MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zawistowski: Patrzę w górę i w dół

Krzysztof Sokólski
Paweł Zawistowski (przy piłce) w niedzielę wygrywał większość pojedynków z zawodnikami ŁKS-u Łódź
Paweł Zawistowski (przy piłce) w niedzielę wygrywał większość pojedynków z zawodnikami ŁKS-u Łódź B. Maleszewska
Paweł Zawistowski, strzelając dwie bramki, został jednym z bohaterów zwycięskiego meczu Jagiellonii z ŁKS-em Łódź.

Jaga wygrała 4:0. Niedzielny mecz był w miarę wyrównany do 17 minuty. Wtedy Paweł Zawistowski kapitalnym strzałem z rzutu wolnego wyprowadził żółto-czerwonych na prowadzenie. W 82 minucie uderzeniem z 12 metrów ustalił rezultat spotkania.

To był twój najlepszy występ w barwach Jagiellonii? - pytamy 25-letniego pomocnika.
- Trudno samego siebie oceniać. Wydaje mi się, że dobrze zagrałem także w wygranym 3:0 spotkaniu z Arką Gdynia. Biorąc pod uwagę same statystyki, to wychodziłoby, że z ŁKS-em było trochę lepiej. Z Arką zdobyłem jednego gola, z ŁKS-em dwa.

W sumie na koncie masz już cztery trafienia. W Jagiellonii tylko Tomasz Frankowski uzbierał więcej. Będziesz się z nim ścigał o tytuł białostockiego króla strzelców?
- "Franek" pod względem strzelonych w ekstraklasie bramek bije mnie na głowę. Życzę mu, aby tych goli zdobywał jak najwięcej. Ja oczywiście też nie zamierzam poprzestać na czterech trafieniach. Z reguły rundy rewanżowe miałem lepsze od jesiennych. Postaram się podreperować jeszcze swój bilans. Ale czy będzie strzelał Frankowski, Zawistowski, czy ktoś inny nie ma większego znaczenia. Najistotniejsze, żeby drużyna wygrywała.

Ostatnie zwycięstwo z ŁKS-em przyszło nadspodziewanie łatwo.
- Nikt się tego nie spodziewał. ŁKS rundę wiosenną rozpoczął przecież rewelacyjnie. Byliśmy przygotowani na ciężki pojedynek. Trener Michał Probierz uczulał nas, że decydujące znaczenie mogą mieć stałe fragmenty gry. Dlatego cieszę się, że na początku meczu wyszedł mi strzał z rzutu wolnego. Potem grało się już łatwiej.

Po tym wolnym piłka poleciała dokładnie tak, jak sobie zakładałeś?
- Zobaczyłem, jak reaguje bramkarz. Najpierw przez piłkę przebiegł Tomek Frankowski, a on skierował się w stronę krótkiego słupka. Strzeliłem po długim. Może gdyby Bodzio W. lepiej się zachował, miałby szansę na interwencję. Piłka jednak ugrzęzła w siatce.

Potem już dominowaliście na boisku. Kluczem do sukcesu było chyba opanowanie środkowej strefy boiska.
- Też mi się tak wydaje. Przed meczem pytano mnie, czy nie obawiam się gry przeciwko Piotrowi Świerczewskiemu. Ale wiosną rywalizowaliśmy w środku pola już choćby z Rogerem, Maciejem Iwańskim czy Piotrem Gizą. Radziliśmy sobie nieźle, dlaczego więc nie mielibyśmy sobie poradzić i tym razem. Na pewno nikt nie przestraszył się "ełkaesiaków".

W pewnym momencie można było zacząć się bać, bo Świerczewski poczynał sobie bardzo ostro.
- Świerczewski często tak gra. Dlatego staraliśmy się szybko rozgrywać akcję i nie przytrzymywać zbędnie piłki.

Po meczu nie było szkoda ŁKS-u? W końcu to klub, w którym stawiałeś pierwsze kroki w futbolu.
- Fakt. Osiem lat spędziłem w drużynach młodzieżowych. Ale w pierwszym zespole nie było mi dane zagrać. Potem przychodziłem nawet do ŁKS-u z kartą na ręku, ale zawsze coś stawało na przeszkodzie, żebym tam został. Dzisiaj nie żałuję, choć nie mówię, że kiedyś nie zagram w którymś z łódzkich klubów. Ale teraz liczy się tylko Jagiellonia.

Odskoczyliście od strefy spadkowej. Patrzycie już w górę tabeli?
- Ja patrzę w górę i w dół. Mamy siedem punktów straty do szóstego Śląska, ale i siedem "oczek" przewagi na przedostatnią Cracovią. Jeszcze niczego nie można być pewnym. Potrzebujemy trzech zwycięstw, żeby zapewnić sobie spokojne utrzymanie w ekstraklasie. To jest absolutnym priorytetem.

W sobotę gracie w Krakowie z Wisłą. Może pora zwyciężyć także na wyjeździe. Jagiellonia nie jest faworytem, ale z taką grą jak przeciwko ŁKS-owi nie jest też bez szans.
- Tylko spokojnie. Na początku rundy wygraliśmy z Arką 3:0 i też jechaliśmy na euforii do Poznania. Tymczasem mecz z Lechem kompletnie nam nie wyszedł. Teraz trzeba więc zachować umiar. Pewnie, że myślimy o tym jak sprawić niespodziankę i zdobyć trzy punkty, ale przede wszystkim pojedziemy grać swoje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna