Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna w gminie trwa. Ludzie się zbuntowali

Tomasz Kubaszewski [email protected]
Mieszkańcy gminy Nowinka zdecydowali się na bezprecedensowy protest przed augustowską prokuraturą. Następny odbędzie się już w Warszawie.
Mieszkańcy gminy Nowinka zdecydowali się na bezprecedensowy protest przed augustowską prokuraturą. Następny odbędzie się już w Warszawie. T. Kubaszewski
Udało im się coś, co nie udaje się zwykle nigdzie indziej. Ludzie wzięli sprawy w swoje ręce i postanowili zrobić w gminie porządek.

- Jeżeli gdzieś w tym kraju stworzyło się tzw. społeczeństwo obywatelskie, to właśnie u nas - mówi Piotr Antonowicz.

Zdesperowani ludzie zdecydowali się ostatnio na akcję bez precedensu. Zorganizowali pikietę przez siedzibą prokuratury w Augustowie. - Nie każdy chciał wziąć w tym udział - mówi Halina Łazarska, szefująca lokalnemu stowarzyszeniu Wspólnota Puszczy, a zarazem Gminnemu Ośrodkowi Kultury w Nowince. - Pojawiły się bowiem głosy, że lepiej z prokuraturą nie zadzierać.

Mimo to chętnych nie zabrakło. Ludzie przyjechali z tablicami, na których wymalowali swoje żądania, udzielali odważnych wypowiedzi do telewizji. M.in. kwestionowali uczciwość miejscowych prokuratorów.

- Nawet gdybyśmy złożyli doniesienie, że na Antarktydzie leży śnieg, to nasi śledczy by go tam i tak nie znaleźli - mówili.

Były też wypowiedzi o domniemanych lokalnych układach.

Co tak wzburzyło mieszkańców Nowinki? Umorzenie postępowania dotyczącego potencjalnych nieprawidłowości w czasie ubiegłorocznej kampanii wyborczej radnego Jerzego Kłoczki. Ludzie zarzucają mu, że kupował głosy za alkohol i różnego rodzaju obietnice. Miałyby być one spełniane za samorządowe pieniądze. Np. pani "X" Kłoczko obiecał ponoć, iż za poparcie w wyborach gmina dofinansuje kurs na prawo jazdy. Panu "Y" - zasiłek z ośrodka pomocy społecznej.

Prokuratura uznała jednak, że nie ma przekonywających dowodów. Bo ponad wszelką wątpliwość nie udało się zweryfikować, iż kandydat stawiał wódkę, zaś samo składanie obietnic karane nie jest. Muszą być one bowiem spełnione. Wprawdzie w przypadku zasiłku tak się stało, jednak śledczy uznali, że Kłoczko nie miał na to żadnego wpływu.

- Dziwne te interpretacje - mówili ludzie.

Na własne oczy, jak twierdzili, widzieli jesienią ubiegłego roku zupełnie co innego. Jan Kwiatkowski ze wsi Szczeberka opowiadał, jak to kandydat na radnego odwiedził go z wódką i kiełbasą.

- Po trzy kieliszki wypiliśmy - mówił.

Choć Kwiatkowski i jego żona opowiedzieli o tym śledczym, ich zeznaniom nie dano wiary.

- Takich historii jest więcej, dlatego postanowiliśmy złożyć zażalenie - tłumaczy Halina Łazarska. - Jednocześnie protestujemy przeciwko temu, by tę sprawę kiedykolwiek rozpatrywała augustowska prokuratura.

Niedługo zażalenie na decyzję o umorzeniu postępowania rozpatrzy sąd.

Obaliliśmy dyktatora
O wojnie, która trwa w Nowince od wielu miesięcy, na naszych łamach pisaliśmy wielokrotnie. W ubiegłym roku władzę po kilkunastu latach stracił wójt Marek Motybel. Pokonała go Dorota Winiewicz - pedagog z wykształcenia.

- W naszej gminie źle działo się od wielu lat - twierdzi Piotr Antonowicz. - Rządziła jedna wielka klika. Ludzie szeptali różne rzeczy, ale przeciwko wójtowi nikt nie chciał oficjalnie występować. W ubiegłym roku nastąpił jednak przełom. Niezadowolonych z tych rządów było już tak dużo, że wystarczyło ich skrzyknąć.

Nie w każdej gminie to jednak się udaje. Są takie, w których niespecjalnie dobrzy wójtowie rządzą od niepamiętnych czasów. Ludzie narzekają, ale zorganizować się nie potrafią.

- Z poprzednim wójtem, jako pracownik ośrodka kultury, miałam do czynienia przez wiele lat - opowiada Halina Łazarska. - Doprowadziło mnie to do takiego stanu, że każdego dnia bałam się iść do pracy. Miałam dwa wyjścia: albo wyjechać stąd jak najdalej, albo próbować to zmienić. Wybrałam to drugie rozwiązanie.

Przed ubiegłorocznymi wyborami działacze stowarzyszenia Wspólnota Puszczy zaczęli jeździć po wsiach i rozmawiać z ludźmi. Wtedy okazało się, że niezadowolonych jest rzeczywiście bardzo dużo. Wybory to potwierdziły. Marek Motybel przegrał w drugiej turze z Dorotą Winiewicz, pedagogiem, młodą kobietą, która wcześniej w życie publiczne praktycznie się nie angażowała.

- Udało nam się obalić dyktatora - dodaje Łazarska.

Jednak w 15-osobowej radzie większość zdobyli zwolennicy poprzedniego wójta z Jerzym Kłoczko na czele. Wtedy zaczęła się wojna.

- Zapowiedzieli, że prędzej czy później stracę swoje stanowisko i zrobią wszystko, by tak się stało - mówi wójt Dorota Winiewicz.

Znaczna część mieszkańców jest za nią. Na kwietniową sesję, podczas której Kłoczko miał być wybrany na stanowisko przewodniczącego rady, ludzie przyszli z taczkami. Kłoczko przewodniczącym nie został.

- To, jak obecnie rządzi się gminą ludziom bardzo się podoba - twierdzi Halina Łazarska. - Nagle okazało się, że wójt może przyjąć każdego, że różnego rodzaju sprawy konsultuje z mieszkańcami, że liczy się z ich zdaniem. To naprawdę jest, przynajmniej u nas, całkowita nowość.

Nie są tacy krzykliwi
Marek Motybel, poprzedni wójt, przyznaje, że jest mu trochę przykro, gdy tak ocenia się jego wieloletnie rządy.

- Choć aż tak strasznie nie biorę tego do głowy - zastrzega.

Jak mówi, za nim przemawia wiele osiągnięć, jak choćby wysoka pozycja w dotyczącym wykorzystywania unijnych pieniędzy rankingu polskich samorządów.

- Tych inwestycji by nie było, gdyby nie moje i paru jeszcze osób starania - zapewnia.

Swoich oponentów określa jako "malutką cząstkę" gminnej społeczności.

- Mam znacznie więcej zwolenników niż by to się mogło wydawać - mówi. - Tyle, że nie są oni tacy krzykliwi.

"Krzykliwi" popuścić jednak nie zamierzają. Na przyszły tydzień szykują kolejną pikietę - tym razem przed Prokuraturą Generalną w Warszawie.

- Niech cała Polska dowie się, co tu nas się dzieje - mówią.

Halina Łazarska uważa, że z frekwencją nie będzie problemu.

- Staliśmy się w sumie jedną wielką rodziną, która w trudnych sytuacjach potrafi się zmobilizować - tłumaczy. - Coś przecież zaczęliśmy i musimy to skończyć. Nie możemy zgodzić się na to, żeby w gminie tyle do powiedzenia mieli ludzie, którzy zostali wybrani w taki sposób.

Wójt Dorota Winiewicz działaniom tym kibicuje. Choć czasami wojny też ma już dosyć.

- Kiedy obejmowałam stanowisko, nie spodziewałam się aż takich problemów - mówi. - Ale poddawać się nie zamierzam. Za wielu ludzi mi przecież zaufało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna