MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W anonimowej mogile leżą ułani

prof. Adam Czesław Dobroński
Fotografia ułana nadesłana przez A. Siegieńczuka
Fotografia ułana nadesłana przez A. Siegieńczuka Archiwum
Andrzej Siegieńczuk sprawił mi niespodziankę i przesłał z Nowego Jorku materiały o mogile żołnierskiej w Grajewie. Pan Andrzej z godnym podziwu uporem bada zawiłości dotyczące kawalerzystów z 10. Pułku Ułanów Litewskich, który przed wybuchem wojny stacjonował w Białymstoku. Właśnie mija 77. rocznica od wypadów Podlaskiej i Suwalskiej Brygad Kawalerii na Prusy Wschodnie.

Wierzyli, że wojna potrwa tylko kilka tygodni

1 września 1939 roku zaczęła się wojna polsko-niemiecka, od 3 września prowadzona już jako światowa, a od 17 września i przeciwko ZSRR. Niestety, już pierwszy dzień walk potwierdził dysproporcję sił, przede wszystkim w lotnictwie i broni pancernej. Jednak radio i prasa polska podtrzymywały wiarę w zwycięstwo. Powtarzano, że broni się Westerplatte (broniło się faktycznie przez tydzień), dzielny opór stawiają oddziały polskie na wszystkich odcinkach frontu (różnie z tym bywało), a samoloty polskie zbombardowały Berlin (bzdura). Jeszcze wierzono, że wojna potrwa tylko kilka tygodni i zakończy się defiladą zwycięstwa w Berlinie.

W tą optymistyczną wizję wpisały się i wypady polskiej kawalerii na Prusy Wschodnie. To prawda, że jedynie kawalerzyści z dwóch brygad Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew” mieli tę satysfakcję, że wkroczyli na terytorium wroga. Niestety, nie miało to niemal w ogóle znaczenia militarnego, bardziej zaszkodziło niż pomogło w przebiegu dalszych walk.

Pierwszy wypad nastąpił już 2 września. 1. i 3. szwadrony 10. pułku ułanów około godz. 15 przekroczyły granicę Prus Wschodnich napotykając niezbyt silny opór oddziałów Grenzschutzu (straży granicznej) i Landhwery (formacji rezerwowej). Ułani zajęli wieś Brzóski Małe, wzięto jeńców i wieczorem wycofano się do Milewa. Straty własny wyniosły jeden zabity (do tego ułana jeszcze powrócę) i dwóch rannych.

Następny wypad miał miejsce w nocy z 2 na 3 września, oprócz „dziesiątaków” do działań weszły inne jeszcze szwadrony pozostałych pułków Podlaskiej Brygady Kawalerii (dowódca gen. Ludwik Kmicic-Skrzyński): 5. Pułku Ułanów Zasławskich z Ostrołęki i 9. pułku strzelców konnych z Grajewa. Wsparcie miała zapewnić bateria 14. dywizjonu artylerii konnej z Białegostoku (koszary przy ul. Bema) i pluton tankietek (lekkich czołgów rozpoznawczych). Tym razem starcia trwały niemal całą dobę, zajęto 3 wsie, ale wieczorem Polacy musieli się wycofać na tereny polskie.

3 września wieczorem płytki wypad na wieś Cimochy wykonali pieszo kawalerzyści z dwóch szwadronów 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich Suwalskiej Brygady Kawalerii. Natomiast nocą tego dnia podobną akcję na Mieruniszki przeprowadzili żołnierze z 2. Pułku Ułanów Grochowskich, którzy też do wojny stacjonowali w Suwałkach.

Bezużyteczna „większa akcja”

Wypady w dniach 2-3 września można uznać za rozpoznawcze i to na „martwym” wciąż odcinku frontu. Dowódca SGO „Narew” gen. Czesław Młot-Fijałkowski nabrał ochoty na osiągnięcie większego sukcesu i przygotował uderzenie 4 września na Prusy Wschodnie obu brygad kawalerii. Wcześniej przyszedł jednak rozkaz Naczelnego Dowództwa, by Suwalską BK wycofać znad granicy, więc zadanie wykonać miała osamotniona Podlaska BK.

Rankiem na Sokoły Górskie i Białą Piską wyruszył 5. pułk ułanów, a na Brzóski Wielkie i Ostrą Górę - 9. pułk strzelców konnych. Niemcy stawili twardy opór, nacierający nie mogli podejść pod Kowalewo, więc Kmicic-Skrzyński wprowadził w ten rejon również 10 pułk ułanów. 14. dywizjon artylerii konnej nie był w stanie zapewnić atakującym silnego wsparcia ogniowego, szwadrony i plutony co pewien czas musiały zalegać w terenie, nie udało się zająć Kowalewa. Około godz. 16.30 zaznaczył się kryzys po stronie polskiej. Tak to zagrożenie opisał rtm. Ludwik Mościcki, dowódca 3 szwadronu „dziesiątaków”: „… piechota [niemiecka] silnie wsparta ogniem art[ylerii] i k[arabinów] m[aszynowych] wychodzi do przeciwnatarcia na lewe skrzydło 3 szw[adronu]. W krzyżowym ogniu km i ręcznej broni I i II plutonów oraz w uderzeniu na bagnety III plutonu natarcie npla [nieprzyjaciela] załamuje się i npl ze stratami wycofuje się z lasu. Zagrożenie skrzydła zostało zlikwidowane całkowicie w ciągu 20 minut”. Jeszcze „piątacy” zdobyli Sokoły Górskie, ale zaczęła znów zarysowywać się przewaga niemiecka i z nastaniem nocy oddziały Podlaskiej BK wycofały się na terytorium II RP. Zabrano ze sobą kilkudziesięciu jeńców, nieco zdobytej broni, ale także swoich rannych i zabitych. Osiągnięto symboliczny sukces, który dziś jawi się jako legendarny wyczyn. Ta uwaga w niczym nie uwłacza dzielnej postawie ułanów, ale podważa sensowność zamysłów wyższych dowódców SGO „Narew”.

Następnego dnia doszło do tzw. nieporozumienia pod Różanem, Niemcy sforsowali tam niemal bez walk Narew i ruszyli na Ostrów Mazowiecką obchodząc tym samym od południa polskie pozycje obronne pod Ostrołęką, Nowogrodem, Łomżą i Wizną. Wypady na Prusy Wschodnie okazały się w tym momencie tylko swoistą przygodą wojenną, w niczym nie zakłóciły planów niemieckich. Szkoda, że polskie brygady kawaleryjskie nie zabezpieczały w tym czasie styku SGO „Narew” i Armii „Modlin”, przez co już 6 września zarysowało się widmo klęski na północnym skrzydle polskiej pierwszej linii obrony.

Dobrą ilustrację stanowi zapis rtm. Władysława Abramowicza, dowódcy 1. szwadronu ułanów z Białegostoku: „Koń, szabla, lanca kontra czołg wzgl. samolot. Tak istotnie było. Sam przeżyłem taki moment. Otrzymałem rozkaz przesunięcia taboru pułku z lasku do miejsca postoju szwadronów. Ponieważ była to krótka odległość, wyruszyłem z luzakiem, a więc w 2 konie na przełaj pod kątem kierunkowym wg. busoli Bezarda. W pewnym momencie zaatakował nas na polu myśliwiec niem., który obniżył się do ziemi i ostrzeliwał nas z broni pokładowej (ckm). Ja i luzak zmuszeni byliśmy do szyków luźnych i ucieczki do najbliższego lasku. Ze złości wyciągnąłem parabellum, strzeliłem do samolotu”. Ze złości.

Tak ginęli „dziesiątacy”

Ułan Jan Abłażewicz odbył służbę w pułku białostockim i do niego został powołany latem 1939 roku. Zginął 4 września pod Kowalewem jadąc jako goniec z meldunkiem do dowódcy szwadronu. A. Siegeńczuk odnalazł rodzinę Abłażewicza, zachowały się fotografie ułana.

Starszy ułan Bronisław Gryguć zabity 4 września przy rozpoznawaniu wsi Brzózki Małe. Wieś była obsadzona przed oddział niemiecki z bronią maszynową, a ponadto na jej skraju umieszczono przeszkodę betonową. Pobliskie wzgórze Niemcy obsadzili piechotą z bronią maszynową, moździerzami i armatami przeciwpancernymi.

Ułan Czesław Kotłowski z 1. szwadronu zginął 2 września w rejonie wsi Brzózki Małe, został pochowany w Milewie, podobnie jak prawdopodobnie i jego koledzy pułkowi. Nic więcej nie wiemy o tej pierwszej ofierze wojny z 10. pułku.

Ppor. Stanisław Kurpiewski zginął 4 września trafiony serią z karabinu maszynowego podczas przygotowań (okopywania się) do natarcia na Kowalewo. Był dowódcą II plutonu w 4 szwadronie, ukończył w 1938 roku Szkołę Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu.

Kpr. Antoni Mioduś lub Miodus (na pierwszej liście strat figuruje jako Mieduś) z 4. szwadronu, sanitariusz, zginął podczas opatrywania rannego ułana. Było to w trakcie obchodzenia od zachodu wsi Brzózki Duże. Ks. kapelan pomodlił się za dusze Kurpiewskiego i Miodusa podczas odpoczynku 4. szwadronu, a wszystkim ułanom udzielił absolutorium.

Ułan Hieronim Perkowski, poległ 4 września, brak bliższych danych.

Perturbacje z mogiłami

Za sprawą Klubu Miłośników Militariów Polskich im. Andrzeja Zaremby w Nowym Jorku (prezes Andrzej Bieńkowski) i wspomnianego naszego ziomka A. Siegieńczuka zaczęto poszukiwania miejsca pochówku kawalerzystów poległych podczas wypadów na Prusy Wschodnie. Rozpoczęła się korespondencja między innymi z Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem (Genewa), Podlaskim Urzędem Wojewódzkim, Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Ta ostatnia w piśmie z 28 lipca 2016 r. podała 7 nazwisk i załączyła 6 kart ewidencyjnych żołnierzy WP, w większości z 10 pułku ułanów, pochowanych w mogile zbiorowej w Grajewie. Ten wykaz skonfrontowano z ostatnim rozkazem dowódcy „dziesiątaków” ppłka Kazimierza Buslera, znalezionym we wspomnianych materiałach odnalezionych w Rypinie. Cenne informacje zawiera również pismo Grajewskiej Izby Historycznej. Tamtejsi historycy pod wodą dr. Tomasza Dudzińskiego przejrzeli posiadane archiwalia i dokonali wizji lokalnej na cmentarzu. Okazuje się, że ekshumacji, także wymienionych ułanów, dokonano w lipcu 1945 roku. Następnie szczątki 15 żołnierzy poległych w latach 1939-1945 pochowanych w 5 mogiłach. Trzy z nich są dokładnie opisane, dwie zbiorowe pozostają z adnotacją - groby nieznanych żołnierzy. To w nich spoczywają snem wiecznym „chłopcy malowani” z 10 Pułku Ułanów Litewskich, także Franciszek Konarski i Czesław Nowak.

Winni jesteśmy podjąć wszelkie możliwe starania, by dopełnić tą opowieść i godnie upamiętnić „małą placówkę” białostockich ułanów na Cmentarzu Miejskim w Grajewie.

Temat odrębny to fascynująca biografia i okoliczności śmierci kpt. Adama Gątkiewicza, dowódcy baterii 14 dywizjonu artylerii konnej, też poległego 4 września pod Kowalewem. Jego mogiła znajduje się w pod opieką mieszkańców Grabowa, którzy nazwisko kapitana, uczestnika również walk 1920 roku nadali jednej z ulic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna