Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakaźny o krok od przejęcia

Julia Szypulska [email protected]
Dyrektor i personel szpitala liczą na wsparcie radnych sejmiku.

Trudne rozmowy

Trudne rozmowy

Negocjacje w sprawie przejęcia szpitala zakaźnego przez UMB ciągnęły się tygodniami. Zarząd województwa proponował, by uczelnia przejęła także szpital gruźliczy i zobowiązała się, że zwolni jego obecną siedzibę w ciągu 5 lat. Rektor początkowo nie chciał się zgodzić, w końcu jednak przystał na propozycję zarządu. Na ul. Warszawską, gdzie mieści się obecnie szpital gruźliczy, być może przeniesie się część Białostockiego Centrum Onkologii.

Zmiana właściciela szpitala nic nie zmieni ani dla pacjentów, ani studentów. Zaszkodzi za to załodze - uważa dyrekcja białostockiego szpitala zakaźnego.

Chodzi o szpital, który wraz z gruźliczym ma przejąć Uniwersytet Medyczny. Przedstawiciele uczelni oraz władz województwa podpisali już w tej sprawie porozumienie. Żeby umowa weszła w życie, potrzebna jest jeszcze zgoda sejmiku. Na to, że radni jej nie wyrażą, liczą przedstawiciele szpitala zakaźnego. Każdemu z radnych dyrekcja przesłała w końcu ubiegłego tygodnia pismo, w którym wyraża swoją opinię na temat zmiany właściciela.

- To jest pewnego rodzaju analiza prawna - mówi Henryk Misiewicz, dyrektor Szpitala Zakaźnego w Białymstoku. - Mam nadzieję, że da ona radnym do myślenia. Cały czas nie rozumiem, dlaczego zarząd pozbywa się szpitala, który się bilansuje, jest cały czas modernizowany. Myśląc logicznie, to nie ma sensu. Najwyraźniej szpital, który nie przynosi strat i pokazuje, że można normalnie funkcjonować w rynkowych warunkach, komuś przeszkadza.

Kadra kształciła się zawsze
W piśmie do radnych i marszałka województwa dyrektor Misiewicz przedstawia swoje stanowisko oraz odnosi się do argumentów rektora Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Ten ostatni zapewnił na przykład, że przejęcie zakaźnego przez uczelnię to gwarancja wysokiego poziomu usług, a także zachowanie warunków do nauki dla studentów. - Organ założycielski nie ma w tej kwestii żadnego znaczenia - uważa Henryk Misiewicz. - Jego zmiana nic nie zmieni ani dla pacjentów, ani dla studentów. Nauczycieli akademickich będzie tyle samo, co w tej chwili. Z drugiej strony, nie było dotąd sytuacji, by kadrze ktoś zabraniał się kształcić.

Jako przykład podaje fakt, że na dziewięć istniejących w szpitalu oddziałów, pięcioma kierują lekarze z tytułem profesora. Zdaniem dyrektora, nie jest też konieczna modernizacja szpitala, ta bowiem jest dokonywana sukcesywnie. Wystarczy zwykła wymiana zużytych urządzeń.

Zarząd: Obawy przesadzone
O swoje zatrudnienie obawiają się pracownicy szpitala zakaźnego. Wprawdzie podpisane porozumienie gwarantuje im dwuletni okres bezpieczeństwa, w którym nowy właściciel nie może ich zwolnić, ale martwią się, co będzie dalej.

- Co to są dwa lata? - pyta Henryk Misiewicz. - Tu ludzie pracują po kilkadziesiąt lat. Gdzie oni znajdą pracę na 10 lat przed emeryturą?

Z kolei władze województwa powyższe argumenty uważają za przesadzone. - Nie znajduję podstaw do obaw - przekonuje Cezary Cieślukowski, członek zarządu województwa odpowiedzialny za służbę zdrowia. - Pismo odebrałem jako próbę podważenia zasadności połączenia szpitali, argument, że zmiana szyldu nic nie zmieni. Ten punkt widzenia rozumiem jako obronę stanu obecnego. Będziemy tłumaczyć radnym swoje stanowisko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna