Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ZSO w Sejnach. Barbara Kuklewicz dała się zwolnić i nie ma za co żyć

Tomasz Kubaszewski
- Pozostałam bez środków do życia - mówi Barbara Kuklewicz.
- Pozostałam bez środków do życia - mówi Barbara Kuklewicz. T. Kubaszewski
Dyrektor szkoły zapewniał matematyczkę Barbarę Kuklewicz, że może odejść na emeryturę. Jednak kobieta, która jest w dodatku poważne chora, świadczenia nie otrzymała. Chce wrócić do pracy. Ale nie ma etatów.

Zgodziła się na odejście z pracy, bo miała uzyskać emeryturę. Ale ZUS świadczenia odmówił.

- Teraz nie mam z czego żyć - mówi Barbara Kuklewicz, nauczycielka z Sejn. - W dodatku, jestem poważnie chora.

Andrzej Małkiński, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Sejnach, niczego sobie do zarzucenia jednak nie ma. - Musiałem zwolnić kilka osób i nie uważam, żebym komuś zrobił krzywdę - mówi.

Uwierzyła i nie walczyła

Barbara Kuklewicz uczyła matematyki. Skończyła też podyplomowe studia z przedsiębiorczości. Pod koniec minionego roku szkolnego dowiedziała się, że straci pracę. Podobnie jak pięć innych osób. - Nie miałem wyjścia - tłumaczy dyr. Małkiński. - Nic na niż demograficzny nie poradzę. I tak zwlekałem ze zwolnieniami nauczycieli jak tylko mogłem.

Twierdzi jednak, że podejmując poszczególne decyzje kierował się tym, czy dana osoba będzie miała się z czego utrzymać. W przypadku Barbary Kuklewicz ustalił, iż może ona przejść na emeryturę. - Prosiłam dyrektora choć o pół etatu - opowiada kobieta. - Mówił, że nie ma takich możliwości i że będę miała z czego żyć. Bo, jak sprawdził, przysługują mi uprawnienia emerytalne. Przestałam więc walczyć i dopytywać, czemu zwalnia akurat te, a nie inne osoby.

Za mały staż

Kuklewicz złożyła wymagane dokumenty do ZUS. Niedawno przyszła odpowiedź. Według urzędników, praw emerytalnych wcale nie nabyła. Do 30-letniego stażu zabrakło prawie dwóch lat. Urzędnicy nie zaliczyli kobiecie okresu, gdy pracowała w gospodarstwie rolnym rodziców. Powód? Rodzice nie byli właścicielami gospodarstwa. - Będę od tej decyzji się odwoływać, ale jedni prawnicy dają mi szanse, drudzy - już nie - mówi nauczycielka. - Mogę więc na stałe pozostać bez środków do życia.

Chce więc wybrać się do dyrektora i domagać się przywrócenia do pracy. - Nawet na te pół etatu - dodaje. - Gdyby nie pewność dyrektora dotycząca mojej emerytury, nigdy na odejście ze szkoły bym się nie zgodziła.

Ale Małkiński wolnych etatów nie ma. - Przynajmniej nie w tym roku szkolnym - zastrzega.

Jest wciąż przekonany, że Kukle-wicz uprawnienia nabyła i sprawa wkrótce się wyjaśni. A jak nie? Tutaj odpowiedzi dyrektor już nie ma.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna