Wiekowe drzewa poszły pod topór

Zagrażały bezpieczeństwu spacerujących tamtędy mieszkańców - mówi Roman Gorczyca, odpowiedzialny za zieleń w ełckim urzędzie miasta. A po promenadzie chodzi mnóstwo ludzi. Istniało poważne ryzyko, że rozłożyste konary runą komuś na głowę.

W dziuplach nie było skarbów

Wycinka starych drzew nie była prosta. Ścięcie jednej rozłożystej wierzby, uprzątnięcie gałęzi, pociętych konarów i pni zajęło robotnikom cały dzień. A w gigantycznych dziuplach kryło się mnóstwo śmieci. Ełczanie latami wrzucali tam butelki po piwie czy wódce, papiery, foliowe opakowania po żywności. Pruskich skarbów, niestety, w środku nie było.

- Trudno oszacować wiek tych wierzb, ale myślę, że miały około 60-80 lat - mówi Roman Gorczyca.
Urzędnicy twierdzą, że wierzby, które poszły pod topór, były spróchniałe, topole obumierały, a jesion był mocno pochylony.

- Zawsze serce mi się kraje na widok wycinki. Ale cóż, pewnie wiedzą, co robią, to wiekowe drzewa - skomentował pracę robotników Henryk Jacewicz spacerujący promenadą.

Drzewa znikają

W ub.r. w Ełku wycięto 96 drzew - na prośbę mieszkańców, gdy zagrażały bezpieczeństwu ich albo budynków, w których mieszkają, albo przy okazji budów lub remontów. Pod topór poszło także 15 krzewów.
31 drzew zniknęło z parku Solidarności, 15 ze starej części ulicy Pięknej, a pięć z terenu Techno-Parku przy ul. Podmiejskiej.

- Pozostałe wycięto, bo były suche i obumierały - dodaje Roman Gorczyca.

Na szczęście w ich miejscu pojawiły się nowe. Posadzono 299 drzew i ponad 11 tys. krzaków - na ul. Wojska Polskiego, na skarpie obok promenady przy schodach na os. Jeziorna i wzdłuż jeziora.
Ile drzew zniknie z miasta w tym roku? Nie wiadomo.

- To się dzieje na bieżąco i zależy od tego, ile będziemy mieli zgłoszeń i próśb o wycinkę - mówi Gorczyca.