Uczniowie zaczęli wakacje. A absolwenci "Mechaniaków" wrócili do szkoły [ZDJĘCIA]

Uczniowie zakończyli już rok szkolny. Przed nimi radosne wakacje, na które z utęsknieniem czekali od września. Ale nie wszyscy zaczynają je szczęśliwie.

- Moja córka tuż przed wakacjami złamała rękę jeżdżąc na rowerze - opowiada pani Agnieszka, którą spotkaliśmy na zakończeniu roku szkolnego w bielskiej „Trójce”. - Teraz przez kilka tygodni będzie musiała nosić gips. Dlatego wyjazd wakacyjny nad wodę odpada, bo z gipsem kąpać się przecież nie będzie. Ale za to pojedziemy na kilka dni do Krynicy.

Ostatni rok „Ekonomów”

W każdej szkole zakończenie roku miało inny charakter. W większości było wesoło, ale w niektórych smutno i sentymentalnie.

Powody do dumy i zadowolenia mają uczniowie ze szkoły w Mniu w gminie Brańsk oraz ich rodzice. Placówce groziło zamknięcie, ale dzięki determinacji uczniów, rodziców i nauczycieli udało się przekonać wójta, by szkołę pozostawił w spokoju.

Z kolei z sentymentem mury szkoły żegnali uczniowie Zespołu Szkół nr 3 im. S. Reymonta przy ul. Widowskiej w Bielsku („Ekonomy”). Tegoroczni maturzyści byli ostatnim rocznikiem, który opuszcza mury tej szkoły. Od września jej uczniowie będą kontynuować naukę w Zespole Szkół nr 4 im. Ziemi Podlaskiej przy ul. Hołowieskiej. Decyzją rady powiatu obie szkoły zostały połączone. W budynku przy Widowskiej niedługo rozgości się m.in. filia Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Białymstoku.

Do „Mechaniaków” wrócili z sentymentem

Absolwenci „Ekonomów” nie będą już mieli przyjemności odwiedzenia przy okazji zjazdów dawnych sal szkolnych, ale inni nadal mają taką szansę.

W ostatnią sobotę, dzień po zakończeniu roku szkolnego, z możliwości takiej skorzystali byli uczniowie bielskich „Mechaniaków”, którzy ukończyli tę szkołę w 1988 roku.

Spotkanie z klasowymi kolegami i nauczycielami sprawiło im mnóstwo radości.

Duże wrażenie zrobiło na nich to, jak szkoła zmieniła się od czasów, gdy się w niej uczyli.

Oprowadzając byłych uczniów dyrektor Romuald Margański zaprowadził ich m.in. do jednej z sal technicznych. Opowiadał, że uczniowie uczą się zautomatyzowanej obróbki metali i drewna.

- Pamiętam, jak my na warsztatach uczyliśmy się wyrabiać młotki - mówi jeden z uczestników zjazdu. - Mój kolega zrobił taki strasznie kanciasty. Teraz to zupełnie inaczej wygląda.

Jeszcze większe wrażenie zrobiła na nich sala sportowa.

- Za naszych czasów nie było takich wygód - wspominają. - Nawet nie ma co porównywać. Pamiętam, jak na boisku, które było na terenie obecnego Orlika, graliśmy w piłkę w ubraniach roboczych upapranych błotem i smarem. O łazienkach wówczas nawet nie marzyliśmy.

Ale nie wszystko się w „Mechaniakach” zmieniło.

- O, popatrzcie, przecież te tablice ze wzorami matematycznymi to te same, które były za naszych czasów - mówi pan Marek podczas zwiedzania sali matematycznej. - To była nasza klasa.

- Marku, a ten napis to przecież ty robiłeś pod okiem profesora Włodzimierza - przypomniała mu Nina Czeczuk, która była jego nauczycielką matematyki i wychowawczynią. W szkole tej przepracowała ćwierć wieku.

Podczas zjazdu nie obyło się bez pytań o to, co absolwenci robią teraz. Co ciekawe, chyba nikt z nich nie został mechanikiem. Większość ułożyła sobie życie pracując w innych zawodach.

Ale fakt, że wyrośliście na porządnych ludzi, to jest sukces tej szkoły - podsumował obecny dyrektor, Romuald Margański, a przytaknął mu jego poprzednik, Mirosław Gołębiowski.

Zespół Szkół nr 1 im. Marszałka Józefa Klemensa Piłsudskiego to nie tylko „Mechaniaki”, ale też „Budowlanka”, która niegdyś mieściła się przy ul. Wojska Polskiego. Jak podkreśla jej obecny dyrektor, to właśnie kierunki budowlane cieszą się największą popularnością. A ich absolwenci bez problemu mogą znaleźć zatrudnienie w bielskich firmach budowlanych, z którymi zresztą szkoła prowadzi stałą współpracę i to właśnie w bielskich zakładach organizuje zajęcia praktyczne dla uczniów.