Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zwyrodnialcy! Zabili ją bo była brzydka

Helena Wysocka [email protected]
Paweł i Tomasz S. przyznają się do zgwałcenia i pobicia swojej ofiary. W śledztwie, na pytanie prokuratora, dlaczego tak zrobili, odparli: – Bo była brzydka.
Paweł i Tomasz S. przyznają się do zgwałcenia i pobicia swojej ofiary. W śledztwie, na pytanie prokuratora, dlaczego tak zrobili, odparli: – Bo była brzydka.
Augustów. Aneta umówiła się z mężczyzną przez internet.

Proces braci oskarżonych o zgwałcenie i zabójstwo przypadkowo napotkanej kobiety dobiega końca. - Nawet nie żałują tego, co zrobili - dodaje przybita bólem matka. - Na ich kamiennych twarzach nie zauważyłam cienia skruchy.

Zmasakrowane ciało Anety Szyłak wyłowiono jesienią 2008 roku z augustowskiej Netty. Na brzegu rzeki leżały jej porozrzucane ubrania. Biegły ocenił, że przyczyną śmierci było utonięcie. I dodał: gdyby Aneta pozostała na brzegu i tak by nie przeżyła. Miała za wiele obrażeń.

Marzyła o rodzinie
Aneta miała 29 lat. Pochodziła z Pieniek, niewielkiej podaugustowskiej wsi. Była najstarszą wśród pięciorga rodzeństwa.

- Marzyła, by wyjść za mąż, mieć rodzinę i własny dom - wspomina Henryka Szyłak, matka zamordowanej. - Bardzo ufała ludziom. Może trochę za bardzo.

Kilka lat temu za pracą przeniosła się do Augustowa. Wynajęła mieszkanie i podjęła się sprzątania w jednym z urzędów.

- Tydzień przed tą tragedią przyjechała do domu na tygodniowy urlop, na wykopki - dodaje matka. - Często pomagała nam w gospodarstwie. To była bardzo pracowita dziewczyna.

Jak ustalono w toku śledztwa, tragicznego dnia, wieczorem, umówiła się nad Nettą z poznanym dzień wcześniej przez Internet mężczyzną. Czekała, jak się później okazało, na śmierć.

Nad Nettą bowiem zaczepili ją Tomasz i Paweł S. Nie znała ich wcześniej. Porozmawiała chwilę i pożegnała się. Szła w stronę domu. W pewnym momencie zorientowała się, że mężczyźni ją gonią. Próbowała uciekać, ale przegrała ten wyścig. Bracia dopadli ją kilkaset metrów dalej.

Kopali, bili i skakali po całym ciele
Sprawcy zaatakowali od tyłu. Uderzyli Anetę w głowę, a gdy zalała się krwią, zabrali jej okulary i pociągnęli w ustronne miejsce.

Nie broniła się, nie wzywała pomocy. Gdy po drodze dali jej do zrozumienia, że będą gwałcić, prosiła, aby nie bili. Obiecywała, że nikomu nie powie. Deklaracje nie wystarczyły. Bandyci zaciągnęli kobietę nad Nettę, kilkaset metrów od miejsca, gdzie ją dopadli. Tam zaczęli rozbierać swoją ofiarę, a ubrania wrzucali do wody.

Gdy jeden gwałcił, drugi przeszukiwał kieszenie i torbę ofiary. Później się zamienili. Mało wartościowe rzeczy wyrzucili do rzeki.

Dziś można się zastanawiać, co by się stało, gdyby Aneta nie miała przy sobie karty kredytowej. Może uszłaby z życiem. Ale miała kartę, a sprawcy chcieli z niej skorzystać. By zmusić swoją ofiarę do podania kodu PIN, kopali ją i bili. A później skakali po całym ciele. Nie wytrzymała bólu.

Kod nie przydał się bandytom. Zapomnieli go, zanim doszli do centrum, do bankomatu. Kartę wyrzucili do kosza i poszli spać.

Wrócił na miejsce zbrodni
Paweł miał wtedy 20 lat. Uczył się w augustowskim technikum. O dwa lata starszy Tomasz pracował w Anglii. Był mężem i ojcem wówczas sześciomiesięcznego dziecka.

Tuż przed tragicznym zdarzeniem przyjechał na weekend do domu. W dniu, kiedy popełniono zbrodnię, poszedł z bratem na piwo. Obaj nie mieli zbyt wiele pieniędzy. Wystarczyło zaledwie na dwie, może cztery puszki. Późnym wieczorem ruszyli w miasto, szukać okazji. Spotkali Anetę.

Następnego dnia Tomasz wyjechał do Anglii, a Paweł poszedł do szkoły. Spędził tam kilka godzin.
Po południu sumienie czy zwykła ciekawość zmusiły 20-latka do spaceru nad Nettą. Na przechadzkę wybrał się z kolegą. Szedł tak, by zobaczyć, czy zwłoki wciąż są w wodzie. I zobaczył. Pokazał je koledze, a ten zaalarmował policję. Paweł wrócił do domu. Nie miał odwagi, by patrzeć, jak jego ofiarę wyciągają z wody.

Prokurator: Dożywocie!
Zbrodnia wyglądała na doskonałą. Zdawało się, że wszystko sprzyja bandytom. Nie było świadków, śladów. Na ten czas zepsuł się nawet monitoring w pobliskim barze.

Przez kilka miesięcy augustowscy policjanci kręcili się w kółko. Analizowali różne wersje, sprawdzali wszystkie tropy. I nic. Przełom w śledztwie nastąpił po emisji magazynu kryminalnego 997. Policjanci otrzymali nowe informacje. Kiedy pół roku po tragedii zapukali do drzwi braci S., ci sprawiali wrażenie, że są przygotowani na tę wizytę.

Przyznali się do pobicia, zgwałcenia i obrabowania. Podczas wizji lokalnej opowiedzieli, jak do tego doszło. Nie przyznali się tylko do wrzucenia Anety do wody. Twierdzili, że pobitą kobietę pozostawili na brzegu. Sugerowali, że sama wpadła do wody. Tę wersję jednak obalili dwaj biegli sądowi. Zmasakrowana kobieta nie miała szans, by wstać, a nawet przeczołgać się kilka metrów - uznali obaj.
Proces braci S., na wniosek ich obrońcy, toczy się przy drzwiach zamkniętych.

- Wykonaliśmy już wszystkie czynności procesowe - informuje Marcin Walczuk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach. - Na kolejnej, zaplanowanej na 18 maja wokandzie będą mowy stron.
Prokurator zapowiada, że będzie domagał się dożywocia. Obrońca pewnie wskaże okoliczności, które mogą przyczynić się do złagodzenia kary.

- Nic ich nie tłumaczy - uważa Henryka Szyłak. - Kiedy siedzę na sądowej sali i słucham, co spotkało tego dnia moje dziecko, serce pęka mi z bólu. Czasem, pochylona nad grobem Anety, zastanawiam się, jakim trzeba być zwyrodnialcem, żeby tak człowieka torturować. Żeby zabić z zimną krwią.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna