Wczoraj pani Mirosława z Radzynia Podlaskiego przyjechała do lubelskiego biura posła Janusza Palikota. Spotkał się z nią jego asystent Łukasz Piłasiewicz.
- Jeżeli w prawie jest luka albo zły przepis, który powoduje, że odpowiedzialność spada na niedoświadczonego kursanta, to być może takie prawo należy zmienić? - zastanawia się Piłasiewicz.
Chodzi o wypadek sprzed dwóch lat. Pani Mirosława robiła kurs prawa jazdy w jednej z radzyńskich szkół jazdy. Zdała egzamin teoretyczny, ale przy pierwszym podejściu oblała część praktyczną. W listopadzie 2007 r. dokupiła dodatkowe lekcje.
- Trafiłam na pierwszy atak zimy. Spadło dużo śniegu. Wiał silny wiatr - opowiada pani Mirosława. W Rzeczycy (pow. bialski) straciła panowanie nad samochodem. Jej nissan micra zjechał na przeciwny pas ruchu i zderzył się z seicento. Pasażerka fiata zginęła na miejscu. Pasażerka nissana zmarła w szpitalu.
Prokuratura oskarżyła instruktora o umyślne naruszenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, bo dopuścił do jazdy samochodem bez zimowych opon. A także o spowodowanie śmiertelnego wypadku. Ten drugi zarzut usłyszała także pani Mirosława.
Obojgu grozi do 8 lat więzienia. Sprawa toczy się przed sądem w Radzyniu. - Spowodowanie wypadku dotyczy każdego uczestnika ruchu drogowego, nawet pieszego - tłumaczy Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Nie ma żadnego przepisu, który wyłączałby z odpowiedzialności kursanta.
- Przecież wsiadając do samochodu, dopiero mam się nauczyć jeździć - oburza się pani Mirosława. - A polskie prawo traktuje mnie jak doświadczonego kierowcę.
- Z opinii biegłych wynika, że do nieszczęścia przyczynił się, zarówno instruktor, jak i kursantka. Ale która z tych osób w jakim stopniu, zdecyduje sąd - podkreśla Syk-Jankowska.
- Podczas ostatniej rozprawy usłyszałam, że sama powinnam sprawdzić stan samochodu, którym miałam jeździć - mówi mieszkanka Radzynia. - To farsa.
- Kursant nie powinien ponosić żadnej odpowiedzialności za tę sytuację - uważa Paweł Mazur, właściciel jednej z lubelskich szkół jazdy. - Instruktor jest w pełni odpowiedzialny za to, co dzieje się w samochodzie.
Zdaniem Mazura, odpowiednie przygotowanie samochodu do jazdy spoczywa wyłącznie na ośrodku szkolenia: Letnie opony w taką pogodę to zaniedbanie.
- Dlaczego ja mam płacić za nie swoje grzechy - pyta pani Mirka? Prosi o pomoc, kogo tylko się da.
- Musimy zapoznać się z tym materiałem i wyciągnąć wnioski - mówi asystent posła Palikota. Sam poseł był wczoraj w Warszawie.
źródło: Dziennik Wschodni
Kierowała autem nauki jazdy. Odpowie za śmierć dwóch osób
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?