Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urząd Miejski w Bielsku Podlaskim. Czytelnik: Powinien być przyjazny

Krzysztof Jankowski [email protected]
- Zaczęło się jesienią od konsultacji budżetowych. Sposób ich organizacji i poziom udzielania odpowiedzi mieszkańcom pozwolił mi zorientować się, jak funkcjonuje i czym kieruje się urząd - mówił podczas sesji Bogusław Mrozkowiak.
- Zaczęło się jesienią od konsultacji budżetowych. Sposób ich organizacji i poziom udzielania odpowiedzi mieszkańcom pozwolił mi zorientować się, jak funkcjonuje i czym kieruje się urząd - mówił podczas sesji Bogusław Mrozkowiak. K. Jankowski
Może powstać stowarzyszenie osób poszkodowanych przez urzędników.

Mieszkaniec Bielska Podlaskiego walczy o to, aby miejscowy magistrat był instytucją bardziej przyjazną interesantowi. Złożył nawet skargę na działania burmistrza i jego pracowników, ale rada miasta uznała ją za bezzasadną. Jednak podczas ostatniej sesji sami radni mieli wiele zastrzeżeń do postawy urzędników. - Mieszkańcy często skarżą się nam na ich pracę - mówili.

Opinię o pracy urzędów ma każdy, kto z ich usługi korzystał. Jeden z mieszkańców Bielska Podlaskiego postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i złożyć skargi: najpierw na nadzorującą pracę urzędu sekretarz miasta do burmistrza, a potem na burmistrza do rady miasta.

- Mieszkam tu dopiero od kilku lat i być może dlatego wyraźniej widzę wiele nieprawidłowości - mówił na ostatniej sesji Bogusław Mrozkowiak.

Wojskowy porządek

Pułkownik Mrozkowiak wcześniej był szefem finansów Komendy Głównej Żandarmerii Wojskowej. Dwa lata temu przeszedł na emeryturę. Zamieszkał w Bielsku Podlaskim, gdzie jego żona została zatrudniona na kierowniczym stanowisku w miejscowym magistracie.

- Wiem, że ludzie mogą łączyć dawną pracę mojej żony ze złożoną skargą na burmistrza, ale tak nie jest. Żona pracowała tam przez mniej niż jeden rok. Odeszła na własną prośbę w kwietniu 2012. Miała już dosyć tej niekompetencji - zapewnia Bogusław Mrozkowiak. - Od razu znalazła zatrudnienie w urzędzie wojewódzkim w Białymstoku.

Mrozkowiak zaczął korespondować z bielskim magistratem, prosić go o informacje, występować o dokumenty. Zauważone nieprawidłowości dokumentował na założonej przez siebie stronie internetowej. W końcu napisał skargę na burmistrza, ale w zeszły wtorek radni uznali ją za bezzasadną, choć ośmiu z nich wstrzymało się od głosu.

- Pod koniec przyszłego roku będą wybory. Niech Mrozkowiak wystartuje, wygra i zorganizuje pracę urzędu po swojemu - mówił burmistrz Bielska Podlaskiego Eugeniusz Berezowiec.

- Nie mam ambicji politycznych i nie planuję startu w żadnych wyborach - zapewniał Bogusław Mrozkowiak. - Będę chciał powołać do życia stowarzyszenie, które będzie zajmowało się pomocą w załatwianiu spraw mieszkańców w urzędzie. Mnie nigdy nie chodziło o pojedynczego urzędnika, bo każdy robi błędy. Bardziej chodzi mi o system, mentalność, nastawienie urzędu do mieszkańców.
I choć bielscy radni skargę Mrozkowiaka odrzucili, to w swoich wystąpieniach też mieli wiele uwag do pracy urzędu.

- Z doświadczenia wiemy, że urzędnik czasami stara się pozbyć petenta - mówił Ignacy Grzybowski, radny Prawicy Samorządowej Jedność. - Złożona do nas skarga to godny pochwały przejaw zainteresowania obywatela losami miasta.

- Kilka osób zgłaszało się do mnie mówiąc, że pracownicy są niekulturalni i odsyłają z pokoju do pokoju - mówiła Danuta Karniewicz, radna PiS-u. - Może nie wszystko da się załatwić, ale trzeba chociaż wysłuchać.

Radni widzą błędy

- Do mnie też docierało wiele uwag, o których mówiłem kierownictwu urzędu - opowiadał Mirosław Gołębiowski, były wiceburmistrz, a dziś radny SLD. - Jeśli urzędnik olewa interesanta, to źle świadczy o mieście. Wszyscy musimy pamiętać, że pełnimy rolę służebną wobec mieszkańców.

- Petenci są czasami załatwiani przez pracowników dopiero na telefon od radnego. Można im pomóc w dwie minuty, a ludzie chodzą do urzędu półtora miesiąca - mówił Eugeniusz Simoniuk, radny SLD.
Swojego zaskoczenia słowami radnych nie ukrywał burmistrz.

- Nie przesadzajcie, że jest aż tak źle - mówił Berezowiec. - Jeśli macie skargi na swoich dyżurach, to mi je przekażcie. Z konkretami, z nazwiskami. Nikt łaski nie robi, że pracuje w urzędzie.

Radni twierdzili, że jedną z przyczyn większej liczby uwag na pracę urzędu mógł być jego remont i kilkunastomiesięczne rozbicie na kilka siedzib.

- Widać było lekkie rozluźnienie, ale urząd już wrócił do swojego budynku. Liczymy, że burmistrz weźmie w karby swoich pracowników - mówił radny Eugeniusz Simoniuk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna