, grunt by psy miały energię i były silne.
- Ja sobie na pewno poradzę przez te kilka dni. Tak właściwie, ciężko trenuję pod Ściborkami z zaprzęgiem już od dłuższego czasu, robimy po 60 kilometrów, za dnia i nocami, ale w jakiej formie psy będą w Finnmarku, tego właściwie nie mogę być pewien - zastanawia się maszer z Republiki Ściborskiej.

Martwią mnie finanse, mam pecha - o sponsorów ciężko z powodu kryzysu
Na każdym z siedmiu etapów wyścigu maszer musi mieć zapas karmy, który wystarczy na jedną dobę dla zaprzężonych psów. Nie może mieć ze sobą ani nawigacji satelitarnej, ani telefonu komórkowego. Ekipy ratunkowe ruszają na poszukiwania zagubionego maszera dopiero po dobie spóźnienia na punktach kontrolnych. Łatwo nie jest.

Zaplanować taką wyprawę, jak ta do Finnmarku to prawdziwe wyzwanie logistyczne - treningi, podróż promem z 10 psami do Sztokholmu, kupno odpowiedniej karmy dla psów, zorganizowanie map, odpowiedniej odzieży, maści na psie łapy, w których gromadzi się zbrylony lód i oczywiście znalezienie sponsorów...

- Mam ewidentnego pecha, bo wszyscy odczuwamy właśnie skutki kryzysu finansowego. W kilku firmach toczą się nadal rozmowy dotyczące wsparcia mojej wyprawy, a ja nadal mam luki finansowe. Trochę się nimi martwię. Za to wszystko w kwestii treningu kondycyjnego i wytrzymałościowego konsekwentnie realizuję - zdradza Dariusz Morsztyn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna