MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zemsta gangu

Ireneusz Sewastianowicz [email protected]
- Przyszłam zobaczyć tych zwyrodnialców bez sumienia, którzy zabili mi wnuka - Danuta Skreczko, babcia Mateusza, nie rozstawała się wczoraj z jego zdjęciem
- Przyszłam zobaczyć tych zwyrodnialców bez sumienia, którzy zabili mi wnuka - Danuta Skreczko, babcia Mateusza, nie rozstawała się wczoraj z jego zdjęciem I. Sewastianowicz
Suwałki. Główny oskarżony konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Drugi z podejrzanych twierdzi, że uczestniczył jedynie w porwaniu i był mimowolnym świadkiem zabójstwa.

Przed Sądem Okręgowym w Suwałkach rozpoczął się wczoraj proces 24-letniego Przemysława R. i młodszego o pięć lat Kamila L. Obaj odpowiadają za uprowadzenie i pozbawienie życia Mateusza Skreczko.
- Było jeszcze dwóch sprawców, ale nie udało się ustalić ich tożsamości - uważa prokurator.
Grożono mu śmiercią
Siedemnastoletni Mateusz, podobnie jak Kamil L., był narkomanem. Obaj w środki odurzające często zaopatrywali się u braci Arkadiusza i Przemysława R. Skreczko złożył zeznania obciążające przestępców. Od tej pory grożono mu zemstą. Chłopak zaginął 24 października 2005 r. Jego szczątki znaleziono prawie pół roku później w bagnistym zagajniku na suwalskiej Północy.
Kamil L. podczas wczorajszej rozprawy poprosił o odczytanie wyjaśnień, które złożył w śledztwie. Przyznał, że wielokrotnie w środki odurzające zaopatrywał się u braci R. Miał u nich długi, bo czasem brał "towar" na kredyt.
W przeddzień zbrodni odwiedził go Przemysław R. Obiecał umorzenie wszystkich długów i dodatkowe korzyści, jeśli w ustronne miejsce wywabi Mateusza, któremu gangsterzy chcieli dać nauczkę za to, że nie potrafił milczeć.
Kamil L. plan ten zrealizował następnego dnia. Zgodnie z instrukcją wziął odpowiednie "narzędzie". Pod kurtką ukrył młotek z uszkodzonym trzonkiem. Częstował Mateusza marihuaną, którą dostał od R. Zaprowadził go w okolice kościoła przy ul. kardynała Wyszyńskiego.
Tu doszło do porwania Mateusza, w którym oprócz Przemysława R. uczestniczyli jeszcze dwaj młodzi mężczyźni.
- Nigdy wcześniej ani później ich nie widziałem - twierdzi Kamil L.
Chłopca wepchnięto do audi i zawieziono do pobliskiego zagajnika.
- Przemysław R. wziął ode mnie młotek, jego kumpel wyciągnął z bagażnika kij. Kazali mi odejść. Z odległości kilkunastu metrów słyszałem krzyki Mateusza - opowiadał podejrzany podczas śledztwa.
Na koniec Przemysław R. kazał mu trzymać język za zębami, bo też może źle skończyć.
- Powiedział, że już nie mam długu. Dał mi też komórkę Mateusza, jego bransoletę i łańcuszek - dodał.
Te łupy Kamil L. niezwłocznie zamienił na narkotyki.
Twarz bez emocji
Żadnych emocji nie dało się wczoraj zauważyć na twarzy Przemysława R. W ostatnim czasie zdążył oswoić się z wymiarem sprawiedliwości, gdy stanął przed sądem za rozprowadzanie narkotyków. Zgodził się odpowiadać jedynie na pytania obrońcy. Przez cały czas coś notował w szkolnym zeszycie.
W charakterze oskarżyciela posiłkowego występuje Ewa Skreczko, matka Mateusza. Stara się zachować spokój.
- Zrobię wszystko, żeby zbrodniarze nie pozostali bezkarni. Przychodzi mi to z trudem, ale chciałam im spojrzeć w twarz.
Za zabójstwo z niskich pobudek oskarżonym grozi do 25 lat więzienia albo dożywocie. Dzisiaj dalszy ciąg procesu. Sąd zamierza przesłuchać świadków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna