Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Podlaskiem pojawiło się drugie ognisko rzekomego pomoru drobiu. Zlikwidowano stado liczące ok. 28,5 tys. sztuk brojlerów

Magda Ciasnowska
Magda Ciasnowska
Wideo
od 16 lat
Miejscowość Bojary to drugie miejsce na mapie Polski, gdzie wykryto przypadki rzekomego pomoru drobiu. Na fermie znajduje się jeden kurnik, w którym hodowano ok. 28,5 tys. sztuk brojlerów. Stado zostało już zlikwidowane.

Wojewoda podlaski w związku z wykryciem ogniska choroby zakaźnej w miejscowości Topilec (gmina Turośń Kościelna) w czwartek (13.07) podpisał rozporządzenie dotyczące zwalczania rzekomego pomoru drobiu na terenie powiatów białostockiego i wysokomazowieckiego. Obszar ten został objęty ograniczeniami i wyznaczono strefy - obszar zapowietrzony w promieniu 3 km wokół miejsca wystąpienia zakażenia oraz 10-km obszaru zagrożonego.

Zobacz też:
W Podlaskiem potwierdzono ognisko rzekomego pomoru drobiu

Dokładnie tydzień później (20.07), inspekcja weterynaryjna poinformowała o drugim ognisku rzekomego pomoru drobiu. Pojawiło się ono niedaleko miejsca, gdzie stwierdzono pierwszy przypadek wirusa, w strefie obszaru zagrożonego.

- Mamy drugie ognisko w miejscowości Bojary - potwierdził w rozmowie z PAP Dariusz Filianowicz, powiatowy lekarz weterynarii w Białymstoku.

Na fermie znajduje się jeden kurnik, w którym hodowano ok. 28,5 tys. sztuk brojlerów. Stado zostało już zlikwidowane, a do czwartkowego wieczora na fermie trwać będą prace porządkowe.

- Prosiłbym, by być jak najmniej w tym terenie, w okolicach fermy - apeluje Filianowicz.

Powiatowy lekarz weterynarii poinformował również, że wszystkie fermy wysokotowarowe w okolicy (w obszarze 10 km od fermy w Topilcu jest ok. 40 ferm drobiu) zostały już przez inspekcję skontrolowane, prowadzony jest też przegląd gospodarstw, w których hodowany jest drób.

- Działamy logistycznie, m.in rozkładamy na drogach maty z płynem odkażającym w obszarze zapowietrzonym. W gminie pojawiły się również tablice informacyjne - mówi Grzegorz Jakuć, wójt gminy Turośń Kościelna. - Informujemy też mieszkańców o ograniczeniach i apelujemy do nich o ograniczenie bezpośrednich kontaktów w zagrożonych rejonach. Wszystko po to, by zminimalizować możliwość przeniesienia wirusa w inne miejsce.

Przyznaje też, że wielu mieszańców gminy żyje obecnie w wielkim stresie.

- W naszych okolicach panuje duży niepokój i przerażenie. Głównym powodem jest ta niewiedza, jakie jest źródło przeniesienia się wirusa. głownie wśród hodowców drobiu, w końcu od tego zależy funkcjonowanie ich gospodarstw - podkreśla wójt.

Służby weterynaryjne ustalają, w jaki sposób doszło do zakażenia drobiu, jest prowadzone postępowanie w tej sprawie.

Choroba, która pojawiła się w Podlaskiem nie zagraża ludziom. Jest jednak bardzo niebezpieczna dla ptaków, także tych dzikich. Wirus jest wysoce zjadliwy i prowadzi do śmiertelności nawet całego stada.

- Choroba w swojej naturze jest dość podobna do wysoce zjadliwej grypy ptaków. Wywołuje ją inny czynnik, inny wirus, natomiast jest to chora wysoko zaraźliwa, przebiegająca bardzo gwałtownie w stadach drobiu, ze 100-proc. nawet śmiertelnością - informuje lekarz weterynarii Katarzyna Agnieszka Arłukowicz-Strankowska, wojewódzki inspektor weterynaryjny ds. zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt.

Ostatni przypadek rzekomego pomoru drobiu w Polsce był notowany w 1974 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna