MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Archiwum widmo. A marszałkowie nie kiwnęli nawet palcem

Julia Szypulska [email protected]
Archiwum
Ludzie ponad rok czekają na dokumenty z upadłych firm. Ich archiwizacją zajmuje się spółka nadzorowana przez podlaski urząd marszałkowski.

Telefonów nikt nie odbiera, drzwi są zamknięte, archiwum w Knyszynie nie funkcjonuje. A ludzie ponad rok czekają na zaświadczenie potrzebne do uzyskania emerytury. - Jak to możliwe, że nie ma dostępu do takich danych? - pyta Grzegorz Mielcarek, jeden z poszkodowanych. Marszałek nie reaguje, choć tylko on może pomóc zrozpaczonym ludziom.

Problem dotyczy spółki Archivariusz, która prowadzi przechowalnię akt osobowych i płacowych w Knyszynie. To jedna z największych tego typu placówek w woj. podlaskim. Ma dane dotyczące aż 230 już nieistniejących firm.

- Potrzebuję zaświadczenia o zarobkach, bo bez tego będę miał najniższą emeryturę - opowiada pan Grzegorz z Białegostoku. Złożył wniosek, ale przez pół roku nie dostał odpowiedzi. - Pojechałem więc na miejsce. Tam zastałem kilkanaście osób w podobnej sytuacji.

To ludzie z całego regionu. Niektórzy z nich na zaświadczenie czekają już ponad rok. I skarżą się urzędowi marszałkowskiemu, który nadzoruje placówkę. - Otrzymujemy nawet po kilkanaście telefonów dziennie - przyznaje Andrzej Piętka, kierownik archiwum w urzędzie marszałkowskim. I twierdzi, że w październiku przeprowadził kontrolę w firmie. Wykazała nieprawidłowości, np. że dokumentacja jest w złym stanie. Ale protokołu nikt nie podpisał, bo nie było uprawnionych osób.

Władze Archivariusza są nieuchwytne. Urzędnicy marszałka twierdzą, że nie mają możliwości zmuszenia spółki, by wywiązywała się ze swoich obowiązków. O pomoc poprosili Naczelną Dyrekcję Archiwów Państwowych. Odpowiedzi nie ma. Nic więcej nie robią.
A mogą - nie ma wątpliwości Dariusz Grot z NDAP. - Marszałek może wystąpić do sądu o wyznaczenie kuratora, skoro nie ma kto spółki reprezentować. Ten zaś może poprosić sąd o wskazanie, kto ma przejąć dokumentację, by była dostępna dla ludzi.

Problem ciągnie się już bardzo długo. Nie rozwiązał go ani poprzedni marszałek Jarosław Dworzański z PO, ani obecny Mieczysław Baszko z PSL. Sprawa nie trafiła nawet do prokuratury ani na policję. - Radziłbym złożyć zawiadomienie - mówi Andrzej Bura, wiceszef Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. I dodaje, że policja ma większe możliwości ustalenia, gdzie są władze spółki, niż urzędnicy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna